Widzew Łódź rozegrał pierwszy mecz pod wodzą Daniela Myśliwca w PKO Ekstraklasie. Zawodnicy łódzkiego klubu pokazali się z bardzo dobrej strony, pokonując niepokonaną do tej pory Cracovię.
Widzew musiał radzić sobie bez zawieszonego Luisa Silvy, który otrzymał czerwony kartonik w starciu z Legią oraz kontuzjowanych: Serafina Szoty i Frana Álvareza. Pierwszy z nich doznał skręcenia stawu skokowego i nie zobaczymy go jeszcze na boisku przez około 3-4 tygodnie. Hiszpan z kolei złamał palec u stopy i jego rozbrat z futbolem potrwać może nawet dwa miesiące.
Od pierwszej minuty to Widzewowi bardziej zależało na zdobyciu bramki. Podopieczni Daniela Myśliwca wysoko wychodzili do rywali i atakowali pressingiem już na wysokości pola karnego Cracovii. “Pasy” z kolei czekały na dogodną okazję do kontrataku. Te kilkukrotnie mieli, ale bardzo dobrze wyglądała linia defensywy z nowym elementem, jakim był Juan Ibiza. To co rzuciło się w oczy po zmianie szkoleniowca w pierwszych minutach to energia i agresja. Wydaje się, że widzewiacy mieli jej znacznie więcej niż w końcówce pracy Janusza Niedźwiedzia.
Starania Widzewa zostały nagrodzone w 36. minucie. Świetnie rywalem na lewej stronie “zakręcił” Juljan Shehu. Albańczyk dośrodkował w pole karne, ale wtedy goście zdołali jeszcze wybić piłkę. Ta trafiła pod nogi Fábio Nunesa, a Portugalczyk na nos wrzucił do Bartłomieja Pawłowskiego. Lider czerowno-biało-czerownych świetnie złożył się do uderzenia głową i silnym strzałem przełamał ręce Madejskiego, zdobywając swojego drugiego gola w tym sezonie.
Tuż po zmianie stron Widzew był w dużych opałach. Cracovia przycisnęła gospodarzy chcąc jak najszybciej odrobić straty z pierwszej części gry. Piłkarze ze stolicy Małopolski byli tego bardzo blisko zaledwie kilka minut po rozpoczęciu drugiej odsłony, kiedy trafili w słupek po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. W 56. minucie zupełnie niepotrzebnie przed własnym polem karnym bawił się Juan Ibiza. Hiszpan stracił piłkę na rzecz rywala, który groźnie uderzył obok słupka.
Widzew z czasem zaczął stwarzać jednak coraz większe zagrożenie pod bramką Cracovii. Najpierw wydawałoby się, że idealnie z rzutu wolnego uderzał Pawłowski, ale Madejski kapitalną interwencją przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 69′ minucie Bartłomiej Pawłowski znów stanął przed szansą na drugiego gola. Tym razem zawodnik wykorzystał obieg kolegi z drużyny, który zabrał mu jednego z obrońców, zszedł na prawą nogą i szukał dalszego słupka bramki. Znów na posterunku był jednak Madejski.
Widzew w końcu umieścił piłkę w siatce, a raczej zrobił to piłkarz Cracovii. Jugas chcąc zatrzymać Jordiego Sáncheza niefortunnie posłał piłkę do własnej siatki. Sytuację bramkową zainicjował bardzo dobrym, długim podaniem rezerwowy Widzewa, Sebastian Kerk. W polu karnym Sánchez łatwo zwiódł Ghitę, a później do akcji wszedł wspomniany Jugas.
Więcej goli już nie oglądaliśmy. W końcówce co prawda blisko był zarówno Kerk, jak i Dawid Tkacz, ale oba strzały, choć bardzo dobre, to nie znalazły drogi do bramki. Widzew Łódź pokonał niepokonaną do tej pory Cracovię 2:0. Świetny debiut w roli szkoleniowca łódzkiego klubu zaliczył w PKO Ekstraklasie Daniel Myśliwiec.
Widzew Łódź 2:0 Cracovia
1:0 – Bartłomiej Pawłowski 36′
2:0 – Jakub Jugas 82′ (sam.)
Widzew: Ravas – Miloš, Żyro, Ibiza, Nunes – Kun, Hanousek, Shehu (Kerk 66′) – Klimek (Tkacz 66′), Pawłowski (Ciganiks 82′), Sánchez (Rondić 81′)
Cracovia: Madejski – Ghtia, Jugas, Hoskonen (Skovgaard 87′) – Rapa (Atanasov 66′) , Oshima, Knap (Bochnak 66′) , Jaroszyński – Kallman (Myszor 73′), Makuch, Rakoczy (Ogorzały 86′)
CZYTAJ TAKŻE: Rozgrywający Widzewa wypada na dwa miesiące