Bartosz Jankowski (Łódzki Sport): Czy pani zdaniem można oddzielić sport od polityki?
Joanna Skrzydlewska (wiceprezydent Łodzi): Kiedyś myślałam, że tak. Kilka, może kilkanaście lat temu byłam wręcz przekonana, że to jest możliwe. Człowiek, który funkcjonował tylko w jednym z tych dwóch światów miał takie poczucie, że jest to realne. Natomiast od kilku lat już wiem, że jest to niemożliwe, bo do świata sportu na bardzo wysokie stanowiska weszły osoby związane z polityką. Dlatego trudno jest rozdzielić jedno od drugiego. Niestety polityka chce mieć coraz więcej wspólnego ze sportem i to, moim zdaniem, jest bardzo zła tendencja. Sport powinien łączyć, a nie dzielić. Kiedyś, bez względu na preferencje polityczne, w sprawach sportowych nie było trudno o jedność. Sama zasiadałam w Komisji Sportu w Sejmie i pamiętam, że to była chyba jedyna Komisja, która głosowała ponad podziałami, mimo że reprezentowaliśmy różne środowiska polityczne.
Jak by pani oceniła kondycję szeroko rozumianego sportu w Łodzi?
Łódź jest miastem sportu, ale moja odpowiedź będzie zależała od tego, jakie kryteria przyjmiemy. Jeśli mam oceniać poprzez to, co jest najistotniejsze dla samorządu, czyli wspieranie szkolenia dzieci i młodzieży, to powiem, że jest dobrze, bo Łódź w tym aspekcie jest w czołówce w kraju, a z każdym kolejnym rokiem mamy coraz więcej sukcesów. Jeśli jednak będziemy patrzeć na to zagadnienie przez pryzmat klubów ligowych, czyli głównie gier zespołowych, to zawsze możemy oczekiwać, by było lepiej niż jest. Choć przecież też nie jest źle. Ten rok jest dla nas wyjątkowy, bo mamy złoty medal piłkarek, brązowy medal siatkarek ŁKS-u Commercecon, awans Widzewa do PKO Ekstraklasy, złoty medal waterpolistów, a do tego dochodzą jeszcze przecież żużlowcy i rugbiści, którzy radzą sobie naprawdę dobrze.
Największą popularnością cieszy się właśnie ten sport ligowy, który może niestety liczyć na coraz mniejsze wsparcie ze strony Urzędu Miasta Łodzi.
Nie do końca się zgodzę z tą tezą, bo ono od kilku lat są na zbliżonym poziomie. W 2019 roku na wsparcie sportu ligowego przeznaczyliśmy 8,7 mln złotych, w 2020 roku 8,62 mln złotych, w 2021 roku 8,06 i tu był rzeczywiście spadek, a w tym roku 8,56 mln złotych. Więc ja tu nie widzę spadku, bo jesteśmy na poziomie między 8,5 a 9 milionów złotych. To kwota, która jest przeznaczona na dotacje na wynajem obiektów oraz dotacje, które kluby otrzymują i mogą wydać na bieżące funkcjonowanie. Uważam więc, że tutaj nie ma tragedii. My staramy się zachować harmonię między sportem ligowym, a sportem dzieci i młodzieży. A przecież i tak największą wartością jest to, że kluby ligowe otrzymują od nas bezpłatnie bazę sportową, na której trenują i rozgrywają spotkania ligowe. To ich de facto nic nie kosztuje, bo my, jako Miasto, najpierw wybudowaliśmy tę infrastrukturę, wydając na nią niemałe pieniądze, a teraz otrzymują od nas dotacje, dzięki którym mogą pokrywać koszty związane z wynajmem tych powierzchni. Uważam, że to dobre i sprawiedliwe rozwiązanie. Ten model mobilizuje też kluby do działania.
CZYTAJ TAKŻE >>> Niepokonane! TME SMS Łódź znowu wygrywa [ZDJĘCIA]
Jakie kryteria UMŁ bierze pod uwagę przy ustalaniu wysokości dotacji dla klubów ligowych?
