ŁKS nie potrafił wygrać trzeciego kolejnego meczu ligowego. Dwa razy prowadził ze Zniczem Pruszków, ale stracił zwycięstwo w ostatniej minucie spotkania.
Trener Jakub Dziółka przyznał, że w Pruszkowie jego drużyna zagrała słabo. – Zremisowaliśmy mecz, który nie był idealny, albo nawet dobry w naszym wykonaniu. Sztuką jest jednak wygrywać takie mecze i dowieźć korzystny rezultat do końca. To u nas bardzo mocno zawiodło. Zabrakło nam konsekwencji w ostatniej akcji, bo druga połowa w wykonaniu Znicza był lepsza i było sporo zagrożenia było pod naszą bramką. Nie wykorzystując sytuacji, trzeba być gotowy do poświęcenia w obronie i unikać wstrzeliwania piłki w nasze pole karne. Nie byliśmy konsekwentni, dlatego straciliśmy dwie bramki.
PRZECZYTAJ TEŻ: Wynalazki ŁKS-u pomogły Zniczowi zremisować
Jest duży niedosyt, bo sędzia po bramce wyrównującej zakończył mecz. Mieliśmy masę błędów własnych, przez co Znicz tworzył sytuacje.
Przerwę w rozgrywkach wykorzystaliśmy na inne działania, które zwodziły nas we wcześniejszych meczach. Fundamentem naszej gry jest intensywność, wysoka obrona i przechwyty. Byliśmy nieskuteczni, więc remis może nie jest zasłużonym, ale sprawiedliwym wynikiem.
Grzegorz Szoka, trener Znicza Pruszków, był w znacznie lepszym nastroju, podkreślając, że byli gotowi na taktykę stosowaną przez ŁKS.
– Chciałbym pogratulować naszej drużynie dobrego występu. Jeśli chodzi o zaangażowanie, to praktycznie we wszystkich meczach chłopcy walczą na 100 proc. od pierwszej do ostatniej minuty. Dziś pokazali jeszcze dobre granie w piłkę. Wiedzieliśmy, że ŁKS będzie bardzo mocno nas pressować, ale potrafiliśmy stworzyć bardzo dużo sytuacji. Zabrakło nam spokoju lub bramkarz dobrze się zachowywał, Trzeba być zadowolonym, bo mino że przegrywaliśmy do przerwy, potrafiliśmy strzelić dwie bramki.
ŁKS zajmuje 7. miejsce w tabeli, mając tyle samo punktów (26), co szósta Wisła Kraków, ale łodzianie rozegrali jeden mecz więcej. W następnej kolejce czeka go właśnie wyjazd do Krakowa