Widzew Łódź przegrał w Kielcach z Koroną. To pierwsza porażka RTS-u pod wodzą trenera Zeljko Sopicia.
Gdyby ten mecz odbywał się na początku marca, zdecydowanym faworytem byliby gospodarze. Podopieczni Jacka Zielińskiego punktowali regularnie, zaś widzewiacy pogorszeni byli w głębokim kryzysie. W piątkowy wieczór jednak faworyta można było upatrywać w widzewiakach, którzy zwyciężyli w trzech meczach z rzędu i w Kielcach chcieli przedłużyć tę serię.
Mecz jeszcze dobrze się nie zaczął, a piłkarze obu ekip już musieli zejść do szatni. To efekt zadymienia boiska przez race odpalone przez kibiców Korony. Po powrocie na murawę, łodzianie sprawiali wrażenie jakby nadal biegali w gęstej mgle. Lepiej prezentowali się koroniarze. W najgroźniejszej sytuacji w pierwszej połowie kluczowa okazała się interwencja Szymona Czyża, który głową wybił piłkę praktycznie z lini bramkowej. Pierwsze 45. minut było naprawdę bardzo złe. Nadzieji trzeba było upatrywać w tym, że w szatni trener Zeljko Sopić przemówi do zespołu w odpowiedni sposób i zobaczymy inny Widzew.
Druga odsłona tej rywalizacji również była słaba pod względem jakości, ale nie zabrakło w niej emocji. Wynik otworzyli gospodarze w 69. minucie gry. Dośrodkowanie z rzutu wolnego wykorzystał Sotiriou. Podopieczni Zeljko Sopicia musieli ruszyć do ataku i to właśnie zrobili. Szybko przyniosło to efekt, bo już w 73. minucie bramkę zdobył…Juljan Shehu. W niesamowitej formie jest ostatnio Albańczyk, dla którego był to trzeci mecz z rzędu ze strzelonym golem. W sumie w tym sezonie zdobył ich już cztery.
Niestety, Koronie bardzo zależało na wygranej i było to widać. Kilka minut po bramce dla RTS-u, kielczanie dostali rzut wolny z bardzo podobnej pozycji co pare chwil wcześniej, gdy otworzyli wynik. Dośrodkowana piłka padła pod nogi Trojaka, ten uderzył, a po drodze dotknął ją Dalmau i w ten sposób skierował ją do bramki. Podopieczni Jacka Zielińskiego prowadzili 2:1. Widzewiacy trochę nieudolnie szukali wyrównania, ale nic to nie dało. Po trzech wygranych meczach z rzędu, łodzianie przegrali w Kielcach. Szkoda, bo gospodarze nie pokazali w tym meczu nic wielkiego.
Korona Kielce – Widzew Łódź 2:1
Korona Kielce:
Mamla, Soteriou, Trojak, Resta, Długosz, Remacle (81′ Strzeboński), Nono, Konstanyn (65. Matuszewski), Pedro Nuno (74. Nagamatsu), Błanik, Szykawka (65. Dalmau)
Widzew Łódź:
Gikiewicz, Krajewski (51. Silva), Therkildsen, Volanakis, Kozlovsky, Czyż, Sypek (62. Kerk), Shehu, Alvarez (82. Nunes), Łukowski (62. Cybulski), Tupta (82. Sobol)