Piłkarze ŁKS-u Łódź pojechali dzisiaj do Bełchatowa po trzy punkty w meczu z ostatnią w tabeli Skrą i te trzy punkty przywieźli do Łodzi. Styl pozostawiał jednak wiele do życzenia. O stylu m.in. rozmawiał z dziennikarzami na pomeczowej konferencji Kazimierz Moskal.
Podsumowanie meczu Kazimierza Moskala:
– Przede wszystkim jestem zadowolony z trzech punktów, bo taki był cel i go osiągnęliśmy. Jeśli chodzi o grę, to druga połowa do zapomnienia w naszym wykonaniu. Oczekiwaliśmy trudnego meczu i trudno było oczekiwać, że prowadząc 2:0 do przerwy Skra nie będzie szukała swoich szans, bo nie miała nic do stracenia. Cieszę się też, że mogliśmy poczuć presję ze strony naszych kibiców przy wyniku 2:1. Widać, że ta presja jest mocna. Rozmawialiśmy z zawodnikami, że muszą się do tego przyzwyczaić. Po ostatnim gwizdku kibice mogą docenić te punkty, bo w takich meczach być może nie robi się awansu, ale ten awans można sobie mocno utrudnić. Co do gry, to graliśmy pięknie tydzień temu. Dzisiaj Skra o wiele mocniej napsuła nam krwi niż Tychy.
O dobrej grze Bartosza Szeligi w ataku:
– Manewr z przesunięciem go wyżej wyszedł jak najbardziej na plus. Nie dość, że strzela te gole, to dochodzi do sytuacji, więc tylko się cieszyć.
O postępie w grze z niżej notowanymi rywalami:
– Straciliśmy punkty w Chojnicach, straciliśmy punkty ze Stalą w Rzeszowie, chociaż przebieg tych meczów zupełnie inaczej wyglądał. Nie ma co się nad tym rozwodzić. Po pierwszej połowie większość ludzi spodziewało się, że skończy się to tak, jak w Katowicach, ale okoliczności sprawiły, że trzeba się cieszyć z tego, co ma się w garści.
O tym, czy ŁKS zlekceważył rywala w drugiej połowie:
– Myślę, że nie w tym rzecz, że nie zlekceważyliśmy, ale prowadząc 2:0 podświadomie myśli się, żeby bardziej zabezpieczyć tyły, żeby nie za bardzo się otwierać i to na pewno zespół przeciwnika potrafi wykorzystać, grając tak bezpośrednio. Myślę, że nie mamy się czego wstydzić, bo grało przeciwko nam 11 ludzi, którzy chcą zostać w tej lidze, mają ambicje i jestem przekonany, że jeszcze wielu zespołom punkty odbiorą. Oczywiście, że mam żal do tego, że nie utrzymaliśmy tego poziomu z pierwszej połowy, ale panowie oglądacie wiele meczów nie na takim poziomie i takie rzeczy po prostu się dzieją. Czasami nawet przy wyniku 3:0 nie można być pewnym zwycięstwa.
– Powiedziałem piłkarzom, że jestem z nich dumny, że szczególnie w drugiej połowie potrafili zdominować lidera i być zespołem zdecydowanie lepszym. Zdaję sobie jednak sprawę, że gra się na bramki, a jakością w pierwszych minutach ŁKS nas przewyższał i zdobyli te dwie bramki. Mój zespół wrócił jednak do gry i bardzo dzielnie walczył o zwycięstwo. Myślę, że dalej będziemy pracować w tym kierunku, żeby nie zejść z tej drogi i pozostać w 1 lidze – mówił tuż po meczu Jakub Dziółka, szkoleniowiec Skry Częstochowa.
CZYTAJ TAKŻE>>>Wynik lepszy niż gra [OCENY PIŁKARZY ŁKS-U]