Trzeci raz w tym półroczu wandale niszczą stadion Widzewa. Za poprzednie incydenty zapłacili podatnicy i klub.
Dopiero niedawno, usunięto skutki zniszczeń, których dokonano na stadionie Widzewa 2 października. Wtedy ucierpiała elewacja, samochody zaparkowane przy obiekcie, oraz herb klubu umieszczony nad sklepem. Jedyna różnica jest taka, że wandale, zamiast napisów obrażających Widzew, pomazali obiekt w grafiki, które mają poniżyć ŁKS. To trzeci incydent w tym półroczu. I znowu trzeba będzie usuwać starty, wzywać policję, szukać świadków i sprawców…
Czytaj także: Shehu nieobecny na treningu Widzewa.
Chociaż postępowania nadal trwają, udało nam się ustalić, że raczej nie uda się poznać tożsamości wandal, którzy brali udział w dwóch poprzednich incydentach. Za zniszczenia zapłacą podatnicy i… Widzew. Jak się okazuje, herb nad sklepem został naprawiony z ubezpieczenia wykupionego przez czterokrotnych mistrzów Polski.
Chociaż napisy obrażają ŁKS, fani Widzewa podejrzewają prowokacje kibiców klubu z al. Unii. Nie ma na to żadnych dowodów i wszystko wskazuje, że zniszczeń dokonano w nocy, po wyjazdowym meczu łodzian z Zagłębiem Lubin. Niezależnie od tego, czy stadion pomazał człowiek utożsamiający się z ŁKS-em, czy z Widzewem czyn był tak głupi, że jeżeli zostanie znaleziony, nie powinien mieć wstępu na żaden z łódzkich stadionów. Trwa zbieranie nagrań z monitoringu.