Widzew Łódź wprawił swoich kibiców w dobry nastrój przed weekendem. Podopieczni Daniela Myśliwca pokonali Radomiaka 3:2 i zrehabilitowali się po porażce z Pogonią w Szczecinie. Dla łodzian było to pierwsze zwycięstwo przed własną publicznością z Radomiakiem od 19 lat.
Widzew Łódź przystępuje do meczu z Radomiakiem z nadzieją, że uda mu się kontynuować to, co zaczął w samej końcówce poprzedniej kampanii, czyli poprawianie bilansu spotkań z Radomiakiem.
W ostatniej kolejce Widzew wygrał w Radomiu 3:1, ale wcześniej nie było już tak kolorowo. Poprzednie osiem spotkań w najnowszej historii Widzewa to cztery zwycięstwa Radomiaka, trzy remisy i tylko jedna wygrana, która miała miejsce w 13. kolejce sezonu 2018/2019, gdy oba zespoły rywalizowały na szczeblu drugiej ligi.
Przed meczem pożegnano również Franciszka Smudę, legendarnego trenera Widzewa, który w wieku 76 lat, zmarł w poprzednim tygodniu.
Od pierwszego gwizdka Widzew przejął kontrolę nad tym spotkaniem. Widzewiacy swoją dominację potwierdzili już w 18. minucie meczu, gdy rozklepali obronę Radomiaka, piękną asystą do Álvareza popisał się Imad Rondić, a Hiszpan eleganckim lobem posłał piłkę nad bramkarzem gości.
Przed przerwą rzut karny wywalczył Imad Rondić. Faulował go były obrońca ŁKS-u, Rahil Mammadov. Jak już wiemy z transmisji Canal+Sport, Azer powinien otrzymać za to zagranie czerwoną kartkę. Sędzia Gryckiewicz pokazał mu jednak tylko kartonik koloru żółtego. Źle w tej sytuacji zachował się także VAR, który nie zasugerował arbitrowi zmiany decyzji.
Wydawało się, że Radomiak nie ma w tym meczu nic do powiedzenia, ale w ostatniej akcji meczu piłkę głową po stałym fragmencie gry do siatki Gikiewicza skierował Rocha. Radomiak przegrywał przy Al. Piłsudskiego zatem tylko 1:2. Tylko, bo do przerwy goście zupełnie nie zasłużyli na gola.
W drugiej połowie Rondić znacznie obniżył już loty. Bośniak zaczął notować mnóstwo niecelnych podań. W 71. minucie zastąpił go Hubert Sobol. Radomiak zaczął odważniej drugie 45 minut, ale brakowało mu konkretów. Te pojawiały się po stronie Widzewa, gdy np. Silva strzelał głową na bramkę Kikolskiego, ale ten z trudem przeniósł ją nad poprzeczką.
Widzew na dwubramkowe prowadzenie wrócił w 75. minucie. Kerk dośrodkował z rzutu wolnego, z czym jeszcze obrońcy Radomiaka sobie poradzili. Piłka spadła jednak pod nogi Krajewskiego, ten huknął bez namysłu, a nogę dostawił Mateusz Żyro, czym zupełnie zmylił golkipera Radomiaka. Wydawało się, że gole w tym meczu może zdobywać już tylko Widzew, ale znowu gola z niczego zdobył Radomiak. Zaledwie dwie minuty po trafieniu Żyry do siatki Widzewa trafił Zie Quattara. Minutę później mogło być już 3:3, ale Gikiewicz fantastycznie zachował się w sytuacji sam na sam z Rochą, wygarniając mu futbolówkę spod nóg, gdy napastnik gości próbował go mijać.
Łodzianie mogli odpowiedzieć za sprawą Sobola, ale ten zmarnował cudowną piłkę, którą posłał do niego Sebastian Kerk. Więcej goli już w tym meczu nie oglądaliśmy. Wynik zagrał dobre spotkanie, ale to co może martwić Daniela Myśliwca, to zbyt łatwo stracone bramki przez jego zespół.
Widzew Łódź 3:2 Radomiak Radom
1:0 – Fran Álvarez 18′
2:0 – Imad Rondić 42′ (k.)
2:1 – Leonardo Rocha 45+4′
3:1 – Mateusz Żyro 75′
3:2 – Zie Quattara 77′
Widzew: Gikiewicz – Krajewski, Żyro, Ibiza, Silva – Hanousek, Álvarez, Łukowski (Kerk 70′) – Sypek (Klimek 60′), Cybulski (Gong 60′), Rondić (Sobol 71′)
Radomiak: Kikolski – Zie Quattara, Rossi, Mammadov, Jakubik – Alves (Kaput 46′), Donis, Peglow, Leandro (Jordão 76′), Guilherme (Wolski 66′) – Rocha
CZYTAJ TAKŻE: Piękne słowa właściciela Widzewa. Wzruszająca przemowa na pogrzebie Franciszka Smudy