Gdyby Widzew swoje mecze rozgrywał tylko na wyjazdach, to walczyłby o najwyższe cele. Biorąc pod uwagę tegoroczne spotkania – w Fortuna 1 Lidze i PKO Ekstraklasie – to naprawdę wygląda to dobrze.
W dziesięciu meczach na stadionach rywali (ze Skrą Częstochowa grał w Łodzi) zespół trenera Janusza Niedźwiedzia stracił tylko trzy gole: jednego w pojedynku z Miedzią w Legnica, a dwa w Szczecinie z Pogonią. Aż w ośmiu meczach nie dał sobie strzelić już ani jednej bramki.
Z tych dziesięciu Widzew wygrał sześć (cztery w 1. lidze i dwa w ekstraklasie), dwa razy zremisował (1 i 1) i dwa razy przegrał (1 i 1). W sumie dało to więc 20 punktów na 30 możliwych.
O wiele gorzej idzie łódzkiej drużynie w Sercu Łodzi. W tym sezonie przegrał tu oba mecze: z Lechią Gdańsk i Legią Warszawa. Do tego dochodzą tegoroczne mecze w Fortuna 1 Lidze. Było ich osiem. Widzew zwyciężył tylko w trzech z nich, jeden zremisował, a cztery przegrał. Z 30 punktów, jakie były do wzięcia, drużyna Niedźwiedzia wzięła więc tylko 10. Bilans goli – 14 do 21.
Różnica między meczami na wyjazdach, a w Łodzi jest więc ogromna. A teraz mecz z liderem PKO Ekstraklasy Wisłą Płock w Sercu Łodzi.
– Każdy mecz to osobna historia, nieważne, czy u siebie, czy na wyjeździe. Kiedyś mieliśmy świetną serię u siebie, nie przegrywaliśmy. Teraz jest dobra seria na wyjazdach, bez straty gola – mówi trener Janusz Niedźwiedź. – Ja nie przywiązuję do tego wagi. Mecz to mecz, do którego trzeba się przygotować. I myślę, że teraz jesteśmy w stanie sprawić niespodziankę.