W sobotę (godz. 20) piłkarze ŁKS zmierzą się na własnym obiekcie z Lechem Poznań. Obie drużyny na koncie mają zwycięstwo i remis. – Goście są faworytem, ale przestrzegałbym Lecha przed dopisywaniem sobie trzech punktów przed meczem. ŁKS jeśli zagra swoją piłkę, ma duże szanse na sukces – mówi nam Paweł Golański.
Łodzianie bardzo dobrze rozpoczęli rozgrywki ligowe. W pierwszej kolejce zremisowali u siebie bezbramkowo z Lechią Gdańsk, a następnie pokonali na wyjeździe Cracovię (2:1). – W tym meczu ŁKS, poza pierwszymi dziesięcioma minutami, zaprezentował się z niezłej strony. Szacunek dla zespołu, że nie wystraszył się ekstraklasy i gra swoją piłkę. To, co pokazał w pierwszych dwóch meczach, mogło się podobać. Choć trzeba pamiętać, że Lechia przez długi czas grała w osłabieniu. Rozgrywanie piłki, które rozpoczyna się od Michała Kołby, imponuje. Pierwsza bramka z Cracovią, poprzedzona trzema podaniami i prostopadłym zagraniem Ramireza, to był majstersztyk – mówi Paweł Golański.
Były reprezentant Polski chwali łódzki zespół za konsekwencję i kolektyw. – Cieszy, że po awansie ŁKS wciąż gra podobnie, jak w pierwszej lidze. Fajna piłka dla oka, która dodaje kolorytu ekstraklasie. Widać, że drużyna jest dobrze poukładana taktycznie przez trenera Moskala, który dużo wymaga od piłkarzy. Chłopaki wiedzą co mają grać, bronią już od napastnika i przeciwnicy mają duży problem, żeby stworzyć sobie sytuacje. Sporo pochwał po pierwszych spotkaniach zebrał Ramirez, ale podkreślić trzeba rolę całego zespołu. Sam Dani niczego by nie zwojował, choć to bardzo dobry zawodnik. Jest pozytywna chemia między piłkarzami i to bardzo pomaga na boisku – podkreśla „Golo”.
Przed ŁKS spotkanie z Lechem, który na inaugurację ligi zremisował na wyjeździe z Piastem Gliwice (1:1), a w drugiej kolejce rozbił Wisłę Płock 4:0. – Lech to zupełnie inna drużyna, niż w poprzednim sezonie. Trener Żuraw stawia na młodych piłkarzy, prezentujących niezłe umiejętności. ŁKS musi uważać przede wszystkim na boczne sektory boiska. Skrajni obrońcy Lecha często włączają się do akcji ofensywnych. W Łodzi zapowiada się otwarty mecz. Goście są faworytem, ale przestrzegałbym Lecha przed dopisywaniem sobie trzech punktów przed meczem. ŁKS jeśli zagra swoją piłkę, ma duże szanse na końcowy sukces. Spodziewam się niezłego widowiska – ocenia wychowanek klubu z al. Unii.
Przed sobotnim spotkaniem także Kazimierz Moskal jest optymistą. – Te dwie kolejki pokazały, że nie boimy się i chcemy grać. Lech ma duży potencjał. To ostatnie zwycięstwo z Wisłą z pewnością może ich napędzić. My jednak wiemy, na co nas stać i nie obawiamy się rywala. Należy jednak pamiętać, że jesteśmy beniaminkiem i w każdym spotkaniu musimy grać na sto procent – zaznacza szkoleniowiec ŁKS.