Widzew Łódź ma nowego dyrektora sportowego. To Mindaugas Nikolicius, który zastąpi na stanowisku Tomasza Wichniarka. To jednak nie oznacza, że Wichniarek z Widzewem się pożegna. Dotychczasowy dyrektor sportowy pozostanie w strukturach pionu sportowego. Dlaczego to dobra decyzja?
Tomasz Wichniarek dołączył do Widzewa, gdy pierwszy zespół występował jeszcze na zapleczu ekstraklasy. W 2020 roku powierzono mu rolę szefa skautingu. Czym miał się wówczas zajmować? Przede wszystkim, stworzeniem siatek oraz procedur skautingowych, które miały umożliwić ściąganie do Widzewa zdolnych graczy z nieoczywistych kierunków. Z czasem Wichniarek objął stery nad całym pionem sportowym jako jego dyrektor.
Dzięki niemu do Widzewa trafili między innymi Andrejs Ciganiks, Fabio Nunes, Jordi Sanchez, Juan Ibiza, Fran Alvarez, Imad Rondić, Henrich Ravas czy Samuel Kozlovsky. Klub zaczął wreszcie sprzedawać zawodników i na nich zarabiać. Udanych transferów więc nie zabrakło, ale nie zawsze było tak kolorowo.
Zdarzało się, że Wichniarek sprowadzał do klubu piłkarzy, którzy nie pasowali trenerom do preferowanego przez nich stylu. Tak było z Kristofferem Normannem Hansenem za czasów Janusza Niedźwiedzia czy ostatnio z Kreshnikiem Hajrizim oraz Antonim Klimkiem. Dyrektor sportowy postawił jednak na swoim, wierząc w to, że jakością przekonają szkoleniowców do tego, że warto na nich stawiać. Trenerzy pozostali jednak nieugięci. A szkoda, bo cały tercet mógłby dużo dać Widzewowi.
Szczególnie w ostatnich miesiącach, kiedy Widzew miał iść w górę ekstraklasowej tabeli, zaczęły pojawiać się największe schody. Do zespołu dołączyli m.in. Said Hamulić, Ivan Krajcirik, Noah Diliberto, Lirim Kastrati czy Hilary Gong, czyli piłkarze, którzy w Widzewie się nie przebili, a przecież mieli podnieść jakość zespołu.
Czytam tekst na “Weszło” z końcówki stycznia, w którym Tomasz Wichniarek został totalnie skrytykowany i uznany głównym winnym fatalnych transferów oraz beznadziejnej postawy drużyny. Mecz z Radomiakiem pokazał, że nie taka ta kadra fatalna, jak się wydawało w pierwszych czterech ligowych spotkaniach w 2025 roku. Czy to wina Wichniarka, że w momencie powstawania wspomnianego artykułu „na skrzydłach hasa duet Kamil Cybulski (młodzieżowiec) i odgruzowany przez sztab Jakub Sypek”, a nie będący motorem napędowym Widzewa w poprzednim sezonie Antoni Klimek i Fabio Nunes? Czy to wina Wichniarka, że Sebastian Kerk (namaszczony na gwiazdę ekstraklasy) nagle zapomniał, jak się celnie strzela i podaje? I wreszcie czy to wina Wichniarka, że czołowi zawodnicy w polskiej lidze chcą zarabiać więcej niż obecnie może im zaproponować Widzew?
Fatalne relacje pomiędzy trenerem Danielem Myśliwcem i Tomaszem Wichniarkiem szkodziły jednemu i drugiemu, zaś w konsekwencji całej drużynie Widzewa. W ciągu miesiąca doszło więc do totalnej rewolucji, ale, w moim odczuciu, przeprowadzonej z głową. Nie ma już trenera, którego przestały bronić wyniki i styl gry. Nie ma już także dyrektora sportowego, który ostatnimi czasy przestał być skuteczny. Tomasz Wichniarek jednak pozostał w klubie, bo pokazał, że zna się na swojej robocie w dziale skautingu, a w razie pożaru, był w stanie z mniejszymi lub większymi sukcesami, pełnić rolę dyrektora sportowego.
Widzew ma iść do przodu, ma się rozwijać i ma być czołowym klubem w Polsce. Zmiany są więc konieczne. Dlatego nie dziwi fakt, że do Łodzi ściągnięto Mindaugasa Nikoliciusa – specjalistę ze świeżym spojrzeniem, masą kontaktów i wieloma sukcesami na koncie. To w świecie europejskiego futbolu dużo większe nazwisko niż Tomasz Wichniarek.
– Chcieliśmy mieć mocnego dyrektora sportowego, który będzie odpowiedzialny za cały pion. Niko ma duże doświadczenie międzynarodowe i dlatego wierzymy, że pomoże długofalowo rozwinąć Klub. Rolą Zarządu jest tworzenie odpowiednich warunków do pracy pionu sportowego, a od dzisiaj za jego funkcjonowanie będzie odpowiadał nowy dyrektor. Ta funkcja odgrywa dla nas kluczowe znaczenie i pozwoli nam podjąć kolejne decyzje – powiedział Michał Rydz, prezes Widzewa.
Dyrektor sportowy będzie więc odpowiedzialny nie tylko za dobór zawodników, ale i trenera. To on będzie zwierzchnikiem nowego szkoleniowca i, prawdopodobnie również Tomasza Wichniarka, który pozostał w strukturach pionu sportowego Widzewa. Być może Wichniarek będzie mógł teraz skupić się na tym, nad czym miał pracować w Widzewie od początku, czyli na rozwoju widzewskiego skautingu, co do tej pory robił naprawdę dobrze. Taki układ byłby logiczny, sprawiedliwy i, co najważniejsze, najkorzystniejszy dla Widzewa.
Mindaugas NikoliciusPKO EkstraklasaTomasz WichniarekWidzew Łódź