To miał być koniec ery Piechockich w PGE Skrze Bełchatów. Zespół chciał rozstać się z libero, który nie doszedł do porozumienia z klubem.
Jako pierwsi, informowaliśmy, że PGE Skra Bełchatów chce rozstać się z Kacprem Piechockim. Libero w zespole dziewięciokrotnych mistrzów Polski występował przez sześć lat. Siatkarz jest synem Konrada Piechockiego, wieloletniego prezesa drużyny z Bełchatowa. Jego kontrakt ze Skrą obowiązuje jeszcze przez rok. Libero był kontuzjowany i planowano, że do zajęć wrócić pod koniec wakacji.
Czytaj także: Mistrz świata w PGE Skrze Bełchatów..
Zespół z Bełchatowa zakontraktował na jego pozycję Benjamina Dieza. Pewne było, że Piechocki nie będzie pierwszym wyborem Andrei Gardiniego. Mimo tego, jak słyszeliśmy zależy mu na tym by wypełnić kontrakt w Skrze. Tego nie chciały nowe władze klubu. Rządzący Skrą byli na tyle zdeterminowani, że od początku czerwca szukali nowego libero, a z Piechockim chcieli rozstać się za porozumieniem stron. Żeby to zrobić, musieli spłacić wysoki kontrakt zawodnika. Pieniądze, które muszą ma to przeznaczyć, prawdopodobnie wystarczyłyby żeby pozyskać nowego siatkarza do linii przyjęcia.
Ale do rozstania nie doszło. Mimo tego, że Skra wydawała oficjalny komunikat, Piechocki skontrował go, informując, że nic nie wie na temat rozwiązania umowy.
Wygląda na to, że PGE Skra Bełchatów nie porozumiała się co do warunków rozstania z Piechockim. Bardzo prawdopodobna wydaje się opcja, w której libero zostanie w klubie, ale będzie trenował z zespołem rezerw i nie będzie grał w PlusLidze. Chyba, że szefowie Skry za wszelką cenę będą chcieli spłacić siatkarza. To duże pieniądze, mówi się nawet o 500 tysiącach złotych.
Piechocki w Skrze występuje od dziewięciu lat. Wywalczył z nią złoty, srebrny i dwa brązowe medale mistrzostw Polski. Na swoim koncie ma także krajowy Puchar i trzy Superpuchary. W 2019 roku zdobył brązowy medal Ligi Mistrzów.