
Dwie wygrane z Zagłębiem Lubin w tym sezonie, dwa kolejne zwycięstwa, dwa gole Andiego Zeqiriego w dwóch ostatnich meczach. Brzmi to wszystko pięknie. Ale trzy takie osiągnięcia to dopiero byłoby coś.
Po dwóch kolejnych zwycięstwach – z Piastem Gliwice w lidze i Pogonią Szczecin w STS Pucharze Polski – atmosfera w Widzewie znacznie się poprawiła. Ale nigdy nie jest tak dobrze, by nie mogło być jeszcze lepiej. Trzy kolejne wygrane, to dopiero byłoby coś!
Jest na to szansa, bo dzisiejszego rywala w tym sezonie czerwono-biało-czerwoni mają już na rozkładzie i to aż dwa razy. W obu przypadkach były to zwycięstwa skromne – po 1:0 – ale zasłużone. W lidze Widzew grał z Zagłębiem na początku rozgrywek, w pucharowych rozgrywkach całkiem niedawno. Teraz pojedynek numer trzy.
Bilans meczów jest korzystny dla łódzkiego zespołu, ale trzeba mieć na uwadze, że Miedziowi jako jedyni w tym sezonie nie dali się pokonać na swoim stadionie. Cztery razy zwyciężyli, a cztery razy były remisy. Zagłębie w tabeli jest tuż nad Widzewem, ma dwa punkty więcej, ale ma też jeden mecz zaległy.
Ostatnio zespół prowadzony przez Leszka Ojrzyńskiego gra w kratkę. W poprzedniej kolejce podzielił się punktami z GKS-em Katowice, a wcześniej przegrał z Pogonią Szczecin aż 1:5! Jeszcze wcześnie była wygrana z Górnikiem Zabrze i remis z Cracovią. Miedziowym zdecydowanie trudno utrzymać formę na jednym poziomie. Wygrać z liderem, by niedługo potem ponieść klęskę ze słabą w tym sezonie Pogonią to jednak sztuka.
Najwięcej goli dla rywala Widzewa strzelił znany z Radomiaka i Rakowa Częstochowa Leonardo Rocha. Rosły napastnik zdobył 6 goli. O jednego mniej Michalis Kossídis, dwa mniej – Adam Radwański dobrze znany z gry w łódzkich barwach. Co jeszcze wiadomo o Zagłębiu poza tym, że dobrze punktują u siebie? To zaraz po GKS-ie najbardziej polska drużyna prowadzona do tego przez polskiego trenera. 72 procent składu to krajowi gracze. Zespoły, w których przeważają Polacy, są w całej lidze tylko cztery. Miedziowi nie lubią długo być przy piłce. Jeśli chodzi o statystykę posiadania piłki, to właśnie oni mają ją przy sobie najmniej – to średnio 39,6 procent. Strzelają za to sporo goli – 28, co jest trzecim wynikiem w lidze. Mniej biegają od widzewiaków. Średnia przebiegniętych przez nich kilometrów na mecz to 107,33 przy 110,33 łodzian.
– Zagłębie jest bardzo dobrym zespołem, a zwłaszcza u siebie. Czeka nas trudne wyzwanie, bo gospodarze będą chcieli zrewanżować się na niedawną porażkę w Łodzi. Jesteśmy w dobrym okresie, Zagłębie również, a obie drużyny nie mogą wygrać. Myślę jednak, że remis jest mało prawdopodobny – stwierdził trener Igor Jovićević.
O tym, że lubinianie nie zamierzają grać tylko o punkt, świadczą też słowa obrońcy Igora Orlikowskiego. – Czujemy sportową złość i na pewno chcemy się zrewanżować. Zamierzamy wygrać to spotkanie, aby utrzymać twierdzę i dobrze zakończyć tę rundę – stwierdził. Zapytany o mocne strony Widzewa odpowiedział: – Myślę, że ich mocną stroną jest na pewno atak, bo grają na dwóch napastników. Mają także szybkich skrzydłowych i zmienili sposób bronienia, odkąd przyszedł do nich nowy trener, także według mnie to są ich atuty.
W sobotę żaden z piłkarzy Zagłębia nie musi pauzować. W Widzewie jest inaczej, bo z powodu kartek wypadł Ricardo Visus. Jest właściwie pewne, że obok Mateusza Żyry tym razem zagra Stelios Andreou. Na prawą stronę obrony w miejsce Cypryjczyka wrócić będzie mógł Marcel Krajewski, który wrócił już do gry po kontuzji. Obsada pozostałych pozycji wydaje się oczywista, Jovićević postawi zapewne na skład, który wygrał dwa kolejne mecze. Znak zapytania można postawić tylko przy Szymonie Czyżu. Podobno jest szansa, że do gry gotowy będzie Lindon Selahi.
Zagłębie Lubin – Widzew Łódź, sobota, godzina 17.30.