We Wrocławiu mogło dojść do tragedii. Fajerwerki z sektora Widzewa.
Ludzie, którzy chodzą na mecze rywali Widzewa jako zorganizowana grupa, ostatnio nie mają dobrej prasy. Przypomnijmy, na derbach Łodzi w sektorze gości wywieszono flagę rosyjskiego CSKA. Osoby, które przyszły na mecz dwukrotnie przerwały go, odpalając pirotechnikę. W Krakowie przez pokaz fajerwerków osłabili drużynę. Po przerwie spowodowanej zadymieniem, Wisła Kraków strzeliła gola na 1:1.
Czytaj także: Bartłomiej Pawłowski nie wytrzymał…
A we Wrocławiu mogło dojść do tragedii. W sektorze Widzewa odpalono fajerwerki, które zaczęły odbijać się od dachu stadionu. Piromani-amatorzy nie byli w stanie opanować płonących pozostałości. Ucierpiał samochód sponsora, zaburzono spokój fanów Śląska, którzy siedzieli na sektorze rodzinnym.
Być może to miał być odwet na wrocławianach. Przypomnijmy. W 2019 roku podczas meczu Pucharu Polski Widzewa ze Śląskiem, przyjezdni z Wrocławia zdemolowali sektor gości na stadionie przy al. Piłsudskiego. Łodzianie domagali się odszkodowania. Sprawa ciągnęła się długo i dopiero wyrok Piłkarskiego Sądu Polubownego wydany w roku 2023 sprawił, że Śląsk został zmuszony do zapłacenia za szkody. Do teraz nie wiemy, czy na kontach czterokrotnych mistrzów Polski pojawiło się całe odszkodowanie.
Widzew płaci w tym sezonie rekordowe kary za pirotechnikę. Po derbach szefowie klubu musieli zapłacić 60 tys. Mimo to, wśród ludzi identyfikujących się z klubem, nadal znajdują się amatorzy tych wątpliwej jakości popisów. Za wydarzenia we Wrocławiu i Krakowie kolejny raz zapłacą szefowie klubu. Ciekawe, czy pod koniec sezonu nie okaże się, że za te pieniądze mogliby kupić jakościowego piłkarza?