4 września ponad 31 tysięcy uczestników Poland Business Run pobiegnie, by pomóc osobom z niepełnosprawnościami. Jedną z nich jest były tenisista łodzianin Piotr Andysz, który w wyniku choroby stracił nogę. Dzięki protezie chce znów stanąć na korcie o własnych siłach, by móc grać z wnuczką.
Fundacja Poland Business Run od 2012 roku organizuje charytatywne sztafety. Dzięki biegaczom pomoc trafia do osób z niepełnosprawnością narządów ruchu, a także do kobiet po mastektomii. Beneficjenci z całego kraju mogą liczyć na profesjonalne protezy, wózki, rehabilitację i wsparcie psychologów. Rok temu wystartowało 28500 tysięcy biegaczy, dzięki czemu udało się pomoc ponad stu osobom.Tegoroczna edycja będzie rekordowa – zapisało się 31695 uczestników.
W Łodzi i regionie pobiegną m. in. dla Piotra Andysza.
– W wieku ośmiu lat na kort zaprowadziła mnie mama. Grać próbował też brat, ale szybko się zniechęcił, a mi się spodobało. Najpierw to była zabawa z piłką i rakietą, ale weszło mi w krew i z uporem maniaka zacząłem młócić. Trafiłem pod rękę Wielisława Nowickiego, znanego tenisisty nie tylko w Polsce, ale występującego też w Europie. On dał mi pierwsze szlify w tym sporcie. Jako junior byłem trzecim tenisistą w Łodzi wśród seniorów. Choć miałem 15 lat, to już grałem w lidze z dorosłymi. Trochę medali i dyplomów zdobyłem. Byłem krnąbrny i działacze lubili mnie zawieszać. To mnie zniechęciło do tenisa i w wieku 24 lat zawiesiłem rakietę na kołek. Trzeba było pomyśleć, jak zapewnić byt rodzinie. Mogłem pójść na AWF i zostać trenerem, ale wybrałem politechnikę. Dzięki temu poznałem żonę, mam piękne dzieci i wnuczki – powiedział Andrysz.
Tenisista w 2011 roku stracił nogę.
– Wszystko przez zatorowość tętnic. Dwa lata walczyłem z tą chorobą. Tętnice mi się korkowały, były operacje, mnóstwo bólu i nie udało się uratować nogi. Niestety, amputacja było konieczna i to na wysokości uda. Wcześniej byłem dyrektorem handlowym, dostępnym 24 godziny na dobę, a nagle wszystko się zmieniło. Rok się podnosiłem. Jestem jednak optymistą i pomyślałem, że jak kulawy wyjdę na kort, to będę się cieszył – wyjaśnił tenisista.
Andrysz o pomoc zwrócił się o pomoc do fundacji Poland Business Run
– Najpierw zbyt późno dostałem pierwszą protezę, która była nieudolnie zrobiona. Potem była następna, która kosztowała 20 tysięcy złotych i też była zła. Mocno się zniechęciłem, ale postanowiłem spróbować po raz trzeci. Tym razem zacząłem zbierać na technologicznie zaawansowaną protezę, która ma elektroniczne kolano. Taka kosztuje około 140 tys. zł. Trochę mi brakowało i przypadkiem dowiedziałem się o fundacji Poland Business Run. Skontaktowałem się, przedstawiłem sprawę i dostałem pomoc. Teraz trwa żmudne dopasowywanie leja do protezy. Jeśli to się uda, czeka mnie praca, by w końcu odrzucić kule. Chcę znów stanąć na dwóch nogach bez podparcia, przełamać ból i nauczyć się chodzić. A cel najważniejszy? Wyjść na kort i ćwiczyć z wnuczką nie tylko forehand, ale także backhand – zakończył.