ŁKS skompromitował się w 22. kolejce Betclic 1. Ligi, zaledwie remisując z Kotwicą Kołobrzeg, która na ławce rezerwowych miała… trzech zawodników, w tym bramkarza. Kto najbardziej zawiódł po stronie “Rycerzy Wiosny”?
On akurat zawiódł w najmniejszym stopniu, ponieważ jako bramkarz nie miał wielu okazji do wykazania się. Kotwica bardzo rzadko atakowała bramkę ŁKS-u, a gdy nawet już się zdarzały takie sytuacje, to Bobek potrafił sobie z nimi poradzić.
Podobnie jak Kamil Dankowski za rzadko podnosi głowę przy dośrodkowaniach, przez co skuteczność jego wrzutek jest bardzo niska. Widać to zwłaszcza, gdy Głowacki wykonuje stałe fragmenty gry, które bardzo rzadko przynoszą jakąkolwiek korzyść ŁKS-owi.
W końcówce rywalizacji zaliczył istotny wślizg, którym uratował partnerów przed stratą bramki. Poza tym zagrał solidnie i często próbował wprowadzać piłkę na połowę przeciwnika indywidulnymi szarżami.
Nadal nie gra na miarę oczekiwań, ale i tak duża część zawodników ŁKS-u wypadła jeszcze gorzej.
To był kolejny występ Dankowskiego, który został przez tego gracza okraszony masą niecelnych dośrodkowań, a także piłek zagrywanych prosto pod nogi przeciwnika. Nie ma się jednak co dziwić, skoro od lat prawemu obrońcy łodzian brakuje realnego konkurenta w walce o skład.
Niezwykle wolno i ospale zachowywał się w tym spotkaniu Kupczak. Jego podania oraz ruchy na boisku były bardzo czytelne dla przeciwnika. Od zawodnika, który ma w swoim CV ponad 200 występów na poziomie ekstraklasy, wymagamy o wiele więcej.
Japończyk brał odpowiedzialność kreowania akcji na siebie, był aktywny i prosił o podania. Wiele razy było tak, że musiał schodzić między obrońców, ponieważ ci nie mieli pomysłu, jak rozpocząć akcję.
To był zdecydowanie jeden z najgorszych występów Mokrzyckiego w barwach ŁKS-u. Nie licząc dwóch strzałów oddanych zza pola karnego, można było zapomnieć, że pomocnik w ogóle przebywał na boisku.
O ile jeszcze w pierwszej połowie wyglądał całkiem nieźle, o tyle w drugiej podejmował niemal same złe decyzje.
To nie jest zły zawodnik, ale grając jako środkowy napastnik traci znakomitą większość swoich atutów. Na skrzydle radzi sobie o wiele lepiej, chociaż w obecnej formie Hiszpan słabo będzie wyglądał na każdej pozycji.
Doceniamy Pirulo za to, ile dał ŁKS-owi, bo to jeden z najważniejszych zawodników dwukrotnego mistrza Polski po reaktywacji klubu w 2013 roku. Jednakże piłkarsko Hiszpan już od dawna znajduje się “po drugiej stronie rzeki”, co dobitnie pokazał ten występ.
Po wejściu na boisko zaprezentował się o wiele lepiej od Kupczaka. Był aktywny, zaangażowany i próbował napędzić grę ŁKS-u. Pokazał trenerowi, że posadzenie go na ławce rezerwowych, było błędem.
Czarnogórzec tym razem zawiódł, bo to on zmarnował najlepszą okazję dla ŁKS-u w tym meczu, uderzając zbyt lekko i prosto w Marka Kozioła, bramkarza Kotwicy. Należy go jednak docenić za to, że w ogóle się w tej sytuacji znalazł, co nie było takie oczywiste.
Na pewno się starał i zrobił sporo wiatru pod bramkę przeciwnika. Podobnie jednak jak Mrvaljević spudłował w bardzo dogodnej sytuacji do strzelenia gola.