Jesienna przerwa na reprezentację to pierwszy moment, gdy można ocenić start Widzewa w nowym sezonie. Teraz w gabinetach czas na analizy.
Pierwsze już za nami i posadę stracił trener Želijko Sopić. Można było usłyszeć, że wpływ na to miały też czynniki związane z zarządzaniem drużyną, ale zapewne decydujący był dorobek punktowy. Tu oczekiwania były zdecydowanie wyższe. Nie można tylko i wyłącznie tłumaczyć wszystkiego kontrowersyjnymi decyzjami czy nawet błędami sędziowskimi. Nie ma wątpliwości, że się zdarzały. Nie można jednak też nadmiernie walczyć ze środowiskiem sędziowskim. Nawet jeśli wygra się jakąś potyczkę, to raczej nie całą batalię. Teraz potrzebny jest w tej sprawie spokój i dyplomacja.
W pierwszych siedmiu meczach Widzew zdobył tylko siedem punktów i niebezpiecznie zbliżył się do strefy spadkowej. Średnia jeden punkt na mecz w poprzednim sezonie dałaby utrzymanie, ale dwa lata temu już nie. Oczywiście do końca sezonu jeszcze daleko i na ten moment nie należy się jeszcze obawiać. Jednak niezbyt przyjemnie patrzy się na taką tabelę, jaką mamy w tym momencie. Tym bardziej, że oczekiwania całego środowiska przed sezonem były zdecydowanie wyższe. Sięgające nawet rozgrywek pucharowych. Jeszcze nic straconego. Trzeba wziąć oddech i walczyć.
CZEGO MOŻEMY OCZEKIWAĆ OD WIDZEWA?
Skończył się czas Želijko Sopicia w Widzewie, a zaczął Patryka Czubaka. Widzew pewnie będzie grał inaczej niż za chorwackiego trenera. Choć pojedynek z Lechem nie zmienił jeszcze zasadniczo kluczowych charakterystyk drużyny. Widzew biegał nawet mniej niż w poprzednich meczach. Również w ostatnich minutach, gdy przegrywał i powinien wykazać się determinacją, nie było jej widać. Tak jakby piłkarze nie mieli sił. W takim momencie mogą pojawić się wątpliwości, co do przygotowania drużyny. Zarząd i pion sportowy mają więcej danych. Także po badaniach krwi zawodników. Stąd może wynikać konieczność zrobienia dłuższej przerwy w treningach. Choć rzeczywiste powody mogą być też inne.
Sposób gry Widzewa Sopicia był inny niż wcześniejszych trenerów, co znajduje odzwierciedlenie w statystykach. Widzew mniej grał wysokim pressingiem. Mniej też biegał. Pod względem średniego przebiegniętego dystansu na mecz był zawsze w czołówce lub nawet zajmował pierwsze miejsce. Według oficjalnych danych Ekstraklasy, obecnie pod tym względem jest dopiero na dziesiątej pozycji, a średnio na mecz przebiegał 109,75 km. Na razie najwięcej biegała Wisła Płock (średnia 114,85 km na mecz). W dwóch poprzednich sezonach Widzew przebiegał średnio ponad 116 km na mecz. W ostatnim sezonie był w tej klasyfikacji nawet najlepszy ze średnią 116,12 km. Różnica jest spora, na razie. W tym też można upatrywać jednej z przyczyn słabego startu.
CZY WIDZEW JEST W STANIE DOŁĄCZYĆ DO CZOŁÓWKI EKSTRAKLASY?
Pod względem posiadania piłki Widzew jest ósmy w lidze ze średnią 50,9 proc. Co ciekawe, pod tym względem w Ekstraklasie prowadzi Piast Gliwice (63,7 proc.), ale potem jest pucharowa czwórka: kolejno – Lech Poznań (61,1), Jagiellonia Białystok (59,6), Raków Częstochowa (56,2) i Legia Warszawa (55,7). Pod względem posiadania piłki Widzew poprawił się w stosunku do poprzedniego sezonu, kiedy to średnie posiadanie miał na poziomie 49,3 proc., a na początku sezonu nawet tylko 46 proc. Przyczyn może być tu wiele: od zmiany stylu gry, po lepszą jakość zawodników.
Najlepiej ze wszystkich charakterystyk zespołowych wygląda liczba sprintów na mecz. Widzew jest pod tym względem trzeci ze średnią 106,57. Tu prowadzi Raków 110,2. Wiodącymi „sprinterami” łódzkiego klubu są Mariusz Fornalczyk (15,14 sprint/mecz i szóste miejsce w lidze), Marcel Krajewski (13,71 oraz 14 miejsce), a także Samuel Akere (13,57 i 15 miejsce). Akere jest obecnie ligowym mistrzem dryblingów; prowadzi w ich liczbie (32), razem z Camilo Meną, oraz w liczbie dryblingów udanych (15). Zresztą w czołówkach indywidualnych klasyfikacji z zawodników Widzewa są jeszcze Mateusz Żyro (trzeci w lidze pod względem liczby podań – 398), Fran Alvarez (52), Juljan Shehu (trzeci pod względem wygranych pojedynków – 47, piąty pod względem dryblingów – 22 oraz piąty pod względem dryblingów udanych -12) oraz Dion Gallapeni (trzeci pod względem udanych odbiorów – 13 oraz drugi pod względem odbiorów udanych/mecz – 2,60).
Brakuje jednak piłkarzy łódzkiego klubu wśród czołowych zawodników klasyfikacji związanych z strzelonymi lub oczekiwanymi golami. W czołówce nie ma też Widzewa jako drużyny. Pod względem strzelonych goli łódzki klub jest dopiero 13. (9 goli), a pod względem oczekiwanych goli 12 (8,13), a oczekiwanych goli na mecz, dopiero 16. (1,16). Lepiej Widzew prezentuje się w defensywie i dopuszcza do dużo mniejszej liczby niebezpiecznych sytuacji. Pod względem najmniejszej oczekiwanej liczby straconych goli jest piąty (6,53), a najmniejszej oczekiwanej liczby straconych goli na mecz nawet trzeci (0,93). Tym niemniej oficjalne statystyki są tak samo mało optymistyczne jak nastroje kibiców, bo oczekiwania były zdecydowanie większe.
Miejsce w tabeli Widzewa jest dużo niższe niż możliwości klubu. Także wynikające z wyceny wartości rynkowej zawodników. Pod tym względem po ostatnich transferach Widzew przesunął się już na piątą pozycję w Ekstraklasie. Zaraz po „pucharowej czwórce”. Czas by pion sportowy przeanalizował sposób zarządzania drużyną, uspokoił sytuację wokół niej i dokonał ostatnich transferów – przede wszystkim napastnika. A sezon jeszcze nie jest stracony.