Zamiast złotego medalu… dyskwalifikacja. Regulamin ważniejszy od umiejętności uczniów Szkoły Gortata.
W czwartek odbył się finał Mistrzostw Łodzi szkół w koszykówce. Drużyny złożone z chłopców urodzonych w 2010 roku rywalizowały o medale. Najlepsi byli młodzi zawodnicy ze Szkoły Gortata. Wygrali dziewięć meczów, rzucili 500 punktów. Wyczyn tym, większy, że drużyna złożona była z ośmiu piłkarzy i tylko jednego koszykarza, a musiała mierzyć się z zespołami trenującymi koszykówkę w klubach sportowych.
Młodzi sportowcy zamiast złotych medali dostali… dyskwalifikację. Powód? Drużyny miały być złożone z dziesięciu zawodników, a Szkoła Gortata przywiozła tylko dziewięciu. Pozostali przez problemy zdrowotne nie mogli pojawić się na mistrzostwach. Kara tym bardziej kuriozalna, że przed zawodami organizator został poinformowany, że zespół jest niekompletny, ale zezwolił na grę.
Szkoła nie mogła dopisać dodatkowego zawodnika, bo lista zgłoszonych była przesyłana wcześniej. Ełkaesiacy mogli skorzystać z furtki jaką pozostawiał regulamin, ale jak mówi zapytany przez nas Michał Feter, dyrektor Szkoły Gortata, nie są to wartości, które szkoła chce promować.
– Mogłem poprosić rodziców chłopca z poważną kontuzją kolana, żeby przywieźli go na zawody. Wchodziłby na sekundę i zgłaszał uraz. W takim wypadku regulamin dopuszcza, żeby zespoły grał w dziewięcioosobowych składach. Ale po co? Nigdy tak nie zrobimy. Mamy zupełnie inne podejście do sportu. Marcin Gortat w rozmowie ze mną bardzo wyraźnie zaznaczył, że nie będziemy jako Szkoła Gortata popierali takich praktyk i nigdy sami się ich nie dopuścimy. Chcemy żeby zawodnicy w sporcie młodzieżowym i podczas zawodów kierowali się zupełnie innymi wartościami – powiedział Michał Feter, dyrektor Szkoły Gortata.
Okazuje się, że to nie pierwszy raz, gdy regulamin jest ważniejszy od pasji. We wszystkich dyscyplinach młodzieżowych zdarzają się podobne sytuacje. Najwięcej tracą na nich dzieci.
– Rok temu zdarzyła nam się podobna sytuacja. Mamy w szkole bardzo utalentowanego hokeistę. Jest trzy lata młodszy od swoich kolegów, ale jest najlepszy. Stanowi o sile drużyny. Polski Związek Hokeja zabronił mu wystąpić w mistrzostwach Polskich, bo jest za młody. Nie pojechał, chociaż w związku wstawili się za nim Marcin Gortat i Mariusz Czerkawski. Federacja zasłaniała się regulaminem. Nie interesował ich poziom sportowy tego chłopca, liczyło się tylko to, że ma za mało lat. Takich sytuacji w sporcie szkolnym i młodzieżowym jest wiele. Tracą sportowcy – wyjaśnił Feter.
Chociaż drużyna była złożona głównie z piłkarzy, to jak przystało na prawdziwych sportowców, nieuczciwa porażka w koszykówce bolała ich równie mocno jak w wiodącej dyscyplinie.
– To był duży stres dla zawodników, ale to chłopcy z mocnymi charakterami. Ustaliliśmy z Marcinem Gortatem, że nagrodzimy ich inaczej. Marcin ufunduje im pobyt w parku trampolin. Ja kupię im złote medale, bo według mnie na nie zasłużyli. Przykre, że Szkolny Związek Sportowy potraktował tych chłopców bardzo instrumentalnie. Nikt nawet z nimi nie porozmawiał, nie wytłumaczył im, dlaczego zostali zdyskwalifikowani – dodał dyrektor Szkoły Gortata,
Mimo braku zrozumienia z jakim spotkali się zawodnicy Szkoły Gortata, dyrektor Feter zapowiada, że jego uczniowie dalej będą startowali w zawodach SZS. Zmieni się tylko podejście do aktywności pozasportowych.
– Będziemy brali udział we wszystkich zawodach. Także tych organizowanych przez Szkolny Związek Sportowy. Dla młodych zawodników to bardzo ważne, żeby rywalizować, rozwijać się. To ważne dla dzieci, a my jako Szkoła Gortata ich dobro stawiamy na pierwszym miejscu. Natomiast nie interesują nas już żadne działania pozasportowe związane z SZS – zakończył Feter.