„Tak, zakładam sprzedaż ŁKS-u. Bardzo chętnie usiądę z każdym do stołu […] Jeśli ktoś przyjdzie z konkretną ofertą, to zostanie ona bardzo szybko rozważona” – mówi Tomasz Salski.
Prezes ŁKS-u odniósł się do najważniejszych kwestii dotyczących funkcjonowania klubu na łamach „Interii”. Sporo miejsca poświęcił klubowym finansom. -Jesteśmy prywatnym klubem i nie mamy wsparcia z kasy miejskiej lub państwowych spółek tak, jak wiele innych zespołów. Musimy liczyć na to, co zbierzemy z rynku – powiedział Tomasz Salski. Prezes ŁKS-u przyznał też, że sprowadzenie w poprzednim okienku zimowym drogich Mikkela Rygaarda, Ricardinho i Adama Marciniaka było ze strony prowadzonego przez niego klubu sporym ryzykiem.
Salski potwierdził, że szuka obecnie inwestora, który mógłby go wesprzeć w prowadzeniu klubu. -Tak, zakładam sprzedaż ŁKS-u. Bardzo chętnie usiądę z każdym do stołu, przedstawię budżet, bilans zysków i strat jest do wglądu. Jeśli ktoś przyjdzie z konkretną ofertą, to zostanie ona bardzo szybko rozważona. […] Żeby ŁKS zrobił kolejny krok i mógł liczyć się na krajowym podwórku, potrzebujemy inwestora. Kogoś, kto jest lepiej przygotowany finansowo – zaznaczył.
Salski stwierdził, że w razie braku awansu do Ekstraklasy także i w trwającym sezonie przy al. Unii niezbędne będą „gruntowne zmiany”. Jednocześnie zapewnił, że Kibu Vicuña ma w klubie mocną pozycję. – Ostatnie spotkania zupełnie nie zaniepokoiły mnie w kwestii pracy trenera. Z oceną wstrzymuje się do końca roku. […] Widzimy jak zespół trenuje pod wodzą Kibu Vicuñii. Mam nadzieję, że ta praca da efekty – zakończył.