Widzew Łódź pokonał Lechię Gdańsk 2:0, co było dla klubu z Al. Piłsudskiego 138 trzecim zwycięstwem z rzędu i trzecim na zero z tyłu. Żeljko Sopić świetnie wprowadził się do zespołu, chociaż wygrana w pierwszym meczu z tej zwycięskiej serii jest dziełem Patryka Czubaka.
Widzew Łódź znów cieszy grą swoich kibiców. Łodzianie wygrali trzeci mecz z rzędu, nie tracąc przy tym nawet jednego gola. Tym razem smakiem musiała obejść się Lechia Gdańsk. Wcześniej wyższość czerwono-biało-czerwonych uznać musiały zespoły GKS-u Katowice i Piasta Gliwice. To naprawdę dobry okres dla fanów Widzewa, bowiem mecz z gdańszczanami poprzedziła konferencja prasowa, która oficjalnie rozpoczęła erę Roberta Dobrzyckiego przy Al. Piłsudskiego 138.
Łyżką dziegciu w beczce miodu jest natomiast uraz kapitana. Bartłomiej Pawłowski niedawno wrócił po ciężkiej kontuzji, jakiej nabawił się w końcówce poprzedniej kampanii, ale teraz znów będzie musiał pauzować przez kilka tygodni. W meczu z Lechią 32-latek doznał urazu mięśniowego. Starcie z drużyną z Trójmiasta w ogóle nie należało dla niego do najszczęśliwszych. Zanim Pawłowski musiał opuścić boisko, to nie strzelił rzutu karnego. Na szczęście nie miało to żadnych konsekwencji, bo chwilę później kolejną piękną bramkę zdobył Fran Álvarez.
Hiszpan już w meczu z Piastem Gliwice popisał się przepięknym uderzeniem, które później zresztą zostało wybrane najpiękniejszym trafieniem tamtej kolejki w PKO Ekstraklasie. Niewykluczone, że tym razem będzie podobnie.
CZYTAJ TAKŻE: Piękna wygrana Widzewa. I jedna nota marzeń [OCENY]
ABY PRZEJŚĆ DO GALERII KLIKNIJ NA ZDJĘCIE PONIŻEJ