One są proste i są zapisane w uchwale, więc każdy może je poznać. Są to m.in. rodzaj dyscypliny, frekwencja na meczach i, przede wszystkim, wynik sportowy. Natomiast nie tak dawno Rada Sportu wydawała oświadczenie, w którym zaproponowała zmianę tych kryteriów. Ja natomiast nie dostałam żadnego konkretu, oprócz tego, że ma być więcej pieniędzy. Pamiętam, że usłyszałam, że kryteria mają być bardziej przejrzyste, ale konkretów zabrakło. Ja naprawdę jestem otwarta, by Rada Sportu przygotowała dokument, w którym będą wskazane konkretne kryteria. Wtedy będziemy mogli się nad nimi zastanowić.
Ten pomysł Rady Sportu był dość jasny. Środki miały być przyznawane według schematu określającego stawki za dyscyplinę oraz klasę rozgrywek. Przykładowo klub występujący w piłkarskiej ekstraklasie miałby otrzymać rocznie 2 mln złotych. Natomiast zespoły z siatkarskiej ekstraklasy, czyli TauronLigi, po 1,5 mln złotych.
No to przecież jak to sobie zsumujemy, to proszę sobie policzyć, ile pieniędzy Miasto miałoby co roku przekazywać. Wszystko sprowadza się do kwoty, nie ma rozwiązania kwestii kryteriów, tylko jest wyszczególnione, ile kto ma dostać pieniędzy. To tym bardziej niezrozumiałe, bo dlaczego zespół, który jest na przykład na drugim miejscu, ma dostać tyle samo, co drużyna, która znalazła się tuż nad strefą spadkową? Kompletnie się z tym nie zgadzam, bo taki podział nie motywuje do tego, by osiągać jak najlepszy wynik sportowy. W tym przypadku wystarczy utrzymanie, by otrzymać zagwarantowaną kwotę pieniędzy. Z punktu widzenia klubu to wygodne, bo powstaje bufor bezpieczeństwa, ale jestem zwolennikiem systemu motywacyjnego i wolę rozliczać kluby za osiągnięcia sportowe, jednocześnie biorąc pod uwagę budżet, jakim mogę zarządzać.
Rozumiem, ale może w takim przypadku po prostu zmniejszyć nieco kwoty? Takie rozwiązanie pozwoliłoby rozwiać wątpliwości, które się pojawiają praktycznie co pół roku ze względu na brak klarownych kryteriów. Da się bowiem usłyszeć, że wysokość dotacji to w pewnym stopniu kwestia uznaniowa.
Powtarzam ponownie, jestem otwarta na propozycje nowych kryteriów ze strony Rady Sportu. Ale niech to nie polega na tym, że Rada Sportu mi przygotuje dokument, w którym jest wymieniona dyscyplina sportu i kwota, bo wtedy osoby, które kochają rugby czy żużel, zapytają się, dlaczego piłka nożna ma dostać najwięcej pieniędzy…
Pewnie dlatego, że jest najpopularniejsza.
Może i tak, ale przecież nie ma najlepszych wyników sportowych. Powiedziałabym nawet, że w ostatniej dekadzie piłkarze wyniki mają marne, szczególnie gdy porównamy je na przykład do osiągnięć siatkarek. Popularność nie może być czołowym kryterium. Jak Miasto ma się cieszyć z klubu, który przyciąga rzeszę fanów, ale nie ma wyników sportowych?
To może w takim razie rozwiązaniem byłoby przeznaczenie dla najpopularniejszych klubów części pieniędzy z budżetu na promocję?
Pamiętajmy o tym, że połowa meczów odbywa się w Łodzi, więc Łódź promowałaby się w Łodzi. A nie na tym nam zależy. Do tego dochodzi jeszcze jeden, najważniejszy czynnik, czyli prawo. Najwyższa Izba Kontroli jasno stwierdziła, że takiego wsparcia nie powinniśmy udzielać. Ja należę do osób, które respektują prawo. Jest przecież protokół po kontroli NIK-u, w którym wytknięto błędy i słabości tej formy pomocy. Po jego publikacji wiele miast zmienia formę wsparcia dla klubów ligowych. Nieskromnie powiem, że coraz więcej miast, jak chociażby Toruń, zaczyna kopiować nasz model, bo uważa, że to właśnie nasz model jest najlepszy z możliwych. Nie mówię, że jest on idealny, bo domyślam się, że dla klubów ideałem byłby model, w którym otrzymałyby tyle pieniędzy, ile chcą.
Myślę, że taki model z Gdańska byłby odpowiedni. Tam Lechia dostała 20,3 mln zł netto za promocję miasta na dwa lata. I, co więcej, jest to opłacalne, bo roczny ekwiwalent reklamowy to około 60 mln złotych.
