Stadion przy al. Piłudskiego 138 został oddany do użytku w marcu 2017 roku i od pierwszego ligowego meczu jest regularnie wypełniany przez fanów Widzewa. Nie dziwi zatem fakt, że temat rozbudowy stadionu wraca jak bumerang. Kwestia tylko, czy taka rozbudowa jest w ogóle realna.
Celowo używam słowa realna, bo o tym, że praktycznie jest możliwa, już wiadomo. Piotr Szor w rozmowie z Marcinem Guzewiczem na antenie Radia Widzew zdradził, że stadion można powiększyć nawet do 23 tysięcy miejsc.
– Docelowo chcielibyśmy powiększyć stadion do 22-23 tysięcy miejsc, bo taka możliwość istnieje. Mogę zdradzić, że wiązałoby się to z tymczasowym demontażem dachu. Nie wiemy jednak, czy udałoby się go później ponownie wykorzystać, czy kwota inwestycji musiałaby zostać powiększona o postawienie nowego – stwierdził wiceprezes Widzewa.
Zanim to jednak nastąpi, obiekt można powiększyć o 500 miejsc poprzez dołożenie krzesełek w dolnych rzędach przy murawie. Lepsze to niż nic, ale pół tysiąca więcej miejsc to tak naprawdę kropla w morzu potrzeb.
Jak przypomina WTM, w rundzie jesiennej zapełnienie trybun wyniosło prawie 92%, a średnia frekwencja była drugą najwyższą w całej Polsce. A przecież Widzew gra w II lidze, w której przy Piłsudskiego mierzy się z takimi klubami jak Gryf Wejherowo, Pogoń Siedlce, Znicz Pruszków, Bytovia Bytów czy Stal Stalowa Wola. Jasne jest zatem, że kibice nie meldują się tak licznie na trybunach licząc na wielkie widowisko. Oni tam są tylko dlatego, że gra Widzew.
Przypomnieć należy także mecz Widzew – Legia w Pucharze Polski, na który bilety rozeszły się jak świeże bułeczki. Zapotrzebowanie na wejściówki kilkakrotnie przerosło możliwości obiektu przy al. Piłsudskiego. W kontekście planów rychłego awansu do PKO Ekstraklasy ekipy czerwono-biało-czerwonych, rozbudowa stadionu jest zatem konieczna.
Tylko skąd wziąć na to pieniądze?
No właśnie, tutaj pojawia się problem. Epidemia koronawirusa storpedowała wiele planów władz Łodzi, a Hanna Zdanowska przedstawiła plan oszczędzania, który ma pozwolić zaoszczędzić blisko 100 milionów złotych. Inwestycje, które są w toku, jak przykładowo budowa stadionu przy al. Unii Lubelskiej 2 czy remont wiaduktu na al. Śmigłego-Rydza wciąż się toczą, ale o nowych budowach możemy zapomnieć na kilka miesięcy, a może nawet lat.
Widzewowi co prawda będzie zależało na każdym rozbudowaniu stadionu. Dlatego mało inwazyjną rozbudowę spółka planuje wziąć na swoje barki. To duży krok naprzód w kontekście kolejnych etapów powiększania pojemności obiektu. Nie ma jednak co się oszukiwać. Pół tysiąca miejsc nie rozwiąże kwestii zbyt dużego zainteresowania meczami łódzkiej drużyny.
Pozostaje też kwestia rozbudowy do wspomnianych 22 – 23 tysięcy. Czy taki obiekt będzie wystarczający? Na pewno, ale tylko w II lidze. Jestem przekonany, że w już w Fortuna 1 Lidze pojawią się głosy, że te 23 tysiące to za mało, a w PKO Ekstraklasie będą one na porządku dziennym, bo interesujących starć będzie po prostu więcej. Spotkania z Wisłą Kraków, Lechem Poznań, Lechią Gdańsk, Cracovią przyciągnęłyby na Widzew tłum kibiców. Tłum liczący więcej niż 23 000 osób.
Warto zatem przemyśleć, czy Widzew nie żałowałby wspomnianej rozbudowy na przykład 3 lata po jej zakończeniu. Na UMŁ wówczas już nie byłoby co liczyć. Jedyną opcją byłoby znalezienie prywatnego inwestora, który wyłożyłby pieniądze na generalną rozbudowę stadionu przy al. Piłsudskiego, załóżmy do 33 tysięcy widzów. To jednak w chwili obecnej także wydaje się zupełnie niemożliwe.
Którą opcję powinien wybrać Widzew w najbliższej przyszłości? +500 +5000 czy +15000? Pewnie tę +15000. Wówczas pojemność stadionu byłaby wystarczająca na długie lata. Problem w tym, że im większa rozbudowa, tym jest ona mniej prawdopodobna.
fot. Bartosz Jankowski