W sobotę wieczorem ŁKS zagra na wyjeździe z Wisłą Kraków. Czy Łódzki Klub Sportowy wreszcie się przełamie, a Pirulo udowodni, że wciąż może być liderem drużyny z al. Unii?
Faworytem meczu Wisła – ŁKS jest zespół z Krakowa, który ostatnio punktuje zdecydowanie lepiej niż ŁKS. Z kolei łódzka drużyna na ligowe zwycięstwo czeka już ponad miesiąc. Blisko wygranej było w ubiegłym tygodniu, ale ŁKS stracił gola w ostatniej akcji meczu ze Zniczem i spotkanie zakończyło się remisem 2:2.
Od jakiegoś czasu jednym z najbardziej krytykowanych piłkarzy ŁKS-u jest Pirulo, czyli zawodnik, który miał być jednym z liderów łódzkiej ekipy. Hiszpan musi się mierzyć z nieprzychylnymi opiniami ze strony kibiców i dziennikarzy, czego przykładem są chociażby oceny po meczu ŁKS – Ruch, czy ŁKS – Polonia.
Kapitana drużyny broni natomiast trener Jakub Dziółka, który wskazuje, że Pirulo daje ŁKS-owi więcej niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.
– Pirulo miał wiele dogodnych sytuacji do tego, by zapewnić ŁKS-owi zwycięstwo. Nie strzelił, bo nie był skuteczny, ale dochodzi do sytuacji. Dlatego nie mogę mieć do niego pretensji, że nie ma go w polu karnym i nie ma okazji do strzelenia goli, bo tych okazji ma wiele. On o tym wie, bo to analizujemy – powiedział szkoleniowiec ŁKS-u.
I dodał: – Jego dane motoryczne są na dobrym poziomie. Jeśli by takie nie były, to na pewno by nie grał. Jako trener nie wystawiłbym słabszego piłkarza do pierwszego składu. Myślę, że nie Pirulo jest problemem, że ŁKS nie wygrywa. Mamy inne problemy. W momencie, w którym tracimy bramki, to nie Pirulo jest głównym winowajcą.
Trener Dziółka odniósł się także do ostatniego meczu ze Zniczem i wskazał powody, dla których ŁKS nie zdołał odnieść zwycięstwa w Pruszkowie.
– To, że źle zachowaliśmy się w ostatniej sytuacji w meczu ze Zniczem, kiedy mieliśmy piłkę na nodze. To, że nie zareagowaliśmy przy stracie bramki i źle odbudowaliśmy ustawienie. To są powody. A nie to, że Pirulo jest w pierwszej jedenastce – podkreślił Dziółka.
– Pewnie Pirulo też mógłby się w jakichś sytuacjach lepiej zachować. My zdajemy sobie z tego sprawę. Ale tu mówimy o ostatniej akcji meczu, w której mamy siedmiu zawodników pod piłką. W tej sytuacji nie możemy mieć pretensji do Pirulo, mimo że on jest na boisku – zakończył.