ŁKS od wielu lat szuka mocnego konkurenta na prawej obronie dla Kamila Dankowskiego. Dlaczego jeszcze się to nie udało?
Jeszcze do niedawna najbardziej problematyczną pozycję w ŁKS-ie był środkowy napastnik. W aktualnych rozgrywek ten problem został rozwiązany, bo ściągnięci latem 2024 roku Stefan Feiertag i Andreu Arasa razem zdobyli w tym sezonie 16 bramek, co jest wynikiem jak najbardziej na miarę oczekiwań. Aktualnie największe kłopoty drużyny są na prawej stronie defensywy.
Lato 2020 roku. ŁKS jest świeżo po spadku z ekstraklasy. Drużyna przez cały sezon odstawała od reszty stawki i zakończyła rozgrywki na ostatnim miejscu w tabeli. Propozycję z Warty Poznań dostał Jan Grzesik i wybrał grę na najwyższym polskim poziomie.
– Nigdy nie powiedziałem, że do Łodzi nie chcę wracać i czy nie chcę w tym klubie już więcej postawić nogi. Chodziło tylko i wyłącznie o moje ambicje. Plus ta końcówka nie była tak owocna we współpracy pomiędzy mną a sztabem szkoleniowym. To dało mi taki prostszy bodziec do tego, żeby iść z szybszą reakcją na to, że mogę ten klub zmienić – mówił Grzesik w rozmowie z “ŁS” w kwietniu 2024 roku.
W ekstraklasie, gdy obrona ŁKS-u była bardzo dziurawa, Grzesik prezentował się bardzo solidnie. Nieprzypadkowo zresztą 30-letni już piłkarz rozgrywa szósty sezon z rzędu na najwyższym szczeblu, bo po pobycie w Warcie trafił do Radomiaka, a niedawno wystąpił w 167. meczu ligowym.
Po odejściu Grzesika do pierwszoligowego ŁKS-u latem 2020 roku przyszło dwóch prawych obrońców z klubów ekstraklasy: Kamil Dankowski i Marcel Wszołek. Pierwszy był traktowany jako transfer do podstawowego składu, natomiast przyjście drugiego było interpretowane bardziej jako ruch długoterminowy. Poza nimi w klubie był też Maciej Wolski, który przez trenera Wojciecha Stawowego został przesunięty z pomocy na bok obrony.
W pierwszych kolejkach sezonu 2020/2021 na prawej flance występował Wolski, a na lewej Dankowski. Ełkaesiacy wygrali 12 z pierwszych 13 spotkań. Potem jednak zaczęły się kłopoty. Po serii słabych wyników zwolniony został Stawowy, a na jego miejsce przyszedł Ireneusz Mamrot.
Doświadczony szkoleniowiec w Łodzi pracował zaledwie trzy miesiące, dlatego zespół w barażach o awans do ekstraklasy prowadził Marcin Pogorzała. W półfinałowym starciu dwukrotny mistrz Polski jedyny raz w swojej historii wygrał na wyjeździe z Arką Gdynia, ale niestety Dankowski po godzinie gry nabawił się poważnej kontuzji kolana, która – jak się potem okazało – wykluczyła go z gry na wiele miesięcy.
Taki obrót sprawił, że miejsce Dankowskiego w finale baraży na prawej obronie zajął Wolski. ŁKS przegrał z Górnikiem Łęczna, a przy jedynej bramce w meczu błąd popełnił właśnie Wolski.
W lecie 2021 roku do Łodzi przyszedł Bartosz Szeliga, będący w barwach GKS-u Tychy jednym z najlepszych bocznych defensorów na zapleczu ekstraklasy. W klubie był jeszcze młody Mateusz Bąkowicz, który został wyciągnięty z rezerw przez trenera Pogorzałę. Wolski po odejściu Stawowego rzadko występował jako obrońca.
W rozgrywkach 2021/2022 na prawej obronie najczęściej grał Bąkowicz, a na lewej Szeliga. Boczni obrońcy ŁKS-u nie byli największym problemem klubu w tamtym momencie (zwłaszcza Bąkowicz, który jak na niewielkie doświadczenie radził sobie naprawdę nieźle), ale fakty były takie, że sezon 2021/2022 drużyna zakończyła dopiero na 10. miejscu.
W połowie 2022 roku do ŁKS-u wrócił trener Moskal, który nie cenił umiejętności Bąkowicza, którego przesunął do drugiej drużyny. Podobnie jak Wolskiego, który odszedł do Stali Mielec. Cenił natomiast Szeligę, więc po kilku pierwszych ligowych kolejkach przesunął go na lewe skrzydło. Był to dobry rych, do doświadczony zawodnik w 27 meczach strzelił sześć goli i zanotował cztery asysty.
