Marcin Pogorzała rozpoczyna swoją trenerską kadencję od zwycięstwa! ŁKS nie zagrał wielkich zawodów, ale pokonał 2:0 Puszczę Niepołomice. Bohaterem spotkania był Nacho Monsalve, który strzelił dwie bramki.
Ełkaesiacy od początku utrzymywali się przy piłce dłużej niż goście. Zawodnicy trenera Tomasza Tułacza stali jednak w bardzo zwartym bloku, zachowując minimalne odległości dzięki formacjami. W fazie defensywnej przegrupowywali się do ustawienia z piątką obrońców i podchodzili do odbioru piłki z agresją. W efekcie biało-czerwono-biali mieli bardzo duże problemy ze swobodnym rozgrywaniem piłki w ofensywnej tercji boiska; ich akcje traciły zazwyczaj impet w okolicach 30. metra od bramki Gabriela Kobylaka.
Gra ełkaesiaków wyglądała co prawda nieco lepiej niż w meczu z Koroną, ale wciąż wyraźnie widać było problemy, o których na niedawnej konferencji prasowej mówił Krzysztof Przytuła. Konstruowanie akcji ofensywnych i kreowanie groźnych sytuacji bramkowych przychodziło ełkaesiakom z trudem – to, co całkiem niedawno było ich siłą, po raz kolejny okazywało się ich bolączką. Co więcej, miażdżąca przewaga gospodarzy w posiadaniu piłki nie przekładała się na ich miażdżącą przewagę w liczbie oddanych strzałów. Puszcza też miała swoje sytuacje, jak choćby w 33. minucie, gdy Marek Kozioł musiał blokować kąśliwy strzał z okolic narożnika pola karnego. A groźniejsze okazje ŁKS-u? Warto wspomnieć dobry strzał Corrala z rzutu wolnego (14. minuta), uderzenie Kuźmy zza szesnastego metra (24. minuta) czy sprawną kontrę zakończoną próbą Ricardinho (30. minuta). Żadna z nich nie zasługiwała jednak na to, by określić ją jako stuprocentową.
W pierwszej połowie ŁKS operował więc piłką żwawiej i z większą swobodą niż w meczu z Koroną, jednak na niewiele się to zdało, skoro – jak już przyzwyczaił nas w tym sezonie – nie potrafił w zdominować rywala i przekuć optycznej przewagi na zdobycz bramkową. Trudno dziwić się więc temu, że po gwizdku na przerwę rozległy się pojedyncze gwizdy.
Na początku drugiej połowy mecz wyglądał bardzo podobnie do tego, co oglądaliśmy przed przerwą z tą może różnicą, że gra toczyła się dalej od bramki gości. Nic nie zapowiadało więc tego, co zdarzyło się w 54. minucie, kiedy to strzałem z niewielkiej odległości na prowadzenie wyprowadził ŁKS… środkowy obrońca, Nacho Monsalve. Co więcej, raptem siedem minut później stoper ŁKS-u miał już na koncie dublet! Zaczęło się od zgrania Corrala, który głową wbił piłkę w pole bramkowe Puszczy. W ogólnym zamieszaniu żaden z piłkarzy ŁKS-u nie był w stanie skierować jej do bramki Kobylaka. Wtedy do akcji wkroczył Monsalve, który zgarnął piłkę, oddalił się nieco od kłębiącego się przed bramką tłoku i spokojnym uderzeniem wyprowadził ŁKS na dwubramkowe prowadzenie.
Kolejne minuty mogły nieco rozczarować kibiców biało-czerwono-białych. Zamiast swobodnej, ofensywnej gry ich ulubieńców, sprzed których oczu zniknęło już widmo utraty punktów z zespołem z dolnej połowy tabeli, oglądali mecz dosyć wyrównany: piłka znajdowała się częściej w środkowej strefie boiska, a obie strony miały groźne okazje do strzelenia bramki. W 82. minucie goście trafili w słupek bramki ŁKS-u, a w 84. minucie świetny strzał głową oddał z obrębu pola karnego Radaszkiewicz. Jego uderzenie zatrzymał jednak Kobylak. Więcej równie klarownych sytuacji już nie oglądaliśmy.
ŁKS Łódź – Puszcza Niepołomice 2:0
1:0 – Monsalve – 54.
2:0 – Monsalve – 61.
ŁKS: Kozioł – Bąkowicz, Dąbrowski, Monsalve, Marciniak (46. Szeliga) – Kuźma, Pirulo
(67. Moreno), Trąbka (73. Dominguez) – Ricardinho, Corral (67. Radaszkiewicz), Wolski (86. Kelechukwu)
Puszcza: Kobylak – Bartosz, Kościelny, Sołowiej, Mroziński (70, 20. Cichoń), Čikoš (88. Aftyka) – Thiakane (63. Wroński), Hajda, Serafin, Tomalski (63. Boguski) – Kobusiński (63. Kidrič)
Żółte kartki: Pirulo, Dąbrowski, Corral, Ricardinho, Wolski – Thiakane, Kobylak.
2 Comments
Proste wrażenie o postawie zespołu, niezależnie czy kierowali nim p. Vicuna, czy p. Pogorzała, sprowadza się do stwierdzenia, że zespół, gra bo musi “odwalić ten uciążliwy obowiązek”, opowiadając przy tym na prawo i lewo, że wie o jaki ważny cel ta “gra” się toczy. Jeśli ten “styl” gry ŁKS ma być nadal nie tylko utrzymywany, lecz wg. p. Pogorzały doskonalony, to ów ważny cel nie zostanie osiągnięty. Bo choć generalny potencjał polskiej I Ligi, jest beznadziejny, to grają w niej zespoły, które znając i potencjał i nieograniczone możliwości ŁKS w zakresie jego marnotrawienia – są w stanie tak skutecznie zorganizować swą defensywę, że dostępna bez wysiłku, pewna, swobodna i skuteczna gra ŁKS, zamienia się w “uciążliwy obowiązek” – co najgorsze w tych warunkach zbyt często ze złym skutkiem. Na koniec rada Panie Trenerze – teraz jest czas gry, kiedy minie z takim wynikiem jakiego wszyscy oczekują – będzie czas na jego doskonalenie. POWODZENIA WE WSZYSTKIM !
Teraz uzupełnię treść z 16.30. Do końca rundy wiosna 22, gramy o jej wynik. TYLKO ! Nie negując potrzeby szanowania i wyniku i stylu gry, sytuacja w tabeli nie pozwala na kultywowanie stylu, ułatwiającego przeciwnikowi osiąganie wyniku – wprost niekorzystnego dla ŁKS. A uwielbiana przez zespół wymiana piłek (5-6 zawodników na powierzchni 20 m2 boiska, między przeciwnikami), może się podobać, ponieważ z reguły jednak nie kończy się ani efektywnym dograniem piłki, ani strzałem, wywołując w zamian faul przeciwnika grożący kontuzją – staje się nudna, jak flaki z olejem. Krotko mówiąc teraz trzeba grać skutecznie, na zachwyt i piękno przyjdzie czas. Szanujmy więc starą zasadę – wszystko w swoim czasie.