Piłkarze ŁKS rozegrają jedno z najważniejszych spotkań w tym sezonie. Jaki pomysł na Radomiaka Radom ma trener Ireneusz Mamrot?
Ireneusz Mamrot dąży do tego, żeby jego zespół grał tak jak w drugiej połowie meczu z Koroną Kielce. Na razie nie planuje wielkich zmian, w taktyce czy ustawieniu, bo nie będzie miał czasu na ich wprowadzenie w kluczowej fazie sezonu. W przyszłości chciałby rozważyć system, w którym ŁKS gra trzema obrońcami i dwoma zawodnikami wahadłowymi, którzy płynnie przechodzą z obrony do ataku. Nie planuje również gry na dwóch napastników, jego zdaniem Ricardinho i Sekulski są zależni od tego, jaką formę w meczu prezentuje linia pomocy.
Radomiak to według Mamrota zespół, który chciałby awansować do ekstraklasy bezpośrednio. Będzie to najmocniejsza drużyna z jaką jako trener ŁKS musiał się do tej pory mierzyć. Pomóc mają analizy gry drużyny z Radomia, które przeprowadzał z piłkarzami.
Trener nie chce dużo mówić o piłkarzach, którzy nie grają – woli skupić się na tych którzy regularnie w ŁKS występują. Póki co nie będzie rotował środkowymi obrońcami, bo sposób w jaki grają ze sobą Carlos Moros-Gracia i Maciej Dąbrowski mu się podoba. Dodatkowo podkreślił, że rywalizacja na każdej pozycji cały czas trwa i postawa na treningach ostatecznie decyduje o tym, kto znajdzie się w wyjściowym składzie. Szkoleniowiec nie jest cały czas przekonany co do Antonio Domingueza. Uważa, że Hiszpan nie był w dobrej formie, w momencie w którym Mamrot został trenerem ŁKS-u . Pozytywnie ocenia ostatnie dwie zmiany jakie dał środkowy pomocnik.
Spotkania z Radomiakiem Radom i Górnikiem Łęczna będą dla niego bardzo ważne, ale nie uważa żeby miały przesądzić o tym, kto awansuje do ekstraklasy bezpośrednio. ŁKS musi punktować w każdym meczu i każde z pozostałych ośmiu spotkań będzie tak samo ważne.
1 Comment
Pańskie zmartwienia nie mają sensu. I tak rękę na pulsie trzyma ten, który przed chwilą był wszystkiemu winien. Ktoś musi być kozłem ofiarnym. Pan to wie, ale przecież trzeba robić dobre wrażenie. Na miejscu kozła symulowałbym kontuzję wykluczającą z zabawy. Niech się martwią menedżerowie klubowi, grabarze polskiej piłki nożnej.