– Wygrywa ten, kto strzela bramki, my dzisiaj nie byliśmy w stanie tego zrobić. Bardzo nas boli ta porażka – powiedział Kazimierz Moskal, trener ŁKS-u.
ŁKS przegrał na własnym stadionie z Wartą Poznań 0:2. Gospodarze nie grali dobrze, poznaniacy zasłużenie wyjechali z trzema punktami z Łodzi. Następny mecz ełkaesiacy rozegrają 16 września, w Częstochowie z Rakowem.
Czytaj także: Kosztowny błąd Nacho.
Łódzki Klub Sportowy po raz pierwszy od ponad 13 miesięcy poniósł porażkę na swoim boisku.
– Każda seria kiedyś ma swój koniec. Myślę, że jeśli takich meczów nie jesteś w stanie wygrać, to nie możesz przegrać, musisz zremisować. Każdy punkt jest ważny, każdy punkt jest cenny i chciałbym, żebyśmy wszyscy mieli świadomość tego, o co tutaj właśnie gramy. Duże pretensje miałem o tę pierwszą bramkę, nie można tak tracić goli. Pomimo tego, w tej pierwszej połowie uważam, że graliśmy niezłe spotkanie. Brakowało skuteczności, brakowało wykończenia. Czasami powinniśmy szybciej zmieniać strony, za długo przenosiliśmy ciężar gry. Stwarzaliśmy jakieś sytuacje, kontrolowaliśmy po tej bramce, to co się dzieje na boisku. Warta nas wypunktowała, druga bramka stracona przez nas wprowadziła trochę nerwowości. Goście mądrze grali w defensywie i niestety nie udało nam się strzelić. Wygrywa ten, kto strzela bramki, my dzisiaj nie byliśmy w stanie tego zrobić. Bardzo nas boli ta porażka. Tym bardziej, że na kolejny mecz będzie trzeba czekać dwa tygodnie. Musimy też mieć świadomość, że to spotkanie zagramy w Częstochowie z Rakowem, więc na pewno będzie to bardzo trudny pojedynek. Walczymy dalej, musimy się podnieść – powiedział Kazimierz Moskal.
Dwukrotni mistrzowie Polski stworzyli sobie kilka okazji, ale rywali bronili się bardzo mądrze. Łodzianie mieli problemy z oddawaniem strzałów.
– Z gry stworzyliśmy sobie na pewno więcej sytuacji. Nie były to sytuacje stu procentowe, ale patrząc na to, jak graliśmy w pierwszej połowie, to z przebiegu gry na prawdę nie wyglądało to źle. Brakowało czy ostatniego dogrania, czy lepszych decyzji, bo pamiętam sytuację w pierwszej połowie, kiedy Dani zdecydował się na uderzenie, a Kay doskonale wbiegał w pole karne. Byłem przekonany, że Dani mając to coś, go obsłuży. Stąd albo tych strzałów rzeczywiście nie było dużo, ale też Warta grająca w ten sposób, nie pozwalała nam na zbyt wiele uderzeń. Kilka razy udało się przedrzeć bokiem, ale efektu nie było – dodał.
W strzeleniu choćby jednego gola, nie pomogła szwankująca decyzyjność.
– Decyzje są kluczowe. Jeśli podejmujesz trzy słuszne decyzje, to efekty też są inne. Nie można odmówić moim zawodnikom tego, że chcieli, ale te decyzje w kluczowych momentach, są bardzo ważne – zakończył trener “Rycerzy Wiosny”.
Autorem tekstu jest Adam Kowalewicz.