ŁKS KK zaczął sezon od serii pięciu porażek. Wywalczone w ten weekend przekonujące zwycięstwo i przeprowadzone w trakcie sezonu transfery dają jednak nadzieję na lepszą przyszłość. Czy Biało-Czerwono-Białym uda się uniknąć powtórki z poprzednich rozgrywek?
Przypomnijmy, że w pierwszoligowym sezonie 2022/2023 ełkaesianki na ostatniej prostej przegrały walkę o utrzymanie, tracąc zaledwie punkt do bezpiecznego miejsca. W letniej przerwie klubowi działacze nie zasypiali gruszek w popiele – zapewnili drużynie dziką kartę umożliwiającą dalszą grę na zapleczu elity, a także zakontraktowali nowego trenera, Piotra Zycha, wieloletniego szkoleniowca męskiej drużyny koszykarskiej spod znaku przeplatanki. W klubie zatrzymano kluczowe zawodniczki poprzedniego sezonu – kapitan zespołu Martę Kawczyńską czy zdobywczynię 422 punktów, Angelikę Kowalską. Jednocześnie sięgnięto po nowe koszykarki, zwłaszcza te bardziej doświadczone w seniorskiej rywalizacji, których brakowało w kluczowych momentach poprzednich rozgrywek – do klubu dołączyła pozyskana z Grot Widzewa Łódź 26-letnia ukraińska rozgrywająca Makhbuba Yunisova czy występujące w ostatnich latach w Contimaksie MOSiR Bochnia 27-letnia niska skrzydłowa Anita Plucińska oraz 24-letnia rzucająca Magdalena Szkop (obie dołączyły do zespołu już w trakcie sezonu, zadebiutowały dopiero w ostatniej kolejce). W drużynie, w której gra aż dziewięć zawodniczek urodzonych w XXI wieku (w tym dwie piętnastolatki) taki zastrzyk doświadczenia może się okazać bezcenny.
Ełkaesianki nie mogły być zadowolone z wyników pierwszej części sezonu – w pięciu otwierających rozgrywki kolejkach zaliczyły serię porażek. Pomimo tego, że po miesiącu rywalizacji Biało-Czerwono-Białe miały zerowy dorobek punktowy, ich sytuacja nie była beznadziejna. Łódzki zespół nie był bowiem w większości przegranych starć deklasowany przez rywalki – w wyjazdowych meczach w Żyrardowie, Łomiankach i Wołominie ełkaesianki traciły do przeciwniczek zaledwie po sześć-osiem punktów. Wyraźne były jedynie porażki z zespołami z czołówki tabeli – Mon-Polem Płock (58:76) oraz GTK VBW Gdynia (46:84).
Optymizmem mogło również napawać zakontraktowanie wspomnianych już Magdaleny Szkop oraz Anity Plucińskiej, które już w pierwszym meczu w nowych barwach (przeciwko AZS-owi Uniwersytetu Gdańskiego) udowodniły, że mogą być czołowymi postaciami zespołu, prowadząc koleżanki do upragnionego, pierwszego w tym sezonie zwycięstwa. Pierwsza z nich zdobyła 37 „oczek” (to aż 41% całej zdobyczy punktowej ŁKS-u w tym spotkaniu!), a druga zanotowała double-double (16 punktów, 11 zbiórek). Pomimo tego, że niedzielny mecz był starciem dwóch najsłabszych drużyn ligi, które miały przed jego rozpoczęciem zerowy dorobek punktowy, ta wygrana musi cieszyć – dzięki niej ełkaesianki odbiły się od dna tabeli i zmniejszyły dystans dzielący ich od UKS Trójki Żyrardów czy AZS-u Uniwersytetu Warszawskiego.
Na półmetku pierwszej rundy spotkań ełkaesianki zajmują w tabeli jedenaste, przedostatnie miejsce. Przed nimi dwa trudne mecze – najpierw zmierzą się z wiceliderem z Sokołowa Podlaskiego, a później z warszawskim AZS-em, jednym z bezpośrednich rywali w walce o utrzymanie. Czy zwycięstwo nad gdańszczankami okaże się dla zespołu Piotra Zycha nowym otwarciem, a Plucińska i Szkop poprowadzą koleżanki do kolejnych zwycięstw? Część odpowiedzi na to pytanie przyniesie mecz z ekipą ze stolicy. W starciu z drugim zespołem tabeli nikt nie będzie oczekiwał cudów, ale gdyby w Warszawie łodziankom ponownie udało się zapunktować, byłby to kolejny wyraźny sygnał, że stać je na uniknięcie przykrej powtórki z poprzedniego sezonu.