„Zdarza nam się trenować na orliku, a boiska na Łodziance są w dramatycznym stanie” – pisze na Twitterze prezes Widzewa Mateusz Dróżdż.
Widzew na wiosnę wygrał tylko jeden z dziewięciu meczów. Nie jest to już taka sama drużyna, która momentami zachwycała kibiców i ekspertów w całej Polsce. Powodów pewnie jest kilka. To m.in. brak odpowiedniego wzmocnienia drużyny zimą, a także brak odpowiednich boisk do treningów. Widzew zmaga się z tym zresztą od lat. Zmieniali się prezesi, ale żaden z nich nie potrafił sobie z tym poradzić.
Poprzednicy mieli jednak jeszcze gorzej, bo nie mieli w bliskiej odległości od stadionu ośrodka treningowego. Boiska na Łodziance nie są rzeczywiście w najlepszym stanie, ale gdy pogoda jest dobra, to naprawdę nie wypada aż tak narzekać. Niestety klimat jest wyjątkowo nieprzyjazny (mamy wiosnę, a co kilka dni pada śnieg, a temperatura spada poniżej zera) i boiska wyglądają, jak wyglądają. Szczególnie, że pracownicy Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Łodzi, którzy opiekują się ośrodkiem przy ul. Małachowskiego, nie należą do czołówki polskich greenkeperów. Na koszt klubu naprawiano jakiś czas temu dojazd na Łodziankę, to może MOSiR przyjąłby też profesjonalną pomoc klubu przy dbaniu o trawę?
W tym sezonie zimowym widzewiacy musieli jeździć na sztuczne boisko do Wiśniowej Góry, albo trenować na niewymiarowym boisku przy ul. Sępiej. Jeśli chodzi o naturalne murawy, to do dyspozycji drużyny jest póki co tylko hybrydowe boisko na Łodziance, które nie jest jednak w najlepszym stanie po zimie. Na główną płytę Serca Łodzi nie można wchodzić zbyt często. Zwykle to jeden trening w tygodniu przed domowym meczem.
CZYTAJ TEŻ: Widzew od tygodnia bez treningu na naturalnym boisku
Istnieje teoria, że Widzew wiosną radzi sobie słabiej – tak jest od lat – właśnie przez brak odpowiednich boisk do treningów. Co raz częściej wspomina o tym trener Janusz Niedźwiedź, chociaż na pewno nie szuka alibi. – Mamy swoje problemy, jeśli chodzi o warunki, w których funkcjonujemy na boiskach treningowych. Nie możemy liczyć na takie warunki, jakie byśmy chcieli, jakie powinniśmy mieć. Dlatego ogromne uznanie na ten mecz dla wszystkich. Zawodnicy wychodzą, zaciskają zęby i codziennie mocno pracują na to, żeby teraz, w takich momentach, cieszyć się z tego gola – mówił po niedzielnym meczu z Cracovią, w którym Widzew uratował punkt w doliczonym czasie gry. Trudno się trenerowi dziwić, że wspomina o boiskach, bo pracuje w naprawdę trudnych warunkach.
O te powinni zadbać jego szefowie. Wiadomo było, że zima może być ciężka i że Widzew od lat miał problem z boiskami w tym okresie. W Łodzi brakuje dobrych muraw, ale w województwie na pewno można było je znaleźć wcześniej i wynająć. Może nie w stanie idealnym, bo w tym klimacie w tym okresie o to ciężko, ale dobre, takie na których da się przeprowadzić trening. Tym bardziej, że Widzew z wieloma klubami i gminami ościennymi współpracuje. Na pewno drużynę z otwartymi rękami przyjęliby w ośrodku w Byczynie, gdzie Widzew rozgrywał już kiedyś ligowe mecze. A są jeszcze Uniejów, czy Gutów Mały.
O braku odpowiednich boisk do treningów pisze na Twitterze także prezes klubu Mateusz Dróżdż. „Zagraliśmy słabszy mecz, ale walczymy do końca mimo wielu przeciwności. Zdarza nam się trenować na orliku, a boiska na Łodziance są w dramatycznym stanie. Trzeba zacisnąć zęby i przy Waszym wsparciu wywalczyć nareszcie 3 pkt. Cieszy prawdziwy debiut zawodnika z Akademii Widzewa” – napisał.
Kibice podchwycili temat, więc Dróżdż odpowiadał.
„Jeździliśmy do Wiśniowej Góry, ale tam jest boisko sztuczne. W okolicy Łodzi nie ma boiska naturalnego, które w chwili obecnej byłoby zbliżone chociażby do boiska głównego. I dwa była prośba sztabu, aby ze względu na mikrocykl skończyć z podróżami nawet na normalny trening” – napisał, a potem także (pisowni oryginalna): „To klub ekstraklasy, gdzie każdy szczegół odgrywa ważną rolę. A my czasami gramy na orliku a zawodnicy na łodzianķę jeżdzą rowerami. Tylko nikt o to przez lata nie dbał, bo przecież najważnieje są transfery niczym w football menagerze. Wspierajcie piłkarzy i cały klub :)”.
O to chyba nie trzeba się martwić, bo kibice są z drużyną na dobre i na złe. Dróżdż w Widzewie jest od czerwca 2021 roku i od tego czasu klub sprowadził około 30 nowych piłkarzy. Naturalnego boiska na okres pozimowy nie udało się znaleźć.
CZYTAJ TEŻ: Widzew i Miasto Łódź dostaną 6 mln zł na boiska treningowe
Pogoda wciąż nie jest zbyt dobra, więc sytuacja z boiskami do treningów szybko nie ulegnie zmianie. Klub wciąż mógłby pewnie poszukać lepszych muraw poza Łodzią, ale – jak mówi prezes – trener nie chce z drużyną podróżować poza miasto. Tyle, że niedawno zdecydowano, że ośrodek treningowy powstanie w Bukowcu, gdzie też trzeba będzie dojeżdżać.
W planach są budowy nowych boisk, w Łodzi (na Łodziance i przy stadionie), a także właśnie w nowym ośrodku treningowym poza miastem, ale to kwestia miesięcy i lat. „Mamy wybraną już koncepcję ośrodka. Rozmawiamy jeszcze o formalnościach, ale myślę, że w przeciągu 2-3 tygodni zorganizujemy konferencję wraz z Panem Wójtem i Projektodawcą i przedstawiamy, jak ma wyglądać ośrodek i zmodyfikujemy Widzew Plus. Proszę o trochę cierpliwości” – to znów Dróżdż na Twitterze.
A może jeszcze warto podzwonić i poszukać boiska przed decydującymi meczami w PKO Ekstraklasie?