Szkoleniowcy ŁKS-u i GKS-u 1962 Jastrzębie różnili się w ocenie sobotniego starcia prowadzonych przez nich ekip. Wojciech Stawowy doceniał klasę rywala, ale podkreślał, że jego zespół kontrolował spotkanie przez całe dziewięćdziesiąt minut. Paweł Ściebura z kolei przekonywał, że przez większość czasu GKS Jastrzębie dotrzymywał kroku liderowi, a momentami narzucał nawet swój rytm gry.
– Cieszy mnie dobra gra mojego zespołu, przez całe spotkanie mieliśmy kontrolę nad tym meczem. Miejsce, które GKS zajmuje w tabeli kompletnie nie odzwierciedla moim zdaniem poziomu sportowego tej drużyny; ten zespół zasługuje na to, żeby grać zdecydowanie wyżej. To nie było dla nas łatwe spotkanie, przeciwnik też miał dzisiaj swoje dobre momenty – podsumował Stawowy na pomeczowej konferencji prasowej.
Zdecydowanie bardziej rozmowny był szkoleniowiec gospodarzy, Paweł Ściebura. -Jeżeli ktoś spojrzy na sam wynik pomyśli, że ŁKS wygrał bardzo pewnie i zasłużenie. Rzeczywiście, ich potencjał piłkarski jest dużo wyższy od naszego i byli dziś zespołem, który zasługiwał na zwycięstwo, natomiast my przez większą część spotkania dotrzymywaliśmy im kroku i byliśmy bardzo zdyscyplinowani taktycznie. Zwłaszcza druga połowa rozpoczęła się dla nas przyzwoicie – umieliśmy narzucić swój rytm gry i potrafiliśmy odgryzać się ŁKS-owi. Druga bramka rozstrzygnęła ten mecz. Po jej stracie mieliśmy już bardzo mało czasu, żeby coś zdziałać, a gdy z takim zespołem jak ŁKS gra się bez jednego zawodnika to już w ogóle staje się niemożliwe – podkreślał były trener Skry Częstochowa.
Fot. ŁKS Łódź / Cyfrasport