Brazylijczyk pokazuje, że nie potrafi strzelać brzydkich bramek, a Hiszpan znów był liderem zespołu. Jak w wygranym 2:0 meczu spisywali się piłkarze ŁKS-u?
Grał nieporównywalnie lepiej niż w swoich ostatnich występach. W drugiej połowie jego błąd przy wyjściu na przedpole kosztowałby ŁKS stratę bramki, gdyby nie interwencja Macieja Dąbrowskiego. Jeżeli ŁKS chce myśleć o awansie czas zmienić bramkarza.
Popełnił sporo błędów, po których Stomil zaczynał kontry. Miał słaby pierwszy kwadrans, kiedy Koki Hinokio ogrywał go jak juniora. Nie zaliczył ani jednego celnego dośrodkowania. Kiedy ŁKS zaczął dominować, również gra Klimczaka się poprawiła.
Wypadł nieco lepiej niż w ostatnich meczach, jednak swoje firmowe podanie przeciwnikowi pod nogi zaliczył. Na szczęście dla niego było niegroźne. Kilka razy próbował przerzutów piłki na skrzydła, które nie przyniosły ŁKS żadnych korzyści.
Kibice przed nie byli zadowoleni z jego powrotu do jedenastki, mając w pamięci jego ostatnie występy. A Dąbrowski był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku. Wyczyścił wiele sytuacji swoimi wślizgami. Po błędzie Malarza uratował ŁKS przed stratą bramki.
To chyba nie był ten sam piłkarz, który wszedł na boisko w derbach Łodzi. Dankowski był wolny, dawał się przepychać, a jego dośrodkowania podobnie jak Klimczaka w większości były nieskuteczne.
Znowu mógł strzelić bramkę, ale trafił w bramkarza. Oprócz tego niewidoczny.
Nowa pozycja mu nie służy, widać że męczy się mając więcej zadań defensywnych. Mimo to cały czas jest jednym z najlepszych piłkarzy ŁKS i swoimi podaniami potrafił zdominować środek pola.
Dopóki był na boisku ŁKS, grał w dziesięciu. Kolejny mecz, w którym Duńczyk tylko irytuje.
Zagrał słabiej niż w derbach, ale cały czas widać jego wysokie umiejętności. Kilka razy próbował dryblingów i starał się ożywić smętną grę ŁKS.
Lider drużyny. Hiszpan w kolejnym meczu brał na siebie odpowiedzialność za rozgrywanie piłki i zdobywanie goli. Radzi sobie tak samo dobrze w środku pola jak i na skrzydle. Kilka razy popisał się efektownymi podaniami. Rozpoczął akcję, po której błąd obrońcy wykorzystał Ricardinho.
Gdyby wykorzystał wszystkie sytuacje, byłby królem strzelców. Dziś tylko trzy razy nie trafił w sytuacji, gdy był sam na sam z bramkarzem. Z pozytywów absorbował obrońców Stomilu, kiedy Pirulo zdobywał bramkę.
Każdy ma takiego Neymara na jakiego zasłużył. Ten łódzki drugi mecz z rzędu pokazuje, że przerasta umiejętnościami zarówno tę drużynę jak i całą ligę. Zaledwie dziesięć minut po wejściu na boisko mógł cieszyć się z pięknej bramki zdobytej uderzeniem z woleja. Przy golu Pirulo zanotował wspaniałą asystę – nie przyjmując piłki obrócił się z nią o 180 stopni i posłał do swojego kolegi z zespołu. Najlepszy piłkarz ŁKS w tym i pewnie kolejnych spotkaniach też.
Wszedł za Janczukowicza. Był aktywny na skrzydle, mimo że przeszkadzali mu rośli obrońcy Stomilu. Przytomnie podał do Ricardinho, który zanotował asystę przy golu Pirulo
Grał zbyt krótko