Piłkarze Widzewa prowadzili z Pogonią Siedlce, ale nie potrafili utrzymać korzystnego wyniku do końca meczu. To siódmy remis z rzędu zespołu z al. Piłsudskiego. W końcówce spotkania doszło do nieprzyjemnej sytuacji. Wpierw Patryk Wolański niepotrzebnymi gestami prowokował fanów Widzewa, a później jeden z nich wszedł na murawę i ruszył w kierunku bramkarza.
Wyniki w 28. kolejce tak się ułożyły, że wygrana nad Pogonią dawała Widzewowi awans na pierwsze miejsce w tabeli. Zadanie wcale nie było takie proste. Siedlczanie to objawienie wiosny. Wygrali cztery spotkania i dwa zremisowali. Lepiej w tym roku punktuje jedynie Olimpia Grudziądz. Początek spotkania potwierdzał, że Pogoń wiosną to trudny przeciwnik. Goście prezentowali poukładany futbol, każdy z zawodników wiedział, za co jest odpowiedzialny. Łodzianie prowadzili grę, ale nie mogli poradzić sobie z defensywą klubu z Siedlec. W 15. minucie Widzew znalazł jednak lukę w szczelnej obronie. Prostopadłe zagranie Adama Radwańskiego trafiło do Daniela Mąki. Pomocnik uderzył po długim rogu, piłka obiła się od słupka i wpadła do bramki.
Gol podziałał mobilizująco na gospodarzy, a całkowicie rozbił Pogoń. Łodzianie osiągnęli zdecydowaną przewagę, spychając rywala do obrony. Wyraźna przewaga nie zakończyła się jednak zdobyciem kolejnej bramki. Siedlczanie przebudzili się na chwilę w 26. minucie, ale Patryk Wolański popisał się udaną interwencją. W kolejnych minutach nic wielkiego nie działo się na boisku, poza próbami dośrodkowań w pole karne z obu stron, które zazwyczaj trafiały w ręce bramkarzy. Pierwszą połowę zakończyły strzały Przemysława Banaszaka i Adriana Mójty.
Widzew ostatnie zwycięstwo na własnym stadionie odniósł 13 października nad Skrą Częstochowa (2:0). Po pierwszej połowie wszystko wskazywało na to, że kibice w końcu będą cieszyć się z trzech punktów. Na pierwszy strzał po przerwie zdecydował się aktywny Mąka, lecz chybił. W odpowiedzi uderzał Damian Mosiejko, również niecelnie. Pogoń osiągnęła lekką przewagę, której nie potrafiła wykorzystać. Widzew spisywał się zdecydowanie gorzej niż do przerwy. Na dodatek boisko musiał opuścić kontuzjowany Mąka.
Łodzianie zupełnie stanęli. Pogoń przycisnęła i w 70. minucie stworzyła znakomitą okazję. Po zagraniu Andrzeja Rybskiego sam na sam z Wolańskim znalazł się Kamil Walków. Napastnik trafił w słupek, a jego dobitkę bramkarz Widzewa wybił na rzut rożny. Klub z Siedlec postawił wszystko na jedną kartę. Rzucili się do ataku, a gospodarze jedynie wybijali piłki.
Gra Widzewa w tym okresie wyglądała bardzo słabo. Wolański nie narzekał na brak pracy. Łodzianie w końcu się doigrali. Kohei Kato w drugiej połowie popełniał sporo przewinień. Japończyk w końcu sfaulował w polu karnym Adama Mesjasza. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Mójta. Obrońca w rundzie jesiennej nie pokonał z rzutu karnego Wolańskiego. Tym razem się nie pomylił i zrobiło się 1:1.
W 82. minucie Widzew mógł objąć prowadzenie. Po uderzeniu Daniela Tanżyny głową, Mójta wybił piłkę z linii bramkowej. Rezerwowy Dario Kristo próbował dobijać, ale nie trafił w bramkę. Kilka minut później Wolański tak długo wyprowadzał piłkę do gry, że spotkało się to z gwizdami kibiców. Bramkarz zaczął wykonywać gesty w stronę trybun. W 86. minucie na boisku pojawił się jeden z kibiców, który zamierzał coś wytłumaczyć Wolańskiemu. Został powstrzymany przez ochronę.
Gospodarze w końcówce spotkania ruszyli do ataków. Powinni otrzymać rzut karny, po faulu Mójty na Michalski. W końcówce meczu na boisku zrobiło się nerwowo. Mójta schodząc z boiska wdał się w przepychankę. Obrońca otrzymał żółtą kartkę, podobnie jak Łukasz Turzyniecki. Mójta zszedł z boiska, ale w jego miejsce nikt się nie pojawił. Była to druga żółta kartka i Pogoń ostatnie minuty grała w osłabieniu. Łodzianie tego nie wykorzystali. Mecz zakończył się remisem 1:1. To siódmy remis Widzewa z rzędu.
Widzew Łódź – Pogoń Siedlce 1:1 (1:0)
Bramki:
Mąka 15. – Mójta 80.-karny.
Widzew: Wolański – Turzyniecki, Tanżyna, Zieleniecki, Pięczek – Kato – Michalski, Kazimierowicz (64. Kristo), Radwański, Mąka (59. Ameyaw) – Banaszak (71. Wolsztyński).
Fot. Cyfrasport