W piątek Widzew zagra na wyjeździe z Motorem Lublin. Trener Mateusz Stolarski odrabia pracę domową i ogląda mecze nowego trenera łodzian z czasów, gdy ten pracował w Chorwacji i Bułgarii. – Staramy się wyciągnąć maksa z tego, jaka jest to osoba i co chce przekazać zawodnikom – mówi szkoleniowiec Motoru, który być może w piątek zagra o posadę.
Motorowi w tym sezonie nie idzie zbyt dobrze. Po rozegraniu jedenastu meczów jest dopiero na 15. miejscu, czyli tuż nad strefą spadkową. Ma nad nią zaledwie jeden punkt przewagi. Oczywiście do końca sezonu jeszcze bardzo daleko, ale zespół z Lublina typowany jest jako jeden z możliwych spadkowiczów.
CZYTAJ TEŻ: Fran Alvarez: “W Widzewie czuję się dowartościowany i szczęśliwy”
W ostatniej kolejce zespół Mateusza Stolarskiego przegrał w Lublinie aż 2:5 z GKS-em Katowice. Pół mecz grał w osłabieniu po czerwonej kartce dla Jakuba Łabojki, więc to oczywiście pewne wytłumaczenie wysokiej porażki. Sama przegrana nie jest jednak niczym zaskakującym. Bo wcześniej Motor poniósł też porażkę z Rakowem Częstochowa, zremisował z Radomiakiem, a na dokładkę odpadł z STS Pucharu Polski po rywalizacji z Arką Gdynia. Na wygraną lublinianie czekają od 30 sierpnia, kiedy pokonali Górnika Zabrze.
Nic dziwnego, że Stolarski wymieniany jest w gronie trenerów, którzy zaraz stracą pracę. Oprócz niego to jeszcze Edward Iordanescu z Legii Warszawa oraz Max Molder z ostatniego w tabeli Piasta Gliwice.
Mimo słabych wyników trenera broni Zbigniew Jakubas, czyli szef Motoru. Chociaż doskonale wiemy, jak to bywa ze zmianami trenerów. Nawet słowa właściciela klubu o poparciu dla trenera, nie dają mu nietykalności. Przekonał się o tym niedawno Patryk Czubak w Widzewie.
– Jestem osobą, która jest bardzo cierpliwa i patrzy na projekt zawsze długofalowo. Goncalo Feio, kiedy był trenerem Motoru, to przegrał pięć kolejnych meczów. W tym czasie Ireneusz Mamrot z Górnika Łęczna został zwolniony po trzech przegranych. Publicznie powiedział wtedy, że na tym polega różnica między klubem wyważonym a takim, który reaguje emocjonalnie. W Motorze Goncalo został i jak potem złapał serię zwycięstw, to poprowadził nas do kolejnego awansu – tłumaczył Zbigniew Jakubas na antenie TVP Sport. Dodał, że zespół po prostu ostatnio miał pecha.
CZYTAJ TEŻ: Najlepsze i najgorsze transfery Widzewa. Hiszpan na czele, Szwajcar zawodzi najbardziej
O trenerze Stolarskim mówił: – To on wprowadził nas do ekstraklasy. W zeszłym sezonie wynik był ponadprzeciętny, a ofensywny futbol zapewnił nam pełny stadion. Mamy fajny sztab, trener go budował i dajmy mu szansę się odbudować. Nie tacy konkurenci potrafili wpaść w serię porażek. Będę zaniepokojony, jeżeli mecze dalej będą wyglądały źle. Nie chodzi nawet o przegraną, bo zawsze można przegrać. W ostatnim mecz nasza drużyna jednak nie istniała. Trener po Rakowie mówił, że to był najsłabszy występ, odkąd przejął Motor, ale z GKS Katowice nie istnieliśmy. Kuba Łabojko napisał mi sms-a, że przeprasza, bo ta porażka to jego wina. Zachował się w sposób nieodpowiedzialny, moim zdaniem brakuje nam trochę cwaniactwa – mówił szef Motoru.
O słabym okresie swojej drużyny trener Stolarski mówił na konferencji przed meczem z Widzewem (w piątek o godzinie 20.30). – To trwa dłuższy czas i nie ma się co usprawiedliwiać nieszczęśliwym splotem wydarzeń. Nie chcę mówić o przeszłości, ale chcę budować na tym, co było dobre. Jesteśmy w takim momencie, który niesie za sobą wiele negatywnych emocji. Często ludzie zakopują się tymi negatywnymi emocjami, a my szukamy rozwiązania. Czekanie na wyrok nie pomoże Motorowi – stwierdził.
I dodał: – Oczywiście, że mieliśmy po ostatnim meczu poczucie frustracji i takiego zdenerwowania, a nawet lekkiego wstydu. Wszystkich nas to zabolało. To jest nieuniknione. Nie widzę żadnych niepokojących wydarzeń w szatni. Gdybyśmy mieli problemy z motywacją, mentalnością, z tym że przestaliśmy być spójnym zespołem, to nie odrabialibyśmy strat w meczach z Zagłębiem, Radomiakiem, a mecz z GKS-em Katowice skończyłby się po 25 minutach.
Oczywiście w klubie marzą o przełamaniu i to już w piątek. – Chcemy wygrać ten mecz. W piłce nożnej zupełnie inne jest nastawienie, gdy strzelisz jedną bramkę więcej niż przeciwnik. To potrafi zmienić wszystko – uważa Stolarski, który ma o tyle trudniejsze zadanie, że niewiele wie jeszcze o Widzewie nowego trenera Igora Jovićevicia. – Oglądaliśmy spotkania, gdy pracował w Ludogorcu i kiedy pracował w Zagrzebiu. Staramy się wyciągnąć maksa z tego, jaka jest to osoba i co chce przekazać zawodnikom. Wiemy też, że Widzew ostatni mecz wygrał i dobór zawodników był profilowany pod dany system. Nie powiem, że jesteśmy w 100 procentach przygotowani, bo to pewna niewiadoma, ale wiemy czego się spodziewać.