Trener Wojciech Stawowy już po raz trzeci z rzędu pojawił się na pomeczowej konferencji prasowej z nietęgą miną. Po meczu z Górnikiem Łęczna szkoleniowiec ŁKS-u podkreślał, że zwycięstwo gospodarzy było w pełni zasłużone.
-Doskonale wiedzieliśmy, jak ważne jest dla nas to spotkanie, biorąc pod uwagę układ tabeli. Nie da się wygrać meczu, kiedy w ataku pozycyjnym jest tak mało ruchu, agresji i determinacji. Byliśmy niemrawi, zwłaszcza przy obronie stałych fragmentów gry. Górnik z kolei bardzo umiejętnie się bronił, jednak nasze problemy ze stworzeniem sytuacji bramkowych wynikały moim zdaniem przede wszystkim z tego, że graliśmy zbyt statycznie. To w pełni zasłużone zwycięstwo Górnika Łęczna. Górnik był od nas lepszy i skuteczniejszy, a my ewidentnie ułatwiliśmy mu zadanie. Tak, jak skrzętnie odbieraliśmy punkty rywalom w pierwszej części sezonu, tak od meczu z Radomiakiem w głupi sposób te punkty rozdajemy – ocenił nie bez irytacji szkoleniowiec biało-czerwono-białych.
Stawowy sporo miejsca poświęcił też postawie zespołu w defensywie podczas rzutów wolnych i rożnych wykonywanych przez rywali. -Od początku sezonu obrona stałych fragmentów gry wyglądała w naszym wykonaniu naprawdę dobrze i bardzo nas to cieszyło. W ostatnim meczu z Puszczą Niepołomice to przekonanie zostało niestety brutalnie zweryfikowane, a dzisiaj to już totalnie, bo obie bramki wpadły właśnie po stałych fragmentach. Będziemy musieli wyciągnąć z tej sytuacji jeszcze głębsze wnioski niż po meczu z Puszczą. Możemy to zmienić jedynie pracą i zupełnie innym podejściem niż to, które prezentowaliśmy w dzisiejszym meczu – powiedział szkoleniowiec ełkaesiaków.
Trener ŁKS-u skomentował także nietypowe ustawienie, jakie przyjął dziś jego zespół. Po raz pierwszy w tym sezonie w składzie zabrakło nominalnego napastnika. -Nasz plan na to spotkanie był taki, żeby na pozycji numer dziewięć od początku zagrał Pirulo. Później próbowaliśmy ustawiać tam Tomka Nawotkę, a w dalszej części meczu także Przemka Sajdaka – to była gra rotacyjna, z fałszywą dziewiątką. Brakowało tego klasycznego układu z Samu Corralem [jest kontuzjowany – przyp. red.] czy z Łukaszem Sekulskim [miał problemy żołądkowe – przyp. red.]. Mleko się rozlało, ale moim zdaniem brak okazji do strzelenia bramek nie wynikał z tego, że graliśmy bez fałszywej dziewiątki. Na taką sytuację pracowali też inni zawodnicy, którzy byli dziś na boisko – zakończył Stawowy.
Fot. ŁKS Łódź / Cyfrasport