Na prawej obronie natomiast najlepszy sezon w ŁKS-ie, a być może nawet w całej swojej karierze, rozegrał Dankowski. W 33 spotkaniach strzelił cztery gole i zanotował taką samą liczbę asyst, co jak na bocznego obrońcę stanowi bardzo dobry rezultat. Tym bardziej że trzy z czterech bramek Dankowski zdobył z rzutów wolnych, najwięcej spośród wszystkich ówczesnych piłkarzy w 1. lidze.
Jednak już w trakcie tamtej kampanii objawił się największy problem związany z prawą obroną ŁKS-u, czyli brak realnego konkurenta dla Dankowskiego. Po tym jak do ataku został przesunięty Szeliga, Dankowski nie miał żadnego zmiennika i łącznie w całym sezonie rozegrał 2690 minut, najwięcej w drużynie.
W następnym roku było bardzo podobnie. Dankowski po awansie do ekstraklasy rozegrał 2390 minut, a częściej od niego na murawie przebywali jedynie pomocnicy – Michał Mokrzycki oraz Dani Ramirez. Jedyny raz, gdy stracił miejsce w składzie, miał miejsce pomiędzy grudniem 2023 roku a lutym 2024 roku, co było powiązane z leczeniem kontuzji. W ostatnich 12 kolejkach sezonu ligowego występował od pierwszej do ostatniej minuty, mimo że konkurował na prawej flance z Szeligą, który był wówczas kapitanem ŁKS-u.
W lecie 2024 roku do rywalizacji z Dankowskim sprowadzony został Aleksander Pawlak, wypożyczony z Wisły Płock. Ruch ten od początku budził wątpliwości, zwłaszcza że zawodnik przed przyjściem do ŁKS-u przez ponad rok nie wystąpił w żadnym oficjalnym meczu.
Co prawda 23-latek nadal jest piłkarzem ŁKS-u, ale nic nie zapowiada, żeby wiosną stał się jednym z kluczowych zawodników. Jak dotąd w pierwszej drużynie rozegrał 100 minut, z czego 90 przeciwko Gromowi Nowy Staw w Pucharze Polski.
Na początku 2025 roku decyzją trenera Jakuba Dziółki oraz sztabu szkoleniowego został odesłany do rezerw i nie pojechał na zimowy obóz przygotowawczy do Turcji.
Trudno natomiast jednoznacznie ocenić aktualne rozgrywki w wykonaniu Dankowskiego. Na pewno gra dużo – jesienią wystąpił w 19 meczach (1628 minut), strzelił gola i zanotował dwie asysty. Dobrze wygląda w ofensywie – średnio w ligowych starciach notuje 1.6 kluczowego podania/mecz (ostatniego przed strzałem partnera z zespołu), czyli najwięcej spośród wszystkich piłkarzy “Rycerzy Wiosny”.
Co więcej, Dankowski regularnie podłącza się do ataków ŁKS-u, za co należy mu się plus, ale gorzej to wygląda, jeśli chodzi o jakość jego zagrań. Wiele razy zagrywał piłkę w pole karne “na pamięć”. Ponadto nie egzekwował już tak dobrze stałych fragmentów gry, jak to miało miejsce w rozgrywkach 2022/2023.
Generalnie cały ŁKS miał problemy ze strzeleniem goli po stałych fragmentach, a Dankowski jako ich etatowy wykonawca był za to krytykowany, tak samo jak za dośrodkowania. Za kadencji trenera Dziółki, gdy ŁKS nie miał pomysłu, co zrobić z futbolówką, to raz po raz wrzucał ją w pole karne przeciwnika. Czasami ten pomysł się sprawdzał i w taki sposób ŁKS wykorzystywał dobrą grę głową Stefana Feiertaga, ale było również mnóstwo słabych zagrań.
Miniona runda nie była więc szczególnie słaba w wykonaniu Dankowskiego, ale na pewno stać go na lepsze występy. Żeby tak się stało, przydałaby się mu rywalizacja o miejsce w składzie. Obecnie, nawet jeśli Dankowski radzi sobie słabo, to musi grać z powodu braku alternatywy.
A z czego wzięło się zaniedbanie pozycji prawego obrony w ŁKS-ie w ostatnich latach? Wydaje się, że najbardziej z tego, iż teoretycznie na innych pozycjach zawsze było gorzej. A to trzeba było zakontraktować defensywnego pomocnika, a to skrzydłowego, a to napastnika. Ponadto zawsze na prawej stronie był Dankowski, który był przez działaczy traktowany jako gwarancja odpowiedniej jakości. Runda jesienna pokazała jednak, że konieczna jest większa rywalizacjana tej pozycji.