ŁKS Łódź rozgrywał niezły mecz i wydawało się, że zgarnie pierwszy komplet punktów w tym sezonie na wyjeździe. Ostatecznie w Opolu skończyło się na jednym oczku, bo Odra wyrównała w doliczonym czasie gry, co rozwścieczyło Szymona Grabowskiego.
Spotkanie w Opolu nie było łatwe dla ŁKS-u, ale do pewnego momentu wydawało się, że łodzianie mają pod kontrolą to, co dzieje się na boisku. Tak było aż do końcówki spotkania, gdy ŁKS pozwolił wyszarpać sobie zwycięstwo. To drugi mecz z rzędu, gdy podopieczni trenera Grabowskiego dzielą się punktami z rywalem. Wcześniej biało-czerwono-biali zremisowali z Polonią, a rzut karny w doliczonym czasie gry zmarnował Fabian Piasecki.
– Jesteśmy bardzo rozgoryczeni tym, co się stało w końcówce tego spotkania, bo drugi mecz z rzędu tracimy bo dwa punkty i finalnie zamiast sześciu mamy dwa. To jest dla nas największa kara – powiedział Szymon Grabowski.
Trener ŁKS-u zwrócił uwagę, że jego zawodnicy zaczęli niemrawo to spotkanie, co napędzało Odrę. Z czasem to ŁKS przejął kontrolę nad meczem i wyszedł na prowadzenie. Końcówka spotkania bardzo jednak zdenerwowała Szymona Grabowskiego.
– Bardzo dobry początek gospodarzy. My natomiast byliśmy trochę ospali. Na szczęście sytuacje, które sobie wykreowali wybronił nam Aleksander Bobek. Od momentu, gdy skupiliśmy się na posiadaniu i obniżyliśmy nasze szóstki, było trochę lepiej. W drugiej połowie otworzyliśmy wynik i graliśmy dobrze, ale to co się stało w końcówce jest nie do przyjęcia. Mamy pretensje do siebie, jak blokowaliśmy dośrodkowania, a w zasadzie jak tego nie robiliśmy. Nie byliśmy agresywni, nie byliśmy blisko przeciwnika i przez to nie byliśmy skuteczni – mówił szkoleniowiec ŁKS-u Łódź.
ŁKS Łódź w ostatnich minutach spotkania musiał być czujny, bo Odra wprowadziła wysokich graczy, którzy stwarzali zagrożenie w pole karnym łodzian. Dlatego trenerowi gości zależało na tym, żeby jego podopieczni odsunęli grę od własnej bramki, bo było to igranie z ogniem. Zakończyło się to nieszczęściem dla ŁKS-u.
– Przeciwnik wprowadził bardzo wysokich zawodników i my powinniśmy trzymać grę jak najdalej od naszego pola karnego, czego w końcówce nie zrobiliśmy. Przy bramce na 1:1 moi piłkarze byli po prostu statystami – powiedział ostro Szymon Grabowski.