My obracamy się w innych realiach. No i pojawia się pytanie, czy tam klub płaci za najem obiektu? Myślę, że gdybym dzisiaj powiedziała największym łódzkim klubom piłkarskim, że mają płacić za wynajem obiektów, a ja w zamian dam im więcej na koszty ogólne, to nie wiem, czy byliby przy tych rosnących cenach zadowoleni z takiego rozwiązania. Zawsze możemy nad tym debatować, ale myślę, że ten model, który jest, pozostanie. Na przyszły rok planujemy przeznaczyć na wsparcie drużyn ligowych kwotę około 9 milionów złotych. Kwota będzie nieco większa ze względu na rosnące koszty wynajmu obiektów.
Czy w takim razie Łódź potrzebowała dwóch nowych piłkarskich stadionów?
Jako prezydent powiem, że lepiej, gdyby był jeden – oczywiście ze względu na poniesione koszty. Jako kibic powiem, że lepiej, by były dwa. Trudno jednoznacznie stwierdzić, która decyzja byłaby lepsza. Zastanawiam się natomiast czy w Łodzi ten jeden stadion byłby realny, szczególnie jak patrzę na dewastacje, jakie mają miejsce w ostatnim czasie na terenie miasta.
Przejdźmy na chwilę do żużla. Czy Orzeł Łódź doczeka się herbu na stadionie przy ul. 6 Sierpnia?
To nie jest pytanie do mnie. Ja jeszcze żadnego pisma w tej kwestii nie otrzymałam. Widziałam wizualizację, wiem, że klub ma taką chęć. Dopiero jak wszystko będzie gotowe, pojawi się projekt i wycena, to klub zgłosi się z tym tematem do Miasta.
Pytam też w kontekście piłkarskich klubów. Widzew herb na elewacji musiał powiesić za własne pieniądze. I to dwukrotnie. To samo czeka Orła?
Jest za wcześnie, by mówić o tym temacie, bo jeszcze nie znam kosztów takiej ewentualnej inwestycji. Partnerem do rozmów jest Miejska Arena Kultury i Sportu i myślę, że spółka przedstawi nam jakiś kosztorys, ale nie zajmuję się sprawowaniem nadzoru właścicielskiego nad spółkami, więc nie wiem, kiedy to nastąpi. Osobiście natomiast uważam, że wszystkie stadiony powinny mieć podświetlane herby klubów na elewacji. Ale skoro pan poruszył ten temat, to warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz dotyczącą stadionu Widzewa, czyli to, co mówiły osoby, które zasiadały ze strony klubu w komitecie sterującym. Bo my często o tym zapominamy. Być może stadion Widzewa wyglądałby inaczej, gdyby tam wykazano się większą cierpliwością? Uważam, że w tym przypadku decydująca była presja czasu, która spowodowała, że ten stadion wygląda tak, jak wygląda. W danym momencie ktoś miał akurat takie, a nie inne oczekiwania.
CZYTAJ TAKŻE >>> Mobilizacja kibiców ŁKS-u na mecz z Zagłębiem. Będzie pierwsza pięciocyfrówka?
Przejdźmy do tematu wielkich imprez na terenie Łodzi, bo tych w ostatnich latach nie brakowało, ale na przykład EuroBasketu w Łodzi w 2025 roku na pewno nie doświadczymy. Dlaczego?
O to musiałby pan zapytać prezesa Polskiego Związku Koszykówki.
Zapytałem, czekam na odpowiedź.
To z mojej strony powiem, że do nas żadna oferta ze strony związku sportowego nie wpłynęła. A zawsze wygląda to tak, że to związek zwraca się do władz miasta z propozycją współorganizacji danego wydarzenia. Jeśli chodzi o koszykówkę, to po zmianie na stanowisku prezesa nasze miasto jest omijane szerokim łukiem. To smutne, bo przecież wcześniej byliśmy zainteresowani organizacją największych koszykarskich wydarzeń.
A co z innymi imprezami w najbliższych latach?
Wyraziliśmy chęć współorganizowania Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej Kobiet i Mistrzostw Europy w Futsalu. Najpierw Polska musi zostać organizatorem tych wydarzeń, a dopiero później zapadnie decyzja czy Łódź dostanie te mistrzostwa.
Ale piłce ręcznej odmówiliście.
