Po ponad pięciu miesiącach przerwy Sebastian Kerk wrócił do grania w barwach Widzewa.
Niemiecki pomocnik w łódzkim klubie jest od lata ubiegłego roku, ale dotychczas zaliczył tylko pięć ligowych spotkań. Wszystko przez kontuzję stawu skokowego, operację i długą rehabilitację. Później musiał jeszcze nadrobić zaległości treningowe i wywalczyć miejsce w kadrze meczowej. W sobotę wszedł na boisko w 80. minucie. Miał udział przy drugim golu dla Widzewa.
– Jestem bardzo szczęśliwy, że wróciłem po kontuzji do zespołu i gry. To był ciężki czas dla mnie, jednak teraz jestem znowu z drużyną – powiedział po meczu piłkarz.
CZYTAJ TEŻ: Widzew wypuścił zwycięstwo z rąk w samej końcówce
Kerk ocenił też mecz i jego wynik. – Mam mieszane uczucia, bo z jednej strony cieszy mój powrót do grania, ale z drugiej smuci strata gola w ostatnich minutach i tylko jeden zdobyty punkt. To jest złe, lecz też nasza gra nie do końca wyglądała dzisiaj dobrze, więc może powinniśmy być zadowoleni z tego remisu – stwierdził. – W tygodniu przed Cracovią ćwiczyliśmy cały zestaw wariantów rozegrania i ta praca nam odpłaciła w spotkaniu. Graliśmy jednak z trudnym rywalem, który też miał swoje szanse. Żeby sięgnąć po trzy punkty z takim przeciwnikiem musimy wejść na jeszcze wyższy poziom.
Teraz przed Widzewem dwa tygodnie przerwy reprezentacyjnej i niemiecki piłkarz się z tego cieszy. – Dla mnie to jest teraz dobre, że mamy dwa tygodnie na to, żeby potrenować i dojść do formy. Mamy też rozegrać mecz kontrolny. Dzięki temu będę mógł wejść na wyższy poziom jeśli chodzi o formę i grać dłużej w kolejnych spotkaniach – powiedział.
Na powrót do gry Kerk czekał 161 dni, czyli ponad pięć miesięcy.