Widzew miał szansę zostać liderem Fortuna 1. Ligi. Zabrakło do tego pięciu minut, bo w doliczonym czasie GKS Tyhy zdołał wyrównać.
Wydawało się, że Janusz Niedźwiedź będzie mógł wreszcie wystawić taki sam skład, w jakim Widzew pokonał GKS Katowice. Znów jednak musiał zmienić plany, bo zachorował Juliusz Letniowski, najlepszy zawodnik poprzedniego meczu. W pełni sił nie jest też Jakub Wrąbel i Konrad Reszka po raz pierwszy musiał zagrać jako pierwszy bramkarz na wyjeździe.
Nie zdeprymowało to widzewiaków, którzy grali po swojemu, tzn. agresywnie i starali się długo utrzymać się przy piłce. Już w 30. sekundzie stworzyli świetną szansę, oczywiście po ładnej akcji: zaczął ją Marek Hanousek, podał do Karola Danielaka, ten dośrodkował, ale Bartosz Guzdek źle trafił w piłkę.
Łodzianie mieli sporą przewagę, lecz sytuacji, które można nazwać 100-procentowymi, nie stwarzali. Niezłe mieli Hanousek (z ostrego kąta trafił w bramkarza), Guzdek i Mateusz Michalski (bramkarz wybił piłkę na róg). Przy tym jednak dobrze spisywali się w defensywie, nie dopuszczając gospodarzy w pobliże swojego pola karnego. Reszka raz złapał piłkę po niezbyt groźnym uderzeniu i dwukrotnie udanie interweniował na przedpolu.
Po 40 minutach i przerwie spowodowanej zadymieniem boiska GKS przejął inicjatywę. Widzew dał się zamknąć na swojej połowie. Kilka razy jego zawodnicy zachowali się bardzo nerwowo, lecz tyszanie nie zdołali tego wykorzystać.
Drugą połowę Widzew zaczął słabo. Przez dziesięć minut jego piłkarze mieli więcej strat niż przez wcześniejsze 45. Celował w tym Michalski, nerwowy, niedokładny, wybierający złe rozwiązania. W 57. min łodzianie mieli rzut rożny, ale zamiast zagrozić bramce, nadział się na kontrę. Trzech tyszan biegło na dwóch obrońców, lecz Kacper Janiak spudłował.
W odpowiedzi Karol Danielak strzelał z rzutu wolnego broni, lecz Konrad Jałocha zdołał wybić piłkę. Trener Niedźwiedź zrobił dwie zmiany, w tym młodzieżowca. Radosław Gołębiowski został lewym pomocnikiem, a napastnikiem był Mattia Montini. I szybko pokazał klasę. Przyjął piłkę w ekwilibrystycznej pozycji, dośrodkował, a Danielak z bliska głową dał Widzewowi prowadzenie.
Widzew cofnął się, a GKS stosował najprostszy sposób: wstrzeliwał piłkę w pole karne, a że ma wysokich zawodników, było bardzo groźnie. Blisko powodzenia był Jakub Piątka, lecz Reszka w kapitalny sposób obronił. Niestety, w pierwszej doliczonej minucie Łukasz Grzeszczyk kopnął z 16 m, a zasłonięty łódzki bramkarz nie zdążył zareagować.
Widzew był drużyną lepszą, jednak stracił dwa punkty, bo nie zdołał w końcówce uspokoić gry. Liderem wciąż jest Korona Kielce, która wyprzedza łodzian o dwa punkty.
GKS Tychy – Widzew Łódź 1:1 (0:0)
0:1 – Danielak 69.
1:1 – Grzeszczyk 90.+1
GKS: Jałocha – Mańka, Nedić, Szymura, Wołkowicz – Janiak (74. Kozina), Paprzycki (85. Steblecki), Żytek (67. Piątek), Biel (74. Kargulewicz) – Grzeszczyk – Nowak (67. Malec)
Widzew: Reszka – Stępiński, Nowak, Tanżyna – Zieliński, Hanousek, Mucha (61. Montini), Kun (86. Nunez) – Danielak (86. Tetteh), Guzdek (61. Gołębiowski), Michalski (82. Dejewski)
Żółte kartki: Wołkowicz – Guzdek, Michalski, Hanousek