Tak, odmówiliśmy. Tutaj nie dogadaliśmy się co do kwoty. To był trudny czas, bo to był pierwszy rok covidowy i nie wiedzieliśmy, co nas czeka pod względem finansowym. Dlatego nie mogliśmy wziąć na swoje barki takiego wydarzenia.
Na koniec tego wątku nie może zabraknąć pytania o Mistrzostwa Świata w Siatkówce Kobiet. Czy Łódź jest gotowa na organizację tego wydarzenia?
Jesteśmy gotowi. Taka impreza pierwszy raz odbywa się w Polsce i tym bardziej cieszymy się, że w Łodzi mecze będą rozgrywane w dwóch halach. Miasto zawsze zyskuje na takich imprezach. Po to przecież budowaliśmy tę infrastrukturę, byśmy mogli organizować wydarzenia z udziałem najlepszych sportowców na świecie. Do tego zyskają łodzianie i przedsiębiorcy. Do Łodzi zjedzie się sporo kibiców, którzy będą tutaj jeść, spać, zwiedzać. Pewnie część z nich powróci do Łodzi w innym czasie, może w innym gronie. Traktujemy takie wydarzenia jako możliwość pokazania, że Łódź to fajne, przyjemne miasto. A do tego przecież w reprezentacji Polski będą występowały zawodniczki, które na co dzień grają w naszych łódzkich klubach i z którymi siłą rzeczy się bardziej utożsamiamy. Mogę przy okazji zdradzić, że siatkówki na najwyższym poziomie w Łodzi nie zabraknie, bo na przełomie roku jesteśmy umówieni z Polskim Związkiem Piłki Siatkowej na rozmowy dotyczące ewentualnych kolejnych wielkich imprez w naszym mieście.
W Łodzi mamy dużą halę, nowe stadiony, ale tych inwestycji sportowych na najbliższe lata i tak jest sporo.
Zawsze może być więcej i lepiej. Przed nami m.in. drugi etap rozbudowy bazy Rudzkiego Klubu Sportowego. Jeśli uda nam się pozyskać środki z Ministerstwa Sportu, to przy Karpackiej powstanie pełnowymiarowe boisko piłkarskie ze sztuczną murawą. Do tego czeka nas wymiana nawierzchni w hali AZS-u i budowa kortu centralnego w MKT. Cały czas staramy się podnosić poziom infrastruktury sportowej – jesteśmy liderem, jeśli chodzi o inwestycje w bazę (ok. 600 mln zł w ostatnich 8 latach) choć zdajemy sobie sprawę, że przed nami jeszcze wiele pracy.
Czy w pani odczuciu kibic sportu w Łodzi ma powody do zadowolenia i optymizmu?
Tak jak już wspominałam, pytanie brzmi, na czym temu kibicowi najbardziej zależy. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że budżet Wydziału Sportu jest z roku na rok wyższy. Tych środków jest więcej, co nie oznacza, że nie chciałabym, by było jeszcze kilka milionów więcej. Dla mieszkańców najważniejsze będą bezpieczeństwo, dostęp do służby zdrowia, dobre drogi i chodniki, sprawnie działająca komunikacja miejska, dostęp do przedszkoli i żłobków. Rywalizacja z tymi wymienionymi przeze mnie zadaniami jest bardzo trudna, bo muszę przekonać sporo osób, że sport jest istotny i właśnie na sport warto wydawać miejskie pieniądze. Staram się to wyważyć, ale nie daję za wygraną, bo chcę, by tych pieniędzy na sport było jak najwięcej. Ale jak będzie wyglądał budżet na przyszły rok i kolejne? Co nas czeka – biorąc pod uwagę ogromne straty w podatku PIT, inflację, koszty energii i ogrzewania? Nie widzę przyszłości w zbyt różowych barwach, niestety.
CZYTAJ TAKŻE >>> Bo sport to zdrowie! Za nami I edycja Łódzkich Targów Aktywności [ZDJĘCIA]
derby ŁodziGrot Budowlani ŁódźŁKS Commercecon ŁódźŁKS ŁódźOrzeł ŁódźTME SMS ŁódźWidzew Łódź
2 Comments
No cóż. Powiedziała co chciała.
Mamy kryteria? Jednym z głównych frekwencja? Proszę pokazać jeden na te wszystkie lata podział, w którym była ona wzięta pod uwagę.
Kolejny żenujący spektakl UMŁ.