Piłkarze ŁKS-u wyszli dziś na mecz w wydawałoby się mocno rezerwowym składzie, ale na tle teoretycznie mocniejszego rywala, między drużynami nie było widać dużej różnicy.
Musiał popełnić swój firmowy błąd przy wyjściu na przedpole, który kosztował ŁKS bramkę, ale miał też kilka dobrych interwencji. Dwa razy swoimi interwencjami ratował łodzian przed stratą bramki, ale nie był to najlepszy występ leciwego bramkarza.
Gdyby jego strzał z dystansu nie odbił się od poprzeczki ŁKS, szybciej by wyrównał. Niestety na całkiem dobry występ w ofensywie rzutuje strata, po której Tyszanie przeprowadzili kontrę na 0:1. Klimczak grał już lepsze mecze, ale może oszczędza się na baraże.
Nie można mu nic zarzucić, raz nie upilnował schodzącego ze skrzydła napastnika GKS-u Tychy, ale ten nie zdołał oddać strzału. Raz, po rzucie rożnym był bliski zdobycia pierwszej bramki w barwach ŁKS-u, ale strzał obronił bramkarz. Razem z Przemysławem Sajdakiem najlepszy zawodnik łodzian w pierwszej połowie. Wyprowadzał piłkę, z własnej połowy, raz gdyby nie spalony mógłby zaliczyć świetną asystę do Macieja Wolskiego. Dąbrowski wrócił po dwóch meczach przerwy i pokazał, że miejsce na środku obrony należy do niego.
Dużo mniej widoczny od Dąbrowskiego, ale równie skuteczny. Kilkoma podaniami i przerzutami zażegnywał niebezpieczeństwo pod bramką ŁKS-u. Przestawienie Marciniaka na środek obrony to jedna z najlepszych decyzji trenera Marcina Pogorzały.
Najlepsze co pokazał to dośrodkowania z głębi boiska. W obronie nie do końca dawał sobie radę, ale grał na najlepszych skrzydłowych pierwszej ligi. Po kontuzji stracił nieco na szybkości i widać, że musi jeszcze dojść do siebie, ale na pewno nie osłabił drużyny.
Serb pojawił się w wyjściowym składzie ŁKS-u po raz pierwszy w tym roku i zagrał dobrze. Dobrze radził sobie w pressingu, potrafił rozegrać piłkę i przeciąć podanie rywala.
Obok Dąbrowskiego najlepszy piłkarz ŁKS-u w pierwszej połowie. Rozgrywał piłkę, nawet wcielając się w rolę skrzydłowego, dobrze radził sobie w odbiorze, a gdyby nie świetna interwencja bramkarza mógł zdobyć gola głową.
Nie był to idealny występ Duńczyka, ale było o wiele lepiej niż w ostatnich spotkaniach. Na pewno Rygaard dużo bardziej troszczył się o drużynę, a nie o to żeby pokazać swoje umiejętności techniczne, pomocnik wracał się nawet do obrony i odbierał rywalom piłki. Oby to był początek rozkwitu umiejętności zawodnika.
W pierwszej połowie grał na lewym skrzydle i wychodziło mu to całkiem dobrze. Próbował dośrodkowań, atakował samodzielnie bramkę. W drugiej połowie na lewej obronie, razem z Malarzem i Klimczakiem zawalił bramkę na 0:1, ale nie był głównym winowajcą, resztę meczu grał dobrze, dlatego dostał ocenę 4.
Stworzył sobie kilka sytuacji pod bramką Tyszan, ale grał już lepsze mecze. Na plus umiejętności techniczne, w ŁKS-ie nikt tak dobrze jak on nie potrafi przyjąć piłki.
Pracował ciężko dla dobra drużyny, biegał, odbierał i podawał piłkę, ale nie zrobił najważniejszego. Mimo wielu prób, oddanych strzałów, nie zdobył bramki.
Zmarnował świetną okazję, po tym jak Sekulski wystawił mu piłkę, na szczęście zrehabilitował się w końcówce meczu i zdobył gola, uderzając piłkę zza pola karnego.
Wszedł za Srnicia, żeby na boisku mógł przebywać Brazylijczyk Ricardinho. Nie wyróżnił się niczym, oprócz nieudanego strzału głową.
Dużo słabszy występ niż z Termalicą, mógł wyjść sam na sam z bramkarzem, ale nie opanował piłki.
Jak na debiutanta wypadł bardzo dobrze. Przegrał tylko jeden pojedynek z napastnikiem GKS-u Tychy, oprócz tego świetnie radził sobie w ataku i nie pozwalał rywalom na za dużo pod bramką ŁKS-u.