Omawianie warunków kontraktu jest na ostatniej prostej i wygląda na to, że obie strony dojdą do porozumienia. Widzew potrzebuje kreatywnego piłkarza do środka pola, a Hiszpan chce wrócić do Polski, gdzie czuł się najlepiej, po nieudanej przygodzie w Belgii. Ramirez pasuje więc do Widzewa, a Widzew do Ramireza.
Pozyskanie piłkarza do środka pola jest priorytetem klubu tej zimy, chociaż za takim graczem pion sportowy Widzewa rozgląda się już od dawna. Latem rozważano przecież sprowadzenie Filipa Starzyńskiego z Zagłębia Lubin, a także właśnie Hiszpana, który kończył grę w Lechu Poznań, ale wybrał zagraniczny kierunek, czyli ofertę Zulte Waregem.
CZYTAJ TEŻ: Plebiscyt Łódzkiego Sportu. Wybierzcie z nami gola 2022 roku
W Widzewie liczono na więcej po Juliuszu Letniowskim, który jesienią ubiegłego sezonu pokazywał naprawdę duży potencjał. Później miał kłopoty ze zdrowiem, ale wyleczył się i był gotowy do prowadzenia gry w drużynie Janusza Niedźwiedzia. W klubie zdecydowano się postawić na niego, stąd decyzja o wykupieniu go z Lecha.
Jesienią 24-latek zagrał we wszystkich 17 meczach, ale zawiódł oczekiwania. Miewał występy lepsze, ale rundę zakończył z jedną asystą na koncie. Nie strzelił też żadnego gola. W Widzewie nie postawili jednak na niego krzyżyka, ale wszystko wskazuje na to, że Letniowski będzie wiosną pierwszym rywalem Bartłomieja Pawłowskiego do gry na lewym skrzydle w pierwszej linii. Stąd rezygnacja z Kristoffera Normanna Hansena. Niedźwiedź chce mieć po dwóch graczy na każdą pozycję i powoli się to ziszcza.
W środku jest miejsce właśnie dla Ramireza, który miałby grać obok bardziej defensywnych Marka Hanouska, albo Dominika Kuna, czy Juljana Shehu. W Widzewie mają nadzieję, że Hiszpan to właśnie piłkarz z „magic touch”, o którym jakiś czas temu wspominał prezes Mateusz Dróżdż. Chodzi o kreatywnego piłkarza zdolnego jednym zagraniem: podaniem, bądź strzałem, rozstrzygać mecze na korzyść Widzewa. Czerwono-biało-czerwoni wiedzą o co chodzi, bo jesienią tracili punkty po takich właśnie „magic touchach” Flavio Paixao z Lechii Gdańsk czy Josue z Legii Warszawa. Kilka punktów więcej, zdobytych dzięki piłkarzowi wybijającemu się ponad innych, oznaczałoby jeszcze wyższą pozycję w tabeli. Oczywiście podniosłaby się ofensywna jakość drużyny. Widać to po przykładzie Jordiego Sancheza, który wyniósł ofensywę Widzewa na wyższy poziom.
Teraz to samo ma dać drużynie Hiszpan, który na pewno potrafił kierować ofensywą swoich zespołów: asystować i zdobywać gole.
Belgijska przygoda 30-letniego piłkarza wydaje się już całkowicie zakończa. Jesienią zagrał tylko w siedmiu meczach, jedynie dwa razy był na boisku dłużej niż godzinę. W sumie zaliczył tylko 267 minut, podczas których nie miał ani asysty, ani gola. Do tego po raz ostatni w kadrze meczowej był 8 października. Kolejne sześć spotkań Zulte odbyło się już bez Hiszpana. Można więc przypuszczać, że Hiszpana już tam nie chcą i ten rozwiąże kontrakt. Ostatni pełny mecz Ramirez rozegrał w kwietniu jeszcze w Lechu, a ostatniego gola zdobył w lutym.
CZYTAJ TEŻ: Właściciel Widzewa dla “Łódzkiego Sportu”, m.in. o transferach
Tak słaba jesień oczywiście budzi wątpliwości, ale trener Niedźwiedź potrafi doprowadzić piłkarzy do formy, tym bardziej, jeśli ten ma taki potencjał, jak Ramirez. Można więc chyba mieć nadzieję, że wychowanek Realu Madryt wróci do dawnego grania właśnie w Widzewie. W Polsce czuł się najlepiej, tutaj zapracował na status ligowej gwiazdy. Do tego doskonale zna Łódź. To, że grał w ŁKS-ie, nie powinno być problemem. Oczywiście dla wielu, zwłaszcza kibiców klubu z zachodu Łodzi, będzie to przykre, ale Hiszpan nie będzie pierwszym piłkarzem na świecie, który gra dla dwóch klubów w mieście. A emocje powinny być mniejsze, bo Ramirez nie przejdzie do Widzewa bezpośrednio z ŁKS-u.
Zarządzający klubem od dawna podkreślają, że nie chcą kominów płacowych i nie chcą żyć ponad stan, a tym bardziej na kredyt, bo dobrze wiedzą (vide ŁKS), jak może się to skończyć. Z tego powodu upadł transfer Starzyńskiego z Zagłębia (po jesieni doszła jeszcze słaba forma sportowa), bo gwiazda Zagłębia kosztuje miesięcznie około 100 000 złotych. Po starej znajomości z prezesem Dróżdżem Starzyński pewnie zgodziłby się grać za trochę niższe pieniądze, ale i tak ceni się wyżej, niż Widzew płaci obecnie swoim piłkarzom.
Z Ramirezem – jak słychać – można się dogadać. Pieniądze nie są tak duże, i jest już naprawdę blisko podania sobie rąk.
30-latek jest na takim etapie kariery, że na pewno chce się jeszcze odbudować i znów pokazać kibicom polskiej ligi. Wrócić na najwyższy poziom udało się Bartłomiejowi Pawłowskiemu, a nie udało Patrykowi Lipskiemu. Ramirez ma wszystko, by jemu też wyszło.