342 dni czekał Sebastian Kerk na powrót do pierwszego składu Widzewa.
W piątek Widzew zremisował w Katowicach z GKS-em 2:2. Trener Daniel Myśliwiec zrobił w jedenastce aż pięć zmian. Jednym z piłkarzy, którzy do niej wskoczyli był Sebastian Kerk. To ważne wydarzenie, bo niemiecki pomocnik czekał na ten moment prawie rok. Dokładnie 11 miesięcy i 6 dni. Po raz ostatni w pierwszym składzie Kerk był w październiku ubiegłego roku, kiedy Widzew mierzył się w Łodzi ze Stalą Mielec. Po przerwie Niemiec już nie wyszedł na boisko. To wtedy zaczęły się jego wielkie problemy ze stopą. Przeszedł operację i długą rehabilitację.
CZYTAJ TEŻ: Profesor z Widzewa w stanie spoczynku?
Co ciekawe, chociaż Kerk jest już w Widzewie ponad rok, to od początku w lidze zagrał tylko dwa razy. Raz był w jedenastce w meczu Pucharu Polski. W najnowszym wywiadzie dla oficjalnej strony klubu, 30-latek przekonuje, że to koniec jego problemów. – Czuję się naprawdę nieźle. Wcześniej przez wiele miesięcy nie miałem rytmu meczowego i dlatego powrót do formy musiał zająć trochę czasu. Przepracowałem jednak okres przygotowawczy z drużyną, zagrałem w kilku spotkaniach i widzę, że z każdym dniem jest coraz lepiej. Doczekałem się gry od pierwszej minuty. Odzyskałem pewność siebie i jestem gotowy – mówi.
W piątek Kerk grał do 70. minuty i grał nieźle. Był nawet bliski strzelenia gola, ale bramkarz obronił jego strzał zza pola karnego.
W rozmowie z widzew.com Kerk powiedział m.in. o planach na ten sezon. – Przede wszystkim chcę być zdrowy i zdolny do regularnej gry. Zawsze po kontuzji zdrowie jest sprawą priorytetową. W zeszłym sezonie byłem bardzo smutny, bo nie mogłem robić tego, co kocham. To był trudny czas. Teraz czuję się dobrze i jestem gotowy, aby pokazać się z jak najlepszej strony oraz odpłacić Widzewowi za zaufanie – stwierdził.
Jak pamiętamy, kilka miesięcy temu mówiło się o tym, że klub może starać się o rozwiązanie kontraktu z Niemcem. – Nigdy nie myślałem o odejściu. Oczywiście nie byłem zadowolony z tego, jak potoczył się mój pierwszy sezon, zresztą klub także. Pod koniec sezonu usiedliśmy jednak i powiedziano mi, że dostanę czas na powrót, bo wiedzą, co potrafię i ile mogę dać zespołowi – powiedział piłkarz.
W wywiadzie Kerk opowiada też m.in. o swojej piłkarskiej przeszłości, o życiu w Łodzi i w Polsce, a także o PKO Ekstraklasie. – Kilka zespołów mogłoby walczyć o miejsce w czołówce, ale niektóre drużyny grałyby raczej w 3. Bundeslidze. Podobieństwem jest to, że obie ligi są bardzo wyrównane. Zawsze trzeba wznieść się na wyżyny, bo w większości meczów nie ma wyraźnego faworyta – stwierdził.
Cały wywiad można przeczytać tutaj.