Pirulo nigdy nie będzie Danim Ramirezem i to nic złego, bo ma inne zalety. A ŁKS potrzebuje wzmocnień. I to szybko.
Tak jak cały ŁKS. Praktycznie cały mecz spisywał się nieźle, ale przy golu… odcięło mu zasilanie. Filmik z jego gonitwą za napastnikiem Miedzi na pewno zrobi furorę w internecie. Chociaż trzeba uczciwie przyznać, że był kilka centymetrów od wygarnięcia piłki spod jego nóg.
Nikogo nie połamał, a to już sukces. Słabo działały w tym meczu skrzydła łodzian, a jego współpraca ze skrzydłowymi, a raczej jej brak sprawiły, że łodzianie nie zdobyli gola.
Bardzo obiecujący debiut. Ale za wrażenia artystyczne punktów nie dają. Grał nieźle, chociaż przez jego niepotrzebny faul przed polem karnym, było blisko, by po rzucie wolnym ŁKS stracił drugiego gola.
Pechowiec. Gdyby stał kilka centymetrów dalej obroniłby strzał Benedikta Mioca i był bohaterem. A tak wyszło śmiesznie, bo piłka po jego nodze wpadła do bramki niestrzeżonej przez Bombę.
W pierwszej połowie grał naprawdę nieźle. Odbierał piłki i napędzał akcje. W drugiej, jakby zabrakło mu sił. Ale to samo można powiedzieć o całej drużynie.
Ambicji jak zwykle nie brakowało. Gdy tylko miał piłkę przed polem karnym rywala próbował strzelać.
Mówił, że czuje się dobrze na tej pozycji, ale my nie czujemy się dobrze, gdy patrzymy jak się męczy. To nie jest Dani Ramirez i nigdy nie będzie. Naprawdę, więcej da ŁKS-owi na skrzydle. W meczu z Miedzią oddał pierwszy celny strzał w tym sezonie.
Tak jak w Gdyni, miał przebłyski i na długo znikał.
Miał wejść na boisko, gdy rywal będzie zmęczony, ale przez kontuzję Huseina Balica grał od pierwszych minut. I widać było, że nie był gotowy na ten mecz. Szkoda.
Sił do biegania miał za pięciu. I w drugiej połowie był jednym z niewielu, po których widać było, że chce odwrócić losy meczu. Najlepszy ełaesiak na boisku.
Wszedł za Zająca, żeby podnieść jakość ofensywy. W czasie, w którym przebywał na boisku nic się nie zmieniło.