

PGE GiEK Skra Bełchatów zaczęła sezon PlusLigi od przegranej z Indykpolem AZS Olsztyn. Podopieczni trenera Krzysztofa Stelmacha prowadzili w piątym secie 14:11, a mimo to nie wykorzystali ogromnej szansy.
Mecz zaczął się dla bełchatowian znakomicie. Okazało się, że Arkadiusz Żakieta jest w stanie grać tak, jak nieobecny z powodu kontuzji Alan Souza, który oglądał grę zza boiska. Jego dubler był bezbłędy, wykorzystywał niemal wszystkie ataki. Długo jednak wynik był wyrównany, choć częściej prowadzili gospodarze.
W PGE GiEK nie było słabych punktów, bo obok Żakiety skuteczni byli debiutujący w PlusLidze Antoine Pothron oraz Zouheir El Graoui. Przewagę siatkarze z Bełchatowa uzyskali dzięki świetnym serwom Kamila Szymendery, który do Skry trafił z Olsztyna. Co zaskakujące, najgorzej szło środkowym, a przecież Grzegorz Łomacz słynie z doskonałej współpracy z kolegami z tej pozycji. Mimo to seta gospodarze wygrali przekonująco, a ostatni punkt zdobył atomowym zbiciem Bartosz Krzysiek.
W drugim secie sytuacja się odwróciła. Przede wszystkim zawodnicy Indykpolu AZS-u zaczęli lepiej serwować, a może to bełchatowianie gorzej przyjmowali. Świetnie spisywał się Niemiec Moritz Karlitzek, a współpraca Łomacza ze środkowymi wciąż nie była dobra. Dużo było błędów – popustych zagrywek czy np. przejście linii trzeciego metra przez Marokańczyka El Graouiego.
PGE GIEK Skra lepsza od zdobywcy Pucharu Polski
Siatkarze Skry gonili wynik, a nie pomagało im w tym nie wykorzystywanie okazji do kontry. W końcówce, gdy była jeszcze szansa na zbliżenie się do rywali, Łukasz Wiśniewski źle odbił piłkę przebitą na drugą stronę.
W trzecim secie trener Krzysztof Stelmach dokonał jednej zmiany w wyjściowym składzie: miejsce Wiśniewskiego zajął Michał Szalacha. I był to strzał w dziesiątkę, gdyż doświadczony środkowy popisał się dwoma blokami w ważnych momentach. Skra szybko, bo jeszcze w pierwszej fazie partii odskoczyła na kilka punktów. Duża w tym zasługa różnorodnych zagrywek, które co prawda przyniosły bezpośrednio tylko punkt (Bartłomiej Lemański), ale uniemożliwiały przeciwnikom szybkie rozgrywanie
Wśród gospodarzy błyszczał Żakieta, a wydatnie wsparł go Lemański, dlatego mimo gorszej skuteczności przyjmujących, Skra wygrała wysoko, obejmując prowadzenie w meczu i zapewniając sobie pierwszy punkt w rozgrywkach.
Największym kłopotem zespołu z Bełchatowa było utrzymanie równego poziomu przez dwa kolejne sety. W czwartym udawało im się to do wyniku 16:16, kiedy zaciął się El Graoui. Marokańczykowi przydarzył się fatalny czas, kiedy popełniał błąd za błędem. Najpierw dotknął siatki w ataku, później uderzył w aut, dał się też zaskakiwać w przyjęciu. Olsztynianie to wykorzystali, odskakując na kilka punktów. Znakomicie grał Artur Szwarc, który zamienił Hadravę. Polak urodzony w Kanadzie był nie do zatrzymania, zdobywając punkt za punktem, a gospodarze nie potrafili na to odpowiedzieć.
Zwycięzcę miał wyłonić tie-break, drugi dla zespołu z Olsztyna, który w pierwszej kolejce przegrał u siebie z Jastrzębskim Węglem. Początek był równy, ale PGE GiEK Skra odskoczyła po bloku El Graouiego na Karlitzku. Marokańczyk nie przejął się słabszym momentem w poprzednim secie i grał znakomicie. Gdy po asie niesamowitego Szwarca olsztynianie zbliżyli się na punkt, znów El Graoui zatrzymał Karlitzka (13:10). Rywale ryzykowali w polu zagrywki i po pomyłce Borkowskiego było 14:11 dla bełchatowian. AZS zdobył jednak trzy punkty, m.in. blokując Żakietę i El Graouiego. Gospodarze zaczęli grać nerwowo i zmarnowali ogromną szansę. W ostatniej akcji, po złym przyjęciu, Szymura wystawił piłkę na drugą stronę, co wykorzystał Szwarc!
25:21, 18:25, 25:17, 19:25, 16:18
PGE GiEK Skra: Łomacz, Pothron, Wiśniewski, Żakiera, El Graoui, Lemański, Szymura (libero) oraz Kędzierski (libero), Szymendera, Kubicki, Krzysiek, Szalacha
Indykpol AZS: Tillie, Karlitzek, Majchrzak, Hadrava, Halaba, Lipiński, Hawryluk (libero) oraz Borkowski, Kozub, Szwarc, Cieślik