
PGE GiEK Skra Bełchatów pokazała, że porażka z Asseco Resovią Rzeszów był wypadkiem przy pracy. Tym razem do Hali Energia przyjechał lider TAURON Ligi, wicemistrz Polski i Europy. Aluron CMC Warta Zawiercie musiała jednak uznać wyższość gospodarzy.
Dla PGE GiEK Skry Bełchatów było to kolejne starcie z czołową drużyną PlusLigi. Tym razem na drodze żółto-czarnych stanął wicemistrz Polski i Europy – Aluron CMC Warta Zawiercie.
Bełchatowianie po serii sześciu zwycięstw z rzędu zostali zatrzymani ostatnio przez Asseco Resovią Rzeszów. Jurajscy Rycerze nie byli idealnym rywalem, żeby wrócić na zwycięską ścieżkę, ale PGE GiEK Skra pokazywała już w tym sezonie, że żaden przeciwnik mu nie straszny. Wcześniej pokonywała takie ekipy jak: ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, Bogdanka LUK Lublin i Jastrzębski Węgiel.
Wicemistrzowie Polski dość nerwowo rozpoczęli mecz w Bełchatowie. Bartosz Kwolek pomylił się w ataku, co dało Skrze prowadzenie 4:1. Ten sam zawodnik zrehabilitował się już chwilę później, gdy po długiej wymianie obił ręce Daniela Chitigoia i mieliśmy remis 4:4. Prawie do samego końca oglądaliśmy wyrównaną walkę w tym secie. W końcówce Jurajscy Rycerze wyszli jednak na trzypunktowe prowadzenie 23:20 po kolejnej długiej wymianie, którą tym razem zakończył Bartłomiej Bołądź. Gospodarze nie poddali się nawet na sekundę i to zaowocowało bardzo emocjonującą końcówką. Tym razem to oni wygrali przeciągającą się wymianę, a zrobił to konkretnie Antoine Pothrone. Mieliśmy remis 24:24 i grę na przewagi. Tę asem serwisowym zakończony Pothron, który znów wystąpił w głównej roli. Wielki powrót PGE GiEK Skry Bełchatów w pierwszej partii, zwycięstwo 28:26 i prowadzenie w setach 1:0.
Początek drugiej części gry nie różnił się niczym od pierwszej. Nadal oglądaliśmy twardą walkę punkt za punkt. Po błędzie w ataku Bartłomieja Bołądzia mieliśmy remis 7:7. Do samego końca żadna z drużyn nie odpuszczała. Oglądaliśmy naprawdę pasjonujące spotkanie. Znów losy wygranej rozstrzygały się w grze na przewagi. Tym razem to Aluron CMC Warta Zawiercie wyszła z niej zwycięsko. Pomógł jej w tym Grzegorz Łomacz, który dotknął siatki. 29:27 dla gości i mieliśmy remis 1:1 w setach.
Obraz gry wciąż się nie zmieniał. PGE GiEK Skra Bełchatów i Aluron CMC Warta Zawiercie tworzyli świetne widowisko, gdzie margines błędu był minimalny. Swój 11 punkt w ataku zdobył Daniel Chitigoi, dzięki któremu Rumun wyprowadził gospodarzy na prowadzenie 16:14 w trzecim secie. Goście zdołali szybko wyrównać, ale później mocno zaserwował Chitigoi, Russell przyjął piłkę na drugą stronę, a z tego skorzystał Antoine Pothrone. Skra prowadziła wtedy 21:18. Nie mogło być jednak spokojnie w tym spotkaniu. Znów oglądaliśmy walkę na przewagi, ale tym razem to gospodarze wyszli z niej zwycięsko. Decydujący punkt zdobył Bartłomiej Lemański, a Skra wynikiem 28:26 wróciła na prowadzenie w setach 2:1.
PGE GiEK Skra Bełchatów poszła za ciosem na początku czwartej partii. Znów w roli głównej w tym meczu wystąpił Daniel Chitigoi, który obił ręce Bołądzia. Skra wygrywała 9:5. W tym secie takich emocji już nie mieliśmy. To był koncert podopiecznych Krzysztofa Stelmacha, którzy wygrali wysoko 25:18. Kolejne wielkie widowisko w tym sezonie PlusLigi skutecznym atakiem zakończył Arkadiusz Żakieta.
MVP: Arkadiusz Żakieta
PGE GiEK Skra Bełchatów 3:1 Aluron CMC Warta Zawiercie
(28:26, 27:29, 28:26, 25:18)
PGE GiEK Skra: Łomacz, Pothron, Szalacha, Żakieta, Chitigoi, Lemański, Kędzierski (L); Szymendera, Krzysiek, Kubicki
Aluron CMC Warta: Zniszczoł, Tavares Rodrigues, Kwolek, Bieniek, Bołądź, Russell, Popiwczak (L); Nowosielski, Ensing, Markiewicz, Łaba