Stal Mielec po 10 meczach bez zwycięstwa przyjechała na stadion Widzewa i wywozi z niego komplet punktów. Trener gości przyznał, że nie przygotował wybitnej taktyki na ten mecz, ale to dzięki niej jego zespół sprawił swoim kibicom świetne nastroje na święta.
Stal Mielec wygrała przy Al. Piłsudskiego 138 2:0. Było to pierwsze zwycięstwo mielczan od 10 spotkań, więc kibice łódzkiego klubu mają prawo czuć ogromne rozczarowanie. Trener Kiereś przyznał, że jego zespół celowo stanął z tyłu czekając na ruch rywala, bowiem ogromnym atutem Widzewa jest wyprowadzenie przez niego akcji od własnej bramki.
– Widzew nie jest w najepszym momencie punktowania, ale jednak grał u siebie. To drużyna, która zawsze chce grać piłką. Przygotowaliśmy taką taktykę, żeby być skupionym i skutecznym w fazie obronnej. Początek był w naszym wykonaniu dobry, bo nie można powiedzieć, że się cofnęliśmy – powiedział Kamil Kiereś.
Goście objęli prowadzenie już w 10. minucie za sprawą trafienia Bartłomieja Ciepieli. Jak sam powiedział trener Kiereś było to dobre otwarcie spotkania ze strony jego podopiecznych. Po upływie kwadransa do głosu doszli jednak widzewiacy.
– Może nie zasłużyliśmy, ale to 15 minut w naszym wykonaniu było bardzo optymistyczne i trafiła nam się wtedy bramka. Najgorszy moment, to był czas między 15, a 45 minutą. Powiedzieliśmy sobie w szatni, że gramy o przetrwanie. Widzew zdominował nas stwarzaniem sytuacji, ale to nie była dobra taktyka, żeby się cofnąć i czekać. Na drugą połowę chcieliśmy wyjść bardziej zdecydowanie i być bardziej konkretni w fazach obronnych, ale chciałem też, żebyśmy więcej się utrzymywali przy piłce i wyprowadzali skuteczniejsze kontry – mówił na pomeczowej konferencji trener Stali.
Po zmianie stron Widzew otrzymał drugi i decydujący cios, po którym już się nie podniósł, chociaż miał ku temu szanse.
– Niewiele było stałych fragmentów, ale liczyliśmy, że któryś stały fragment może nam przynieść bramkę i tak się stało. Nie powiem, że graliśmy po przerwie fantastyczny mecz, ale wydaje mi się, że byliśmy konkretni, zdecydowani, bardziej energiczny i wydaje mi się, że mając wynik 2:0 kontrolowaliśmy mecz z fazy obronnej i ten wynik udało się dowieźć do końca – kontynuował Kamil Kiereś.
Szkoleniowiec gości przyznał, że nie zamierza mówić, że przygotował jakąś niekonwencjonalną taktykę, która pozwoliła mu wygrać mecz, ale przyznał, że to właśnie dzięki niej łodzianie nie mogli rozwinąć swoich skrzydeł.
– Jeżeli Widzew był w najlepszym momencie to jest to drużyna, która potrafi otworzyć grę od własnej bramki. My dzisiaj podjęliśmy decyzję, że nie będziemy podchodzić pod pole karne, więc ten atut Widzewa został zneutralizowany. Nie chce się wymądrzać, że przygotowałem super taktykę. Widzew na tle naszej taktyki nie mógł rozwinąć swoich atutów. Ta kreatywność, którą Widzew emanował dzisiaj nie była widoczna i wydaje mi się, że to się trochę zamknęło w naszej taktyce – zakończył trener Kiereś.
CZYTAJ TAKŻE: Trener Widzewa: “Nic nie tłumaczy naszej postawy”