Jest dobry, pewny siebie i świetnie gra nogami. Jeden, niewymuszony błąd kosztował ŁKS stratę dwóch punktów. Niech dalej nabiera doświadczenia i gra tak jak w pierwszej połowie, a przed nim długa i owocna kariera.
Prawdziwy boiskowy bandzior, w dobrym tego słowa znaczeniu. Kiedy wiedział, że nie sięgnie piłki nogą, rzucił się szczupakiem, żeby wybić ją głową. Widać, że za ŁKS dałby się pokroić. Dobrze, że jesteś Oskar.
Mieliśmy ogromne obawy, co do jego występu na środku obrony, a on… oprócz kilku niecelnych podań zagrał naprawdę solidny mecz.
No i co my mamy z tobą zrobić Nacho? Doskonały mecz stopera ŁKS-u. Rządził w powietrzu, wyprowadzał piłkę, zatrzymywał groźne akcje, ale popełnił błąd kosztujący ełkaesiaków utratę gola. Obiecujący występ, który udowadnia, że defensywna ŁKS-u bez Macieja Dąbrowskiego istnieje i ma się nieźle.
TGV. Od linii do linii. Warto byłoby sprawdzić ile kilometrów przebiegł w tym spotkaniu. No i ta asysta. Dankowski od początku sezonu rzadko schodzi poniżej pewnego poziomu, ale w spotkaniu z Termaliką był wyjątkowo zmotywowany.
Stara się grać jak nowoczesny defensywny pomocnik. Imponująco wychodzą mu prostopadłe podania uruchamiające ofensywnych zawodników. Popełnia błędy wynikające z braku doświadczenia, ale to dopiero pierwszy sezon w seniorskiej piłce, w którym regularnie dostaje szanse.
Kiedy mecz się rozpoczął kilka razy musieliśmy sprawdzać na grafice meczowej, czy ten blondyn z “19” na plecach to Trąbka. Wszedł na poziom, którego w ŁKS-ie jeszcze nie prezentował.No i zdobył gola. Król środka pola. Na długo zapamiętamy przechwyt wślizgiem na połowie rywala, po którym wstał, otrzepał się i posłał doskonałe podanie do Nelsona Balongo. Prosimy o więcej.
Po boisku porusza się elegancko, w sposób dystyngowany, ale zawsze wie gdzie się ustawić. Pierwszy do odbioru piłki, pierwszy pod bramką rywala. Miał ogromnego pecha, że jego strzał z pierwszej połowy nie wpadł do bramki.
Ambicji mu nie brakowało, ale niczym się nie wyróżnił.
Zejście ze skrzydła, przytrzymanie piłki i próba strzału. O tym w jaki sposób Pirulo będzie próbował przechytrzyć przeciwników wiedzą już nawet przedszkolaki. A mimo to, nadal jest niezwykle groźny. Świetnie układa mu się współpraca z Kowalczykiem.
Miało być jeden, bo grał beznadziejne, zmarnował doskonałą sytuację na strzelenie drugiej bramki i bezmyślnie uszkodził bramkarza Termaliki. Ale jest jeden pozytyw. Po jego plecach przeturlała się piłka pod nogi Kowalczyka i młody talent znowu mógł nas zachwycić.
Szybszy od wiatru, ale tym razem bez czegoś “ekstra”
W polu karnym nie dostał ani jednego dobrego podania, więc trudno go oceniać. Sporo walczył o piłkę na połowie rywala i to mu się chwali.