ŁKS fatalnie rozpoczął spotkanie z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza. Już po 16 minutach “Rycerze WIosny” przegrywali 0:2. W dalszej fazie meczu łodzianie wrócili jednak z dalekiej podróży, doprowadzili do remisu i wywieźli cenny punkt ze stadionu nadal niepokonanego lidera 1. Ligi.
Trudny występ do oceny. Z jednej strony popełnił absurdalny błąd na początku, ale z drugiej potem bronił świetnie i uratował ŁKS-owi punkt w tym meczu.
Na pewno nie zagrał tak dobrze jak w poprzednich spotkaniach. Jak zwykle jednak nie można było mu odmówić ambicji i zaangażowania.
Pewniejszy z duetu stoperów. Potrafi zagrać bardzo dokładny przerzut na kilkadziesiąt metrów, co kilka razy pokazał w tym meczu. Co więcej, kilka razy razy zrobił spore zamieszanie w polu karnym rywala, dzięki swojej grze głową. Szkoda, że na początku spotkania to on zmusił Bobka do popełnienia błędu.
Popełnił spory błąd przy drugiej bramce dla Termaliki, gdy był źle ustawiony i pozwolił przeciwnikowi na oddanie strzału. Do tego miał spore problemy w pojedynkach biegowych z Morganem Fassbenderem.
Solidny mecz. Podłączał się do ataków ŁKS-u i raczej nie popełniał błędów w defensywie.
Nie grał źle, ale jak na tak doświadczonego piłkarza powinien bardziej kontrolować to, co dzieje się w środkowej strefie boiska.
Wydawało się, że ze każdym meczem jest coraz pewniejszy siebie, ale w Niecieczy zagrał dramatycznie. Praktycznie każde jego podanie było niecelne, więc nie zdziwiło nas to, że zszedł boiska jeszcze przed upływem pierwszej części spotkania.
W drugiej połowie zaliczył bardzo bolesne dla siebie starcie z rywalem. Jak na to zareagował? Zacisnął zęby i mimo ogromnego bólu zdołał strzelić wyrównującą bramkę. Zachowanie godne prawdziwego lidera.
Jakiś czas temu pisaliśmy, że jego ambicja i zaangażowanie w końcu przełożą się na strzelenie gola. I tak faktycznie się stało, a niewiele brakowało do tego, żeby utalentowany skrzydłowy zanotował nawet dublet w tym spotkaniu.
Niesamowicie bezbarwny. On w ogóle był na boisku?
Walczył, ale z obrońcami Termaliki nie miał tak łatwo jak w poprzednich meczach. Mimo to jakieś pół metra dzieliło go od tego, żeby zostać bohaterem ŁKS-u i zdobyć bramkę na 3:2.
Dobra, wartościowa zmiana. Zanotował ładną asystę przy golu Mokrzyckiego.
To już nie jest ten sam zawodnik, co jakiś czas temu. Momentami wygląda jak oldboj, a nie jak lider, na którego cały czas jest kreowany.
Kolejne słabe wejście. Wciąż w barwach ŁKS-u nie potwierdził swoich umiejętności, które z pewnością ma.