Nie było gwarancji, że boisko będzie lepsze. Moim zdaniem 30, 40 procent murawy nadawało się do gry, a 70, 60 procent nie – mówi Tomasz Kwiatkowski.
Widzew miał o godzinie 15 zagrać w Sercu Łodzi z Ruchem Chorzów, ale mecz został odwołany z powodu złego stanu murawy po wielu godzinach padania deszczu. Na specjalnej konferencji prasowej prezes Michał Rydz zastrzegł jednak, że Widzew i Ruch chciały też mecz rozegrać.
– Decyzję o odwołaniu meczu podjął sędzia Tomasz Kwiatkowski. Dla mnie to decyzja niezrozumiała i dziwna – powiedział.
Swój punkt widzenia przedstawił też arbiter. – Robiliśmy wszystko, by ten mecz się odbył. Powiem szczerze, że ja byłem jednym z nielicznych optymistów, który liczyli, że mecz uda się rozegrać – mówił przed kamerami Canal+ sędzia Tomasz Kwiatkowski. – Na pierwszej “pitch inspection” o godz. 13, 13.15. Wydawało się, że boisko w żadnym wypadku nie nadaje się do gry. Wyznaczyliśmy kolejny termin na godz. 14. O 14 było światełko w tunelu. W ciągu 45 minut gospodarze zrobili bardzo dużo by boisko odwodnić. Straż pożarna pracowała bardzo mocno, by udrożnić studzienki, by woda miała gdzie spływać. Potem weszły służby porządkowe i zaczęły zgarniać wodę. Dlatego opóźniliśmy rozpoczęcie meczu na godz. 15.15.
CZYTAJ TEŻ: Prezes Widzewa: Odwołanie meczu to dla mnie niezrozumiała decyzja
Kwiatkowski dodał jednak, że po kolejnej inspekcji o godz. 14.30 już nie był takim optymistą. – Oba pola karne były odwodnione, ale woda wróciła po 15 minutach. Prognozy były takie, że nadal będzie padać. Najgorsze byłoby gdybyśmy zaczęli grać i po 15 minutach musielibyśmy skończyć mecz. Nie było gwarancji, że boisko będzie lepsze. Moim zdaniem 30, 40 procent murawy nadawało się do gry, a 70, 60 procent nie. To piłka nożna, gra się w nią także po ziemi. Chyba, że zmienimy dyscyplinę na grę tylko górą. Być może taki mecz miałby szansę się odbyć – tłumaczył arbiter.