Aż pięć razy w meczu Zagłębie Lubin – Widzew Łódź trzeba było korzystać z systemu VAR. Czy łódzki klub został skrzywdzony?
Widzew zremisował z Zagłębiem dzięki bramce zdobytej w 99. minucie meczu. I w tym przypadku nie zabrakło kontrowersji, ale o tym za chwilę. Wcześniej bowiem VAR musiał zadziałać aż trzy razy, a później po raz kolejny.
CZYTAJ TEŻ: Awantura po meczu Widzewa. Były dymy
Widzewowi nie uznano w Lubinie dwóch goli. Najpierw po strzale głową Fabio Nunesa piłkę do siatki wepchnął Jordi Sanchez. Hiszpan cieszył się z gola, Widzew zdążył już wrzucić do mediów społecznościowych grafikę z Jordim, ale sędzia Daniel Stefański przerwał tę radość. Hiszpan był na spalonym. Widać to było już po pierwszej powtórce.
Tak samo było przy nieuznanym golu Marka Hanouska, który wykorzystał podanie Juljana Shehu. Czech też był na pozycji spalonej. Widzew znów nie został skrzywdzony.
Kolejny raz VAR musiał działać po tym, jak Mateusz Żyro próbował powstrzymać atakującego bramkę Widzewa Dawida Kurminowskiego. Sędzia zatrzymał grę i długo sprawdzał, czy widzewiak faulował napastnika Zagłębia. I, po analizie VAR, uznał, że tak było. Piłkarze z Łodzi protestowali, arbitrowi dostało się od kibiców w social mediach. Głos zabrał też Zawód-sędzia. “Przypadkowy faul, ale faul. Żyro goniąc Kurminowskiego trafił go kolanem w łydkę, co przy dużej dynamice biegu ma prawo wytrącić z równowagi i spowodować upadek. Karny dla Zagłębia klarowny. Zastanawiam się tylko, dlaczego Żyro nie otrzymał żółtej kartki” – napisał.
Kolejne kontrowersje to wspomniany na początku tego teksu gol Imada Rondicia. Kluczowe było jednak to, co wydarzyło się chwilę wcześniej. Gdy piłkę odbijał bramkarz Sokratis Dioudis, przeszkadzać mu próbował Jordi Sanchez, który go blokował. Grek protestował i to ostro, pretensje mieli też inni piłkarze Zagłębia. Według trenera Widzewa Daniela Myśliwca Jordi nie faulował, innego zdania był Waldemar Fornalik, czyli szkoleniowiec gospodarzy. – Jordi wygrał pozycję i ochraniał ją, a dokładnie to miejsce, gdzie była piłka – ocenił ten pierwszy.
– Dla mnie jako trenera i byłego piłkarza, Jordi Sanchez faulował bramkarza. Nie był zainteresowany piłką – powiedział drugi.
Znów trzeba było uruchomić VAR. Stefański po długich konsultacjach i analizie wideo uznał, że Hiszpan jednak nie faulował i Widzew zdobył punkt.
“Uważam, że Jordi Sanchez nie faulował bramkarza. Po prostu stał, doszło do delikatnego kontaktu, a golkiper Zagłębia wykonał nieskuteczną interwencję. Bramka na 1-1 prawidłowa” – napisał Łukasz Rogowski, a potem dodał, że jego zdaniem piłkaerz Widzewa jakiś ruch wykonał, ale nie zrobił nic nieprzepisowego. “Piłka to sport kontaktowy. Bramkarz nie miał opanowanej futbolówki, więc nie było podstaw do odgwizdania faulu” – stwierdził.
Kolejny raz VAR zadziałał, by sprawdzić, co działo się po ostatnim gwizdku, gdy bramkarz gospodarzy zaatakował Jordiego. Stefański pokazał golkiperowi Zagłębia czerwoną kartkę.