W 28. kolejce PKO BP Ekstraklasy ŁKS podejmował na własnym stadionie Radomiaka Radom. Łodzianie chcieli podtrzymać serię bez porażki na własnym stadionie, ale zadanie nie było łatwe. Na czele ŁKS-u stanęło bowiem drużyna, która tydzień wcześniej pokonała Raków Częstochowa, aktualnego mistrza Polski.
Trener Marcin Matysiak nie zdecydował się na żadne zmiany w składzie. Pokonać Radomiaka miała taka sama jedenastka jak przed tygodniem w meczu z Cracovią.
Bardzo aktywny na początku spotkania był Kay Tejan. To za sprawą Holendra ŁKS oddał tego dnia pierwszy strzał, ale uderzenie zostało zablokowanie przez obrońcę Radomiaka. Generalnie początek spotkania był dość wyrównany. Raz przy piłce utrzymywali się gospodarze, a raz goście. Największe problemy obrońcom ŁKS-u sprawiał Rafał Wolski.
W ósmej minucie wydawało się, że Dani Ramirez został sfaulowany w środku pola, ale sędzia Damian Kos nie odgwizdał przewinienia. Wykorzystał to Radomiak, ale przy dojściu do piłki Jardela wyprzedził bramkarz ełkaesiaków Dawid Arndt. Chwilę później po raz kolejny aktywny pod bramką ŁKS-u był Jardel i Brazylijczyk wywalczył rzut wolny. Za faul na nim żółtą kartkę obejrzał Rahil Mammadov. Później kolejną dobrą okazję pod bramką Radomiaka miał Tejan. Holender ominął wszystkich obrońców Radomiaka, ale zbyt długo zwlekał ze strzałem i ponownie obrońcy Radomiaka zablokowali jego strzał. Ta sytuacja napędziła ełkaesiaków, którzy atakowali bramkę rywala coraz częściej.
W dziewiętnastej minucie Dani Ramirez doskonale odnalazł się w polu karnym Radomiaka, zagrał do Tejana, a ten płaskim strzałem pokonał Gabriela Kobylaka. ŁKS w pierwszych dwudziestu minutach zdominował gości i potwierdził to strzeloną bramką. Radomianie byli zupełnie bezsilni, a “Rycerze Wiosny” sunęli z kolejnymi atakami. Kamil Dankowski wrzucił w pole karne, a Husein Balić z okolicy piątego metra przerzucił piłkę nad poprzeczką. Ełkaesiacy z ogromną swobodą i łatwością dochodzili do kolejnych okazji. Tejan świetnie odebrał piłkę Luce Vuskoviciowi na połowie Radomiaka i zagrał do Janczukowicza. Ten minimalnie się pomylił, trafiając w boczną siatkę. Nawet gdy goście wychodzili z jakimiś kontratakami, to od razu te próby były zahamowywane przez obrońców ŁKS-u.
Najlepiej wyglądał Tejan, który nie dość, że był głównym motorem napędowym ofensywy ŁKS-u, to jeszcze – co bardzo rzadkie – cofał się niżej i pomagał partnerom w działaniach defensywnych. W 37 minucie Durmisi zagrał piętką do Tejana, a Holender oddał bardzo kąśliwie uderzenie zza pola karnego. Tylko doskonały refleks Kobylaka uratował Radomiaka przed stratą drugiego gola. Od razu po tej akcji ełkaesiacy mieli rzut rożny i znowu byli bliscy strzelenia gola. Mokrzycki celnie dośrodkował piłkę na głowę Mammadova i znowu Kobylak uratował gości przed stratą gola. Gdyby nie jego interwencje, to Radomiak mógł do przerwy przegrywać zdecydowanie wyżej. Przed końcem pierwszej odsłony dwukrotnie postraszył radomian jeszcze Balić i znowu tylko świetne zachowanie Kobylaka sprawiło, że ŁKS nie strzelił drugiego gola.
Pierwsza połowa w wykonaniu Łódzkiego Klubu Sportwego była najlepszą w tym sezonie. Radomiak został kompletnie zdominowany przed podopiecznych Marcina Matysiaka. Ełkaesiacy bardzo łatwo dochodzili do kolejnych okazji, a w defensywie nie pozwalali rywalom na praktycznie nic.
Druga połowa zaczęła się dla ŁKS-u najgorzej jak tylko mogła. W 49 minucie Jardel ładnym strzałem z dystansu pokonał Dawida Arndta i wyrównał. Ełkaesiacy zupełnie nie przypilnowali napastnika rywala, a ten to wykorzystał. Radomiak z wyrównania mógł się jednak cieszyć tylko przez kilka minut. W 55. minucie Tejan przebiegł kilkanaście metrów z piłką, ograł obrońcę rywala i ponownie płaskim strzałem pokonał Kobylaka. Kilkadziesiąt sekund po tej akcji drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Wolski i musiał zejść z boiska. ŁKS nie dość, że prowadził, to grał też z przewagą jednego zawodnika. Lepiej dla łodzian nie mogło się to ułożyć.
Po kilkunastu minutach, kiedy to gra się uspokoiła, zaatakował ŁKS. Radomiak zostawił rywalom zbyt dużo wolnego miejsca przed własnym polem karnym, co zostało wykorzystane przez Engjella Hotiego, który oddał cudowny, techniczny strzał w okienko bramki Kobylaka. Stadion Króla eksplodował tego dnia po raz trzeci i gospodarze prowadzili już 3:1.
W 87 minucie z boiska zszedł bohater ŁKS-u – Tejan, a jego miejsce zajął Bartosz Szeliga. Kibice słusznie docenili świetny występ Tejana, po tej zmianie na stadionie rozległo się gromkie “Dziękujemy!”. W końcówce spotkania w zespole gospodarzy wdarło się zbyt duże rozluźnienie i na dwa minuty przed końcem meczu gola kontaktowego Radomiak, za sprawą strzału Guilherme Zimovskiego. Ostatecznie jednak ŁKS zdołał dowieźć prowadzenie do końca i wygrał 3:2. To już jedenasty punkt zdobyty przez łodzian za kadencji Marcina Matysiaka.
ŁKS Łódź 3:2 Radomiak Radom
1:0 – Tejan 19′
1:1 – Jardel 49″
2:1 – Tejan 55′
3:1 – Hoti 71′
3:2 – Zimovski 90+1′
ŁKS: Arndt – Durmisi, Mammadov, Gulen, Dankowski – Mokrzycki, Hoti (Ceijas 72′), Ramirez – Balić, Janczukowicz (Jurić 72′), Tejan (Szeliga 87′)
Radomiak: Kobylak – Abramowicz, Vusković, Rossi, Grzesik – Luizao (Kaput 82′), Jordao (Leandro 82′) – Machado (Semedo 62′), Wolski, Peglow (Okoniewski 73′) – Jardel (Zimovski 82′)
żółte kartki: Mammadov, Janczukowicz
czerwone kartki: Wolski (dwie żółte)