Kibice Widzewa prawdopodobnie nie będą mieli możliwości obejrzenia na żywo spotkania ich klubu z Puszczą Niepołomice. To w ostatnim czasie kolejny przykład tego, jak bardzo nieszanowani są fani piłkarscy w naszym kraju.
W piątek kibice Widzew wściekli się na Puszczę Niepołomice. Powód mieli słuszny. Klub z Małopolski ogłosił, że na spotkanie z RTS-em bilety będą sprzedawane na dwa konkretne sektory, a możliwość zakupu otrzymają wyłącznie osoby, które były na przynajmniej jednym meczu Puszczy w sezonie 2023/2024 (z wyłączeniem meczu przeciwko Widzewowi). To w zasadzie dyskwalifikuje mozliwość obejrzenia tego starcia przez fanów łódzkiej drużyny. Na całą sytuację zareagował sam Widzew.
Otrzymaliśmy komentarz w tej sprawie od rzecznik niepołomickiego klubu, pani Aleksandry Sępek. Początkowo brzmiał on tak: “Z mojej stronie nie jestem w stanie powiedzieć czym podyktowana jest decyzja o takiej formie sprzedaży wejściówek. Jest to ustalenie władz klubu z prezesem zarządcy stadionu, czyli Cracovią. W przeszłości zdarzało się, że sprzedawaliśmy już bilety w taki sposób. Nie brałabym tego personalnie, że chodzi tu konkretnie o kibiców Widzewa“. Szybko zostało to jednak sprostowane przez samą Sępek na portalu X.com.
ℹ️ Prostując moją wypowiedź – ograniczenia, które wprowadziliśmy są spowodowane kwestiami bezpieczeństwa.
— Ola Sępek (@OlaSepek) November 15, 2024
Cracovia nie ma nic wspólnego z organizacją naszego meczu.
Za wprowadzenie w błąd bardzo przepraszam. https://t.co/LsffnzqXZP
Chodzi więc o kwestie bezpieczeństwa. Jakie dokładnie? Ciężko powiedzieć. Być może ktoś ma obawy, że kilku fanów Widzewa będzie chciało powtórzyć swój numer z meczu z Cracovią, który był rozgrywany przy Kałuży w 3. kolejce. Kilku widzewiaków dostało się wtedy na dach krakowskiego obiektu i wywiesili na nim transparent. Reakcja “Pasów” była bardzo szybka i kilka sekund później po dachu biegało kilkudziesięciu kibiców Cracovii. Widzewiacy za swoją akcję zostali ukarani zakazem wyjazdowym na pięć meczów. Dodatkowo klub odpowiedział za zniszczenia na dachu.
Łodzianie swoją karę odbyli, choć dzięki uprzejmości Pogoni pojawili się w zorganizowanej grupie na stadionie w Szczecinie. Los chciał, że oficjalny koniec zakazu wyjazdowego przypadł na hitowe starcie z Legią w Warszawie. Fanatycy czerwono-biało-czerwonych do stolicy udali się oczywiście w komplecie i w połączeniu z tym co szykowali na ten wieczór legioniści, zapowiadało sie, że klasyk będzie mieć wyjątkową atmosferę. No i było fajnie, bo “Wojskowi” przygotowali ładny pokaz świetlny, a później Nieznani Sprawcy odpalili rekordowe 900 rac rozświetlając obiekt przy Łazienkowskiej jak nigdy dotąd. Szkoda tylko, że w sektorze gości zabrakło fanów Widzewa. Ci nie weszli na stadion z powodu zakazu wniesienia oprawy i rac. To w sumie zrozumiałe, bo są one niedozwolone, ale też trochę zabawne, gdy weźmie się pod uwagę rekordowe “piroshow” legionistów, które w tym samym czasie odbywało się na trybunach obiektu przy Łazienkowskiej.
Zaledwie tydzień wcześniej od bram Serca Łodzi odbili się kibice Górnika Zabrze. Powód? Również zakaz wniesienia oprawy. Dlaczego jest tak, że jedna grupa może ją wnieść, a druga już nie? Niekonsekwencja działań ochrony i policji jest niezrozumiała. Co ciekawe, w przypadku widzewiaków w stolicy, warto dodać, że w poprzednich dwóch sezonach wnosili oni przygotowane przez siebie sektorówki na Ł3. Wtedy mogli, a teraz nie?
Sytuacja kibiców RTS-u jest nieciekawa, bo wygląda na to, że w rundzie jesiennej obecnego sezonu, ich wyjazdowy licznik zatrzyma się na…trzech meczach. Daleko im jednak do krakowskiej Wisły, która z powodu bojkotu ze strony innych klubów, nie pojawia się praktycznie na żadnym stadionie w kraju. Sama idea “bojkotu” jest spowodowana rzekomym zamordowaniem przez kibiców “Białej Gwiazdy” fana Zagłębia Sosnowiec. Nie będziemy się tu rozpisywać na temat tego, czy to faktycznie pseudokibice Wisły odpowiadają za tą tragedię czy nie. Ale sama idea bojkotowania ich przez zdecydowaną większość klubów w kraju to ciekawy przypadek i jednocześnie niebezpieczne zjawisko.
Od ponad roku, kibice Wisły mają nieoficjalny zakaz pojawiania się na meczach wyjazdowych swojej drużyny. Za każdym razem “Biała Gwiazda” otrzymuje od organizatora meczu informacje o tym, dlaczego jej fani nie mogą zasiąść “w klatce”. Remont sektora, zepsuty monitoring, zalecenie policji (ten powód wielokrotnie był już przez służby dementowany) – przyczyn jest wiele, ale za każdym razem są zmyślone. Dopiero 6 grudnia sympatycy 13-krotnych mistrzów Polski będą mogli obejrzeć wyjazdowy mecz swojej drużyny na żywo, bo z “bojkotu” wyłamała się Polonia Warszawa.
O ile zachowanie wobec wiślaków ze strony kibiców reszty drużyn raczej nie dziwi (Wisła jest klubem mało lubianym w kraju) o tyle zachowanie klubów, które uginają się pod naciskiem grup kibicowskich jest porażające. Tak samo jak brak jakiekolwiek reakcji ze strony PZPN. To pokazuje, że w tym kraju, przepisy dotyczące profesjonalnych rozgrywek piłkarskich istnieją tylko teoretycznie. Bo te mówią wyraźnie:
Na podstawie art. 36 §1 pkt 23) statutu PZPN postanawia się, co następuje:
ZOBACZ TAKŻE>>>Kto jest najlepszym piłkarzem Widzewa? Bo najgorszy to Hilary Gong
Polski futbol, choć zalicza regularny progres, nadal jest na niskim poziomie. Nasze kluby mają rozbudowane bazy treningowe, nieźle rozwinięte działy marketingu i naprawdę piękne, ale często puste stadiony. Jest pod tym względem lepiej niż kiedyś, ale wciąż daleko do przyzwoitego poziomu. Trudno, żeby było inaczej, skoro fanów nie tylko się zniechęca, ale wręcz wygania z trybun. Piłka nożna jak każdy zresztą sport, jest stworzona dla kibiców. I to zainteresowanie fanów buduje futbol. To jest jego siłą, którą niektórzy chcieliby zabić. To dzięki kibicom każdy wieczór w Sercu Łodzi jest magiczny, bo nawet jeśli piłkarze tego dnia “nie dojadą”, to trybuny sprawią, że będziemy mogli poczuć się jak na meczu Premier League, a nie Ekstraklasy. Pełne stadiony mogą nam dać więcej niż może się wydawać. Szkoda, że wiele osób tego nie rozumie.
CracoviakibiceLegia WarszawaPKO EkstraklasaPuszcza NiepołomiceWidzew ŁódźWisła Kraków