Nie będzie już serca Łodzi, nie będzie rycerzy wiosny! Świat się skończył! Jestem poruszony! Właśnie dowiedziałem się, że ŁKS nie będzie już mógł używać tytułu „rycerze wiosny” a Widzew nazwy „serce Łodzi”. Oba te zwroty zostały zastrzeżone, ale niestety nie przez ekipy używające na co dzień tych nazw. Widzew zapałał miłością do rycerskości wiosennej a ŁKS raptem zakochał się w sercu Łodzi. Jeśliby ktoś myślał, że zwiastuje to nadchodzący rozejm i polepszenie stosunków między kibicami obydwu łódzkich klubów, spieszę z wyjaśnieniem, że jednak nie będzie.
Zastrzeżenie tych haseł to dalej element wojny podjazdowej w łódzkim wykonaniu. Wzorowany, chyba ze względu na bliskość szkoły filmowej, na wojence Karguli i Pawlaków, niestety skecz jest dużo mniej niż film zabawny.
W przypadku ŁKS-u wydaje się to dosyć proste. Spróbujmy. „Ciężkozbrojni na przedwiośniu” nie brzmią zbyt okazale, tym bardziej, że sugerują wolną i ociężałą grę. Bardziej odpowiedni wydaje się tytuł „szermierze w roztopach” sugerujący lekkość i płynność gry. A może „husaria pozimowa” albo „rozmrożeni fechmistrze”? „Pospolite ruszenie zebrane po zimowej przerwie” wydaje się odrobinę zbyt długim tytułem, ale ma ten atut, że ciężko będzie go zastrzec.
W przypadku Widzewa zastąpić „serce Łodzi” będzie trudniej. Odniesienie do organów wewnętrznych nie jest, myślę, dobrym pomysłem, bo przecież nerka czy trzustka Łodzi brzmi co najmniej dziwnie. Mówi się, że przez żołądek do serca, ale „żołądek Łodzi” to ślepy zaułek i tytuł słaby medialnie a do tego kojarzy się z kwasami trawiennymi. Może „Jądro Łodzi” ale tu skojarzenia literackie prowadzą nas w ciemność i szaleństwo, i nie tam, gdzie widzewiacy by chcieli. „Środek Łodzi”, „Centrum Łodzi” pospolite jak dom handlowy, „Epicentrum Łodzi” geologiczne i zalatuje trzęsieniem ziemi.
Trudne zadanie przed obydwoma klubami. Bardzo trudne też z powodu oczekiwanego ciągu dalszego. Każda wojna polega na wymianie razów, jeden cios jest przyczyną następnego.
W związku z tą prognozowaną eskalacją odpowiedzi na razy, proponuję, żeby kibice obydwu klubów już szukali zamienników zamienników, czyli haseł jeszcze nie wymyślonych, które zostaną kilka chwil po ogłoszeniu zastrzeżone przez drugą stronę konfliktu. Doktryna wojenna mówi przecież o przewidywaniu posunięć przeciwnika. Wydaje mi się to bardzo dobrym pomysłem i dużo lepszym ruchem rozwijającym intelektualnie obie strony, rozładowującym napięcie emocjonalne adwersarzy.
Walka na hasła wypisywane na murach już trwa od lat, czas na pojedynek w kreatywności umysłowej. Już to sobie wyobrażam: klasyczne starcie na rymy i zwrotki, łatwość, biegłość w szermierce słownej, kwiecistość skojarzeń i błyskotliwość humoru.
Może to zastrzeżenie okaże się milowym krokiem w kulturze światowego kibicowania? Lawiną kreatywności i zdystansowanej zabawy? Oby. Trzymam kciuki.