Widzew przegrał ze Śląskiem Wrocław 1:2. – Przegraliśmy przez mój błąd – twierdzi Rafał Gikiewicz. Ale to nie do końca prawda, bo zawiedli też jego koledzy.
Bronił wszystko, nawet wtedy, gdy rywale byli na pozycjach spalonych. Aż do pechowej interwencji, kiedy zamiast w piłkę, trafił w głowę piłkarza Śląska. Czy był faul? Sędziowie mieli chyba prawo tak uznać. To była pechowa interwencja, ale jednak też zła. Szkoda.
Pierwszy raz w pierwszym składzie. Kosowianin radził sobie naprawdę nieźle, zwłaszcza w defensywie. Chociaż miał też jedną bardzo dobrą wrzutkę w pole karne na głowę Jordiego Sancheza. Chyba popełnił błąd w ustawieniu, kiedy Śląsk zdobył drugiego gola, ale czy na pewno był spalony?
Zdarzały mu się błędy, jak choćby w 58. minucie przy wyprowadzeniu piłki, ale ogólnie Żyro to chyba najmocniejszy punkt defensywy Widzewa i to nie tylko w tę niedzielę.
Popełniał błędy, dał się ograć m.in. Piotrowi Samcowi-Talarowi, który jednak spudłował. Szota jest po operacji i długiej przerwie, więc trzeba na niego spojrzeć inaczej. Rozegra się.
Czstgo nie nadąża, podaje źle. Znamy dobrze jego braki i znów je widzieliśmy.
Jak zawsze biegał najwięcej. A gra w piłkę? Nie było szału. I jeszcze jedno – pan Dominik powinien uważać, bo znów ostro wszedł w nogi rywala i znów naraził się nawet na czerwoną kartke.
Francuz po raz pierwszy wyszedł w pierwszym składzie Widzewa i nie zawiódł, chociaż po fajerwerkach, jakie odpalił w meczu z Górnikiem Zabrze, na pewno część kibiców liczyła, że pokaże coś więcej. Diliberto umie grać w piłkę, ale chyba musi się jeszcze trochę rozegrać, zgrać z kolegami. Ale to był ogólnie dobry występ.
Bardzo chciał, we Wrocławiu on tak zresztą ma. Początek był obiecujący, potem było gorzej. Plus za asystę.
Ileż to już razy pisaliśmy, że Terpiłowski nie wykorzystuje szansy, jaką dostaje. Dawno dawno temu Ernest zapowiadał się na niezłego piłkarza, ważną postać w Widzewie, ale to naprawdę było dawno, i chyba to była jednak nieprawda. We Wrocławiu zaliczył występ. Nie zrobił nic godnego uwagi. W przerwie został w szatni.
Nie wiemy, jak was, ale nas irytuje. Kolejna kartka za pretensje i machanie rękami. Czy Hiszpan myśli, że na boisku jest sam, nie wolno go dotknąć, zwrócić mu uwagi? Miał okazję, mógł też mieć asystę. Ale skończył mecz bez liczb.
Oj Dawid, Dawid… Były chęci, ale nic się nie udało. Chyba Tkacz już za bardzo chce, bo próbuje strzelać nawet z nieprzygotowanych pozycji. Niestety znów nie możemy napisać nic dobrego o jego grze i nie robimy tego złośliwie.
Nie wyszedł w pierwszym składzie chyba dlatego, że był zmęczony po Wiśle Kraków. Był o niebo lepszy od Terpiłowskiego, ale to nie znaczy, że zaliczył dobry występ. Stoczył sporo pojedynków, także wręcz, z Jehorem Macenką. Ale liczyliśmy raczej na piłkarskie popisy.
Niewidoczny po wejściu na boisko.
Naszym zdaniem jest w lepszej formie, niż Jordi. Miał pecha w pucharowym meczu, teraz w końcu trafił. Chociaż wcześniej zmarnował bardzo dobrą